piątek, 30 czerwca 2017

16: Uroki x Młodości

Helloł~ It's me, again. Zdałam oficjalnie maturę z  matmy i mogę w końcu iść na studia *płacz szczęścia* Pozdrawiam wszystkich, którzy we mnie wierzyli i życzyli mi powodzenia. Naprawdę jestem wdzięczna. Z okazji tego macie rozdzialik, czujcie się kochani :3 A ja... Idę szukać szkoły, która mnie przyjmie 😂😂😂


— Trzymaj.

Przejęła od Kurapiki klucze i wzięła głęboki oddech. Po chwili włożyła je w zamek i przekręciła w prawo, odblokowując wejście. Nacisnęła klamkę, a drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem. Weszła do środka.

Dom miał prostą konstrukcję. Składał się z przedpokoju, otwartej kuchni połączonej z salonem po prawej stronie, oraz dwóch sypialni po lewej. Naprzeciw wejścia była łazienka.

Na wszystkich ścianach wisiały zdjęcia, niechlujnie przyklejone taśmą klejącą. Większość przedstawiała Kyle'a i ją, niektóre zawierały tylko krajobrazy jak zachody słońca czy dobre ujęcia kwiatów oraz szklanek i tym podobne.

Podobał jej się ten dom. Urzekły ją fioletowe ściany w sypialni, jak i błękit w salonie ładnie komponujacy się z białymi meblami. Kuchnia, wyłożona ciemnymi kafelkami. Kolorowe światła. Kominek. Duże, przestronne okna. Taras i ogródek.

Jej wymarzony dom.

Z jakiegoś powodu zapiekły ją oczy.

— Po śmierci Kyle'a, akt własności przeszedł na ciebie — oświadczył Kurapika, spoglądając na Nell. — Dom jest twój.

Uśmiechnęła się z wdzięczością, ściskając nieświadomie klucze. Zawsze chciała mieć własny kąt.

— Właściwie dlaczego tu jest tak czysto? — spytał Killua, przejeżdżając ręką po najbliższym meblu. Warstwa kurzu była minimalna.

Blondyn  wzruszył ramionami.

— Raz na tydzień przychodzi tu sprzątaczka i ogrodnik. Nie chciałem żeby dom się zniszczył. Kurz...

Nie musiał kończyć.

Kurz oznaczał, że dom był opuszczony. Zapomniany. Albo, że właścicielom nie chce się sprzątać, ale żeby tak było, musieliby w ogóle w owym domu przebywać. Dzięki Kurapice Nell nie czuła, jakby weszła do opuszczonego domu... Tylko do swojego własnego.

Gon podszedł do czerwonowłosej i splótł ich palce. Coś w niej zaprotestowało, ale stłumiła to uczucie. Kyle już nie żył. A dom nie był jego grobem, tylko prezentem, od niego, dla niej. No i, potrzebowała teraz wsparcia. Dlatego chwilę później ścisnęła dłoń Gona z niemą wdzięcznością.

Kurapika uśmiechnął się mimowolnie, jednocześnie rzucając Killui rozbawione spojrzenie. Wiedząc o co mu chodzi, młody Zoldyck pokręcił przecząco głową.

Nie chodziło o zazdrość. Killua bał się o przyjaciela. Gon był momentami naprawdę naiwny i zbyt łatwowierny. Młody Zoldyck to wiedział i dlatego jego irytacja wobec bezgranicznego zaufania do obcej im Nell sięgała zenitu. Czy on naprawdę nie widział? Nie wzbudziła jego podejrzeń, gdy okazało się, że zna Trupę oraz Red Riders? Że została zamieszana w tą całą sprawę z Kamieniem? Wszędzie, gdzie się pojawiała, ktoś ją znał – ktoś zły i niebezpieczny. Prawdopodobnie była mordercą, oraz posiadała naprawdę niebezpieczne umiejętności. A on musiał się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło.

Dlatego spojrzał na Kurapikę znacząco i przeniósł wzrok na drzwi. Blondyn, domyślając się o co chodzi, kiwnął głową.

— Idziemy na chwilę na zewnątrz — rzucił przyjaźnie do pozostałej dwójki, po czym wyszli z pomieszczenia, nie czekając na odpowiedź. Nell odprowadziła ich czujnym spojrzeniem, podczas gdy Gon ciągnął ją na kanapę, by pooglądać seriale.

— A więc? — spytał blondyn, gdy odeszli kawałek od domu. Szli wzdłuż ścieżki prowadzącej do pobliskiego lasu, gdzie nie było już zabudowań. Wolna przestrzeń, nie zakłócona w większości przez człowieka była miłą odmianą od miasta.

— Wiem, że coś wiesz — odparł Killua nonszalancko. — Coś o Nell. Coś, czego nam nie mówisz, a to może być ważne. Mam rację?

Kurapika zaśmiał się z zakłopotaniem.

— Nie sądziłem, że tak łatwo mnie przejrzeć.

— Nie łatwo — zaprzeczył od razu Zoldyck. — Po prostu jestem dobrym obserwatorem.

Zapanowała cisza, jednak pod naporem natarczywego spojrzenia Zoldyck'a blondyn szybko się poddał.

— Myślę, że wiem niewiele więcej od ciebie — zaczął, gdy po krótkiej wędrówce usiedli na pobliskim pagórku. — Nell jest bardzo... Specyficzną osobą. Niejednokrotnie próbowałem czegoś się o niej dowiedzieć, jednak z marnym skutkiem.

— Co? Dlaczego?

— Nigdy za dużo o sobie nie mówiła — wzruszył ramionami. — Z tego, co udało mi się zebrać wynika, że jej otoczenie było naprawdę nieprzyjemne... Ona była z tych złych, Killua. — zmierzył Zoldyck'a spojrzeniem, jednak ten tylko kiwnął głową. — Wiem, że miała swojego zleceniodawce, który wyznaczał jej robotę. Musiała go naprawdę lubić, mimo że on zlecał jej naprawdę paskudne zadania. Na przykład, żeby okradła Trupę. Albo zinfiltrowała jakąś tam grupę, a potem wymordowała ich, z niewiadomego jej powodu. Jak...

...Zabójca na zlecenie – dokończył Zoldyck w myślach. Kurapika kiwnął głową, widząc zrozumienie w jego oczach.

— Ona miała dość. Naprawdę. Chciała z tym wszystkim skończyć. Gdy tu przyjechała, zerwała kontakt z tym swoim zleceniodawcą i zaczęła normalne życie. A przynajmniej próbowała. Gdy Kyle... — głos lekko mu zadrżał. — Gdy Kyle odszedł, Nell zupełnie się załamała. Powiedziała, że to przez nią. Że On miał rację, że ludzie wokół niej umierają. Tydzień później po prostu zniknęła.

— Wróciła do Niego?

— Możliwe. — Kurapika przeniósł wzrok na horyzont. — Gdy przyszliście z nią do mnie, byłem naprawdę zdziwiony. Myślałem, że nie wróci dopóki nie dokończy swoich spraw. Tymczasem ona straciła pamięć. Dlaczego? Ktoś specjalnie zablokował jej wspomnienia. Być może zrobił to by jej zaszkodzić, ale... — urwał, przygryzając wargę. Killua zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

— "Ale"... ?

Kurapika odwrócił głowę i spojrzał na niego z powagą.

— Nie wiem, co przeszła Nell przez te czternaście lat, ale gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, jej oczy... Um... W każdym razie miałem wrażenie, że przeżyła o wiele więcej niż powinna. Dlatego powinieneś jej trochę odpuścić.

— Niby czemu?

— Nie ma wpływu na to, kim jest, tak jak ty. A co do wspomnień... Może ktoś po prostu ktoś chciał oddać jej dzieciństwo?

Killua kiwnął głową w zrozumieniu. Jeśli blondyn kierował się tą logiką, jego niechęć do odzyskania wspomnień przez Nell miała sens. Tłumaczyło to również jej dziwne zachowanie – piszczała na widok pająków, ale trupy badała ze znudzeniem. Czasami odnosił wrażenie, jakby dziewczyna miała rozdwojenie jaźni i nie zdziwiłby się, gdyby w jej przypadku naprawdę tak było. Wszystko rozumiał. Jednak...

— Jeżeli ktoś zablokował jej wspomnienia, one wrócą, prędzej czy później — mruknął Killua w zamyśleniu. — Znów stanie się sobą, kimkolwiek by nie była... W końcu nie można uciec od własnej przeszłości.


— Coś długo nie wracają — mruknęła Nell, patrząc wymownie na drzwi, jakby to one były wszystkiemu winne. Gon zaśmiał się, widząc jej nadąsaną minę.

— Stęskniłaś się za nimi?

— Jasne — sarknęła z rozbawieniem. — Szczególnie za Killuą i jego gderaniem, jaka to ja zła nie jestem. Jak mogłeś się z nim zaprzyjaźnić? To chyba wykracza po za moje możliwości.

— Daj spokój — Zmierzył ją rozbawionym spojrzeniem. — Nawet ja widzę, że się lubicie.

— Wiesz, ja bym to nazwała próbą wzajemnej tolerancji... — odpowiedziała, po czym westchnęła widząc jego minę. — Serio. Przestań się w końcu szczerzyć! Killua jest ostatnią osobą, do której bym coś poczuła. Sto lat świetlnych za szarym końcem, w nicości zwanej ,,nigdy" Prędzej zjadłabym wiadro papryczki chilli.

Nienawidziła papryczek chilli.

— A kto mówi o Killui?

Gon uniósł brwi, a ona jęknęła zdruzgotana, wiedząc o co mu chodziło. Za mocno zaprzeczała. Ale taki był jej pierwszy odruch. Chciała powiedzieć to wszystko na głos by utwierdzić się w tych słowach. Przecież nie mogłaby zauroczyć się zabójcy, prawda? Nawet się nie lubili. Dokuczali sobie prawie przy każdej dłuższej wymianie zdań. Nie potrafili ze sobą przebywać.

A wtedy, w podziemiach?

Nie, to była tylko jednorazowa akcja. Okazał jej trochę łaski, bo była mu potrzebna do przejścia tunelu.

A wtedy, podczas świętowania odbicia Mistey?

Chciał się tylko czegoś dowiedzieć.

Cieszyłaś się, gdy pochwalił twój wygląd.

To normalne, w końcu była dziewczyną.

Lubisz jego oczy.

Oh, zamknij się, nakazała sobie w myślach. Z jakiegoś powodu przez ten wewnętrzny monolog zrobiło jej się smutno. Jakby fakt, że nie potrafiła dogadać się z Killuą ją zabolał. Też coś!

Nagle drzwi otworzyły się i do środka weszli Kurapika z Zoldyck'iem. Jej wzrok od razu padł na tego drugiego. On również na nią spojrzał, a ona widząc to, szybko poderwała się z kanapy, udając zainteresowanie jakimś owadem latającym po pokoju. Gon spojrzał na nią ze zdziwieniem, a Kurapika odkaszlnął, by ukryć rozbawienie.

— Nell, wszystko gra? — spytał chwilę później, a dziewczyna przytaknęła energicznie głową.

— W jak najlepszym. Czuję się świetnie, a co?

— Nic — blondyn uśmiechnął się do niej niewinnie.

Ponownie wychwyciła spojrzenie Killuy, na co uniosła brwi.

— Mam coś na twarzy? — spytała poirytowana.

— Nie, tylko... — chłopak podszedł do niej i wyciągnął rękę w stronę jej twarzy. Z szoku całkowicie znieruchomiała. Killua jednak sięgnął dalej i delikatnie dotknął jej włosów, by po chwili pokazać jej biały puszek.

— Musisz mieć dziurę w sofie — mruknął, patrząc na znalezisko.

— Muszę do toalety — mruknęła, gwałtownie zrywając się z miejsca. Po chwili zatrzasnęła się w łazience, odprowadzona dwoma zdziwionymi spojrzeniami i jednym, wyraźnie rozbawionym.

— Co jej znowu odbiło? — mruknął Killua zdezorientowany. — Przecież nie powiedziałem nic złego.

— Może w tym rzecz — zaśmiał się Kurapika.

— Że staram się być miły?

— Może się pochorowała? — zmartwił się Gon, rzucając zaniepokojone spojrzenie w stronę łazienki.

Kurapika ponownie się zaśmiał, po czym kiwnął głową.

— Można tak powiedzieć — odpowiedział ugodowo. — Ale to nic strasznego, masz moje słowo.

Widząc zdezorientowane miny czternastolatków, tylko pokręcił głową z rezygnacją. Nie miał zamiaru im tego tłumaczyć. Musieli sami to wszystko odkryć, na własną rękę. Takie uroki młodości.

— Nell, idziemy na obiad! — krzyknął za to, podchodząc do drzwi.

— Już idę! — odkrzyknęła, ochlapując twarz (po raz kolejny) zimną wodą. Niestety za każdym razem gdy jej cera przybierała normalny odcień, przed oczami znów widziała hipnotyzujący błękit tęczówek pewnego chłopaka i jej policzki na powrót robiły się czerwone. — Niech to szlag — mruknęła pod nosem, patrząc na swoje odbicie.

Dla niej w tej sytuacji nie było żadnego uroku.

2 komentarze:

  1. Gratuluję zdanej matury! I niezwykle cieszę się z rozdziału, zwłaszcza, że pod ostatnim pisałam o tym jak boli mnie serduszko widząc sytuację między Nell a Killuą, a tutaj takie sceny, dosłownie cię za to kocham. Widzę, że Nell już powoli rozumie co się w jej sercu święci, ale co do niego...poczekamy, zobaczymy...( ͡° ͜ʖ ͡° ) chociaż pewnie się domyślasz jaki scenariusz tworzy mi się w głowie, mają moje błogosławieństwo. Mam nadzieję, że za jakiś czas pojawi się kolejny rozdział, bo po takim (ze sceną z moim shipem) już na pewno stąd nie zniknę. No i nie martw się studiami, za jakiś czas pewnie ułożysz sobie gdzie cię dalej ciągnie. Chyba, że już wiesz, wtedy powodzenia i oby wszystko poszło pomyślnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wstępie gratuluję zdanej matury z matmy i proszę, byś trzymała za mnie kciuki w przyszłym roku (bo to jakby nie mój przedmiot).
    Po pierwsze rozdziały wstawiasz coraz częściej, duży plusik. Widać, że coraz lepiej się rozpisujesz, większy plusik. "Miłość rośnie wokół nas" i te sprawy, plusik rozmiarów XXL.
    Cóż mogę więcej dodać, powodzenia w dalszym prowadzeniu historii, dużo weny i ogółem szczęścia w brnięciu przez dorosłe życie.

    OdpowiedzUsuń