czwartek, 8 grudnia 2016

10: Festyn x Oczy x I x Sumienie.

- Impreza?

Gon i Killua popatrzyli zdziwieni na Bunny, która kiwnęła głową, szczerząc się jak głupia. Jej dwie blond kitki do bioder poruszyły się delikatnie, wraz z ruchem ciała.

- Widzicie, to ostatnia i za razem pierwsza impreza tego typu. Chcemy uczcić ostatecznie odbicie miasta i przy okazji was  pożegnać. Widać, jak was nosi. Chcieliście dzisiaj wyruszyć dalej, prawda?

Chłopcy kiwnęli zgodnie głowami. To prawda, chcieli tego dnia wyruszyć w dalszą podróż. W tym mieście już zrobili swoje, nic ich tu już nie trzymało. Mogli z czystymi sumieniami ruszyć dalej.

- Nie jestem przekonany - powiedział Killua po chwili zastanowienia. To opóźniało ich podróż, po za tym, perspektywa spędzenia jeszcze jednego dnia bezczynnie jakoś go nie przekonywała.

- Oj, no weź. Nell już się zgodziła!
- To tylko argument żebym się nie zgadzał.

- A ja myślę, że to dobry pomysł - odezwał się Gon. - Nie codziennie mamy okazję się rozerwać, a jeden dzień nas nie zbawi.

Zoldyck westchnął cicho i wzruszył ramionami.

- Jeśli tak bardzo Ci zależy...

Bunny pisnęła i rzuciła się bialowłosemu na szyję. Ten zdrętwiał, w ostatniej chwili powstrzymując instynkt zabójcy. Kątem oka wychwycił zaniepokojone spojrzenie Gona. Uśmiechnął się więc uspokajająco i wystawił zabawnie język na bok.

Oczywiście Gon zrozumiał to jak chciał, grunt jednak, że nie był dłużej niespokojny. Killui tylko tego by brakowało, by przyjaciel przestał mu ufać. I tak już powstała między nimi nić niezgody spowodowana przez Nell. Zoldyck wiedział, że teraz jej osoba będzie tematem tabu między nimi. No chyba że...

- A tak w ogóle, Mirai  przebrała Nell w coś dziewczęcego! Chcecie zobaczyć?

Zaciekawieni chłopcy pokiwali głowami. Zoldyck szczerze liczył na to, że się przynajmniej pośmieje i w sumie nie dużo mu brakowało, gdy zobaczył dziewczynę.

Jej strój leżał na niej idealnie. Ciemnoczerwona sukienka do kolan, bez rekawów, podkreślała szczupłą talię Nell oraz nikły biust i odkrywała zgrabne nogi. Na stopy nałożyła złote gladiatorki, które naprawdę ładnie prezentowały się z resztą stroju.

Jednak mina dziewczyny była komiczna i to dlatego Killua ledwo co powstrzymywał śmiech. Wyglądała jakby połknęła cytrynę i kwaśny smak nie chciał zniknąć z jej ust.

- I jak? - Mirai uniosła dumnie podbródek, najwidoczniej dumna ze swoich starań.

- Nell, wyglądasz ślicznie! - powiedział zafascynowany Gon, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko i z niewiadomego mu powodu, zarumieniła.

- Cóż, teraz jak na dłoni widać dlaczego brałem cię za chłopaka - odparł Killua z wrednym uśmiechem, a twarz Nell z lekko różowej zmieniła kolor na wściekle czerwoną. Wiedziała o czym mowa.

- Zabiję cię Zo... Killua - przez szybką zmianę na jaką się zdecydowała, gniew jaki włożyła w to zdanie jakoś wyparował. Jednak bialowłosemu odechciało się żartów, gdy zorientował się, że Nell miała na celu jego dobro.

Zoldyck.

To nazwisko wzbudzało skrajne emocje u ludzi. Od podziwu, przez gniew i niechęć, aż do obrzydzenia i strachu. Jednak najgorsza w tym wszystkim była nieufność. No bo jak zaufać płatnemu zabójcy? W jeden dzień mógł być twoim przyjacielem, a w drugi dostać zlecenie na zabicie cię i wbić ci nóż w plecy. W ich pracy nie było miejsca na sentymenty. Killua doskonale to rozumiał. Dlatego między innymi nie chciał być taki jak reszta rodziny. Nie chciał mieć z rodzinnym interesem nic wspólnego... Jednak czy było to możliwe?

- Pasuje ci ten strój, paskudo - powiedział po chwili białowłosy, a słysząc to Nell po raz kolejny zrobiła się czerwona, tym razem ze wstydu.

- D-Dziekuję - odpowiedziała cicho, wyraźnie speszona. Killua nie zrozumiał tej reakcji. Jakby Nell w ogóle nie usłyszała, że nazwał ją paskudą...

- A teraz na bal! - Bunny zaklaskała w dłonie, uradowana. Można było zgadywać, że uwielbiała tego typu zabawy.

Już pomijając fakt, że wcale nie szli na bal, a na zwykły festyn, piątka osób wyszła z domu.

- A gdzie reszta? - spytała Nell, gdy szli już ulicami miasteczka.

- Musieli coś załatwić - odpowiedziała Mirai wymijająco. Nell słysząc to, kiwnęła głową, o nic więcej nie pytając.

To już nie była jej sprawa.

Gdy doszli na miejsce, oczy szkarłatnowłosej zaświeciły się z ekscytacji, a chłopcom mimowolnie opadły szczęki.

Plac główny... był wielkim targowiskiem najróżniejszych rzeczy. Kolorowo przyozdobione stragany i stoiska przyciągały wzrok, a klauny, kuglarze i inni ludzie pracujący w branży rozrywkowej, kręcili się między przybyłymi, zachęcając do zabawy.

To miejsce tętniło życiem. Było to dla chłopców nie do pomyślenia. Miasteczko podniosło się na nogi w przeciągu tygodnia! Gdyby nie byli świadkami tego, co się tu działo, nigdy nie pomyśleli by, że wydarzyło się tu coś poważnego.

- Pełna mobilizacja - wyjaśniła Mirai z rozbawieniem, widząc ich zszokowane miny. - Mistey jest miasteczkiem typowo handlowym. Tak większość ludzi zarabia tu na życie.

- Tak jak Oregon, Mistey żyje całą dobę - dopowiedziała Nell, rozglądając się podekscytowana. - Dlatego tak kocham to miasteczko. Mam nadzieję, że szybko wróci do siebie... Yay! - pisnęła nagle. - Lody!

- Lody? - podchwycił Killua, a ona chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę stoiska.

- Chodź Gon! - krzyknęła w biegu, a chłopak zaśmiał się i ruszył za nimi.

- Poczekajcie na mnie!

Nastepne kilka godzin kręcili się między stoiskami, ogladając wystawy, niekiedy kupując jakieś smacznie wyglądające jedzenie i duperele typu zestaw gumek do włosów czy breloczki. W pewnym momencie natrafili jednak na coś ciekawszego od wszystkiego, co tego dnia widzieli.

Na jednym ze stoisk, którego szyld głosił ,,rzeczy egzotyczne i kolekcjonerskie" najbardziej wyróżniał się ciemnoniebieski klosz, a w nim... Oczy. Skrzące się, wściekle czerwone oczy.

Nell jak poparzona podbiegła do stoiska i oparła się z impetem o ławkę tak, że starszy straganiarz o mało co nie dostał zawału.

- Ile to kosztuje? - spytała, pokazując na szklane naczynie z oczami. - Halo? Proszę pana? Żyje pan? - pomachała trzymającemu się za serce staruszkowi ręką przed oczami. - Chcę kupić te oczka.

- Ah, oczy klanu Kurta? Dobry wybór, niezwykle ciężko ostatnio na nie trafić...

- Ile? - przerwała mu.

- Jesteście z Ruchu Oporu, prawda? - spytał staruszek. Killua wzruszył ramionami.

- Tak jakby.

- A więc macie za pół ceny.

Cena według chłopców i tak była wysoka, jednak Nell zapłaciła z uśmiechem, zadowolona. Wiedziała, że miasteczko potrzebuje pieniędzy, więc bez sprzeciwu podała staruszkowi należytą cenę i cała trójka odeszła od stoiska.

- Po co ci one? - spytał po krótkiej chwili Killua. Nell spojrzała na niego z oburzeniem i niedowierzaniem.

- ,, Po co mi one"?! Czy ty wiesz, co się właśnie stało?! Nabyłam OCZY KLANU KURTA, na ZWYKŁYM TARGU. - powiedziała, akcentując słowa. - Normalnie musiałabym się o nie licytować na aukcji, nie mówiąc już o tym, że cena wzrosłaby piętnastokrotnie, a tu dostałam je praktycznie za darmo!

- Klan Kurta... -mruknął Gon zamyślony. Brzmiało mu to dziwnie znajomo...

- Dobra, ale do czego są ci potrze-

- Nie pogrążaj się - przerwała Killui Nell, po czym westchnęła cicho. - Oczy klanu Kurta to jeden z siedmiu cudów świata. Są bezcenne... Eh, szkoda, że wszyscy zostali zamordowani. Chętnie bym zamieszkała w wiosce, gdzie wszyscy mają czerwone oczka... W każdym razie - powiedziała nagle, wracając do tematu. - To jest bardzo rzadki, kolekcjonerski przedmiot. I niezwykle dla mnie cenny.

- Czemu? - zdziwił się Killua.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami.

- Ale oni nie mają czerwonych oczu na codzień - zaoponował Gon, nagle rozumiejąc skąd nazwa brzmi znajomo. - Po za tym, nie wszyscy zostali zamordowani.

Nell przystanęła i popatrzyła zdumiona na Gona.

- Nikt nie miał prawa przeżyć - odpowiedziała powoli. - Trupa Fantonu nie zostawia po sobie żywych.

- Ale Kurapiki nie było wtedy w wiosce.

Zamilkła, patrząc na bruneta z szokiem.

- W sumie wypadałoby sprawdzić, co u niego - odezwał się Zoldyck, korzystając z chwili ciszy. - Co ty na to, Gon? 

- Dobry pomysł - przytaknął Freecss, a szkarłatnowłosa zaczęła skakać i piszczeć z radości.

- Jak ja się cieszę, że was poznałam! - zaśmiała się w końcu, przytulając Gona. Killua popatrzył się na nią z pode łba.

,,Szkoda że w drugą stronę tak nie jest" - pomyślał poirytowany.

Dlaczego miał wrażenie, że Nell sprowadzi na nich tylko kłopoty?
**

- No to na nas już czas - powiedział Gon, patrząc na Mirai i ekipę RO z uśmiechem. Reszta stała za nim, starając się wzajemnie ignorować.

- Wszystko macie? Jedzenie? Pieniądze? Ubrania na zmianę? Pamiątki? - Mirai zasypywała ich pytaniami, na co oni uśmiechnęli się ciepło.

- Wszystko mamy.

- Wziełaś sukienkę? - spytała Bunny, patrząc na Nell groźnie, na co ta zaśmiała się cicho.

- Wzięłam.

Mirai popatrzyła na bruneta z troską i położyła dłoń na jego policzku.

- Wyrosłeś na przystojnego i naprawdę fajnego chłopaka, Gon - powiedziała czule. - Pozdrów tatę, jak go znajdziesz.

- Jasną sprawa! - Gon uśmiechnął się szeroko.

- Ah. I byłabym zapomniała. - szatynka zaczęła intensywnie grzebać w kieszeni, by po chwili wyciągnąć z niego naszyjnik ze srebrnym serduszkiem. - Daj to swojej cioci, jak zajdziesz do domu. Powinna wiedzieć o co chodzi.

Gon po raz kolejny przytaknął i wtedy z domu wyskoczył Nero, cały czerwony. Wyglądał już na zdrowego, co wszyscy przyjęli z wyraźną ulgą.

- Prawie zabiłem się na schodach - wyjaśnił, widząc pytające spojrzenia. Ignorując wszystkich, podszedł do Killui i wyciągnął rękę w jego stronę.

- Dziękuję, że mnie uratowałeś.

Zoldyck spojrzał na niego zdziwiony, jednak chwilę później uśmiechnął się z ulgą i chwycił dłoń dziewiętnastolatka.

- Odwiedźcie nas kiedyś! - poprosił Mitsu, opierając się o ścianę.

- Z wami było zabawniej - przyznał Garou. 

- Nie zdążyliśmy się lepiej poznać, Nell - zaskomlał Daiki.

- Ja ci dam ,, lepiej poznać", podrywaczu od siedmiu boleści! - krzyknęła Neriti, a brunet słysząc ten ton czmychnął w głąb domu. Blondynka pożegnała się i podjęła pościg.

Zapewne Yuuki i Nail dodaliby swoje trzy grosze do tego wszystkiego, jednak wyjechali z kupcami jako ochrona i nie zapowiadało się, żeby szybko wrócili.

- Koniec końców nie poznaliśmy się dobrze, więc mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedział Nero na koniec, patrząc na trójkę nastolatków. - Szerokiej drogi!

Podziękowali z uśmiechami na twarzach i ruszyli w swoją stronę, śmiejąc się i przepychając. 

Teraz mogli iść dalej, z czystymi sumieniami.

No, prawie.

Ale każdy człowiek ma coś na sumieniu, czyż nie?

- Dlaczego mu nie powiedziałaś? - spytał Garou Mirai, gdy Nell, Gon i Killua znikli za horyzontem. Szatynka uśmiechnęła się smutno i uniosła głowę.

- Kto wie? - zaśmiała się, patrząc w błękitne niebo. - Cholerny Ging... Specjalnie go tu przysłał!

- Mirai.

Poważny ton głosu chłopaka sprawił, że westchnęła. Usiadła na schodkach i oparła łokcie na kolanach, przemyślając to, co chciała powiedzieć.

- Ja wybrałam takie życie, Garou. By poświęcić się dla innych, zrezygnowałam z własnej rodziny i wspólnej podróży z Gingiem. Jeżeli Gon będzie chciał się czegoś o mnie dowiedzieć, Ging na pewno powie mu, ze umarłam.

- Co?! Tak nie można! - oburzył się Garou.

- Tak będzie lepiej - odpowiedziała spokojnie. - Mito wspaniale go wychowała. Wyrósł na silnego i odważnego chłopca. Nie muszę się już o niego martwić. ...Cholerny Ging - zaśmiała się ponownie, unosząc głowę ku niebu. - Naprawdę specjalnie go tu przyprowadził.

Garou odwrócił wzrok, gdy po jej twarzy spłynęły pierwsze łzy.

###

No nareszcie. Miałam dobrą passę, ale oczywiście nie skończyłam ostatniego rozdziału tak jak chciałam i koniec końców nie wiedziałam od której strony ,, ugryźć" nowy wątek i zakończyć stary.

Co do klanu Kurta... Lub Kuruta. Jeszcze muszę to sprawdzić, najwyżej poprawie (na wiki są obie wersje -_-*) Kto się cieszy, że Kurapika pojawi się w następnym rozdziale?  :D

*Kurapika fangyrl mode on*

Paaaa~! ^^