piątek, 6 lipca 2018

29: Pożegnanie.

— Nell, to naprawdę nie jest dobry pomysł.

Uniosła zirytowany wzrok na Killuę, pakując do plecaka ostatnie rzeczy.

— Przecież mówiłam, że wy zostajecie — syknęła szeptem. — O co ci chodzi?

— Tam jest niebezpiecznie. Ta wioska... Byłem tam kiedyś.

Przewróciła oczami.

— Wiem, że macie spięcie z tymi skrytobójcami. Hashimoto...? Hashiruto...? Nieważne. — Zarzuciła szelkę od plecaka na ramię i wyszła z pokoju. — Jeśli tam jest moją rodzina, nie mam nic do stracenia.

— A życie? — Killua zrównał z nią krok, przez co ledwie mieścili się w przejściu.

— Potrafię o siebie zadbać. Pamiętaj, że przed poznaniem was też jakoś żyłam.

— Jakoś.

— Nie łap mnie za słówka, Zoldyck — warknęła, wchodząc do kuchni. Rena właśnie nakładała obiad na talerze, więc korzystając z okazji, Nell usiadła na swoim miejscu, urywając rozmowę. Killua najwidoczniej zrozumiał jej taktykę, ponieważ również usiadł przy stole i spojrzał na nią ostrzegawczo.

Po chwili cała piątka siedziała przy stole - Rine dzień wcześniej poszedł na nockę do przyjaciela i miał wrócić dopiero wieczorem, ale nikt nie miał mu tego za złe.

Nell mimowolnie uśmiechnęła się na widok ulubionej potrawy. Nie często miała okazję zjeść potrawkę z królika, nie mówiąc już o tym, że do przyrządzenia jej trzeba było mieć trochę wprawy w gotowaniu. No i składniki też kosztowały. Królicze mięso wcale nie było tanie, o czym kiedyś się przekonała. Mimo to Rena zadała sobie trud i zrobiła to danie. Tylko skąd wiedziała...?

— Trafiłam? — Rudowłosa zaśmiała się widząc jej zaskoczone spojrzenie. — Widziałam jak patrzyłaś na króliki, gdy byłyśmy kilka dni temu na zakupach. Co było przerażające biorąc pod uwagę, że jeszcze żyły.

Gon i Leorio zaśmiali się, gdy Nell odwróciła zażenowana wzrok.

— Trafiłaś — odpowiedziała w końcu, po czym szybko zabrała się za jedzenie. Po pierwszym widelcu cieszyła się, że zgodziła się zostać dłużej. Potrawa rozpływała się w ustach.

Mimowolnie pomyślała, że będzie tęsknić. Za wiecznie roześmianym Gonem i irytującą Reną. Za Leorio, pochłoniętym nauką i praktykami, małym, ale przytulnym domkiem, za ciasną kuchnią... Za wszystkim. No i... Na pewno nie za Killuą!

Jej serce przyspieszyło, gdy i nim pomyślała. Że też musiała zakochać się akurat w nim! Jakby nie było innych osób na świecie! Bez sensu, westchnęła w myślach, wkładając widelec do ust. Spojrzała na Killuę, który również jadł, myślami będąc gdzieś indziej i uśmiechnęła się nieznacznie. A jednak będę za nim tęsknić.

Po skończonym posiłku wstała i umyła po sobie talerz. Ociągała się z narzuceniem plecaka ponownie na ramię - walizkę z większością rzeczy zostawiała pod opieką Reny. Nie była jej potrzebna przy misji ratunkowej, w końcu nie pokonałaby skrytobójcy ciuchami. Choć gdyby próbowała, byłoby to zabawne.

— Jesteś pewna, że chcesz iść? — spytał Leorio, odzywając się po raz pierwszy tego dnia. Spojrzała na niego, starając się nie okazywać strachu. Tak naprawdę wcale nie chciała iść. Miała tylko czternaście lat, straciła pamięć i bała się. Ale przecież nie mogła zostawił własnej rodziny na pastwę losu.

Rodzina. Nell ciekawiło, jaka była. Czy miała Tylko rodziców, czy może też rodzeństwo? Co się działo przez te lata, kiedy ona żyła w Oregonie, z lalkami o sztucznej inteligencji? Czy tęsknili za nią? Jak udało jej się uciec? Dlaczego ten cały skrytobójca usunął jej pamięć? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Ale przecież mogła je zdobyć. Wszystkie znajdowały się w Fallen.

— Idę.

— Odprowadzę cię — wypaliła nagle Rena, na co wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Ruda uśmiechnęła się, rozbawiona reakcją towarzyszy. — No co? W końcu wy jesteście zajęci, prawda? Mieliście ustalać gdzie jest Ging, a Leorio ma wieczorem praktyki i musi się uczyć. Ja dziś jestem wolna, więc pójdę z nią. Lepiej nie puszczać tak drobnej osóbki samopas po mieście. Jeszcze jakiś kapelusznik znów ją zaczępi...

— Wcale nie jestem drobna — wysyczała Nell, rzucając dziewczynie poirytowane spojrzenie. Rena zaśmiała się i chwyciła ją pod ramię. — Idziemy. Trzymajcie się!

Po czym wyciągnęła szkarłatnowłosą z budynku nim ta zdążyła zaprotestować.

Gdy już się oddaliły od domu, Nell westchnęła.

— Nie dałaś mi się nawet pożegnać.

— I tak nie wiedziałaś, jak to zrobić — odparła Rena, nie zwalniając tempa. — Dlatego najlepiej tego nie robić. Po prostu wróć, jak już odzyskasz rodzinę. Z chęcią poczęstuje ich potrawką z królika.

Czternastolatka uśmiechnęła się na te słowa, mimowolnie przypominając sobie smak potrawy. Nie powiedziała tego Renie, ale dawno nie jadła czegoś tak dobrego. I w sumie sama Rena nie była taka zła. Oczywiście, była denerwująca, miała zbyt idealną sylwetkę, i ta cała radość, którą wokół siebie roztaczała, działała Nell na nerwy. Mimo to okazała się całkiem spoko. Nie, żeby ją lubiła. Ale postanowiła, że gdy wróci z rodzicami, spróbuje się z nią dogadać.

Przez resztę drogi nie rozmawiały o niczym. Cisza pomiędzy nimi nie była jednak krępująca, wręcz przeciwnie – odnajdywały się w niej. Nell rozglądała się po okolicy, przejeżdżając wzrokiem po malowniczych kamienicach, skąpanych w blasku południowego słońca straganach, ludziach spacerujących w parach lub rodzinami, ale też ich samotnie. Zastanawiała się czy jej też będzie kiedyś dane tak spokojnie żyć. Miała nadzieję, że gdy odzyska wspomnienia i uratuje rodzinę, to będzie już koniec.

Jej cel był tak blisko jak nigdy.

Kiedy dotarły pod pociąg, słońce chyliło się ku zachodowi. Nell rozejrzała się z nostalgią po okolicy, przypominając sobie jak wysiedli z pociągu po kilkunastogodzinnej podróży. Killua pożyczył jej wtedy bluzę... Żałowała, że nie pożegnała się należycie. W końcu, mogła nie wyjść z tego cało.

— Ziemia do Nell, odbiór.

Zamrugała kilkukrotnie i spojrzała na Renę. Rudowłosa uśmiechnęła się do niej, widząc jej rozkojarzenie.

— Czyżbyś się bała?

Dziewczyna prychnęła, unosząc dumnie podbródek.

— Oszalałaś? Nie pokona mnie ktoś z tak badziewnym, trudnym do zapamiętania nazwiskiem.

— To dobrze.

Nell poprawiła plecak, zastanawiając się, co powiedzieć. Nie była dobra w pożegnaniach, szczególnie z ludźmi, z którymi większość czasu się kłóciła. Co miała powiedzieć? Czy zwykłe ,,do zobaczenia" wystarczy? Czy może powinna podziękować za wszystko?

Nie dane jej było jednak wprowadzić przemyśleń w czyn, ponieważ Rena postanowiła pożegnać się na swój sposób. Taki, którego czerwonowłosa nie spodziewała się ani trochę. Dlatego w chwili, gdy poczuła ciepłe usta Reny na swoich, całkowicie skamieniała. Dopiero po chwili udało jej się ruszyć i pierwszym co zrobiła, było kilka kroków w tył.

— C-C-C-Co to było?

Rena zaśmiała się, zakładając włosy za ucho.

— Pocałunek. Tak myślę.

— Ale... Ale czemu?

— A czemu się kogoś całuje, głuptasie?

Nell już miała odpowiedzieć, gdy pociąg zagwizdał, oznajmiając czas odjazdu. Wbiegła na schodki, by następnie odwrócić się do Reny raz jeszcze. Chciała coś powiedzieć, wytłumaczyć się, wyjaśnić sytuację, ale rudowłosa podkręciła głową.

— Powodzenia, Nell.

Nie zdążyła nic odpowiedzieć. Drzwi się zamknęły.

Skołowana, odnlazła wolny wagon i usiadła przy oknie. To było
... dziwne. Zachowanie Reny było, po prostu, dziwne, a przynajmniej dla Nell. Nawet jeśli się w niej podkochiwała, nie wyglądała na osóbę, która ujawniła by się z takimi uczuciami. No chyba że...

Nell zadrżała na tę myśl.

No chyba że innej okazji mogło już nie być.

Droga jej się dłużyła, postanowiła więc spróbować coś sobie przypomnieć.

Kiedy sięgała pamięcią w przeszłość, nie odnajdywała tam wspomnień. A przynajmniej nie tych, których potrzebowała. Uczepiła się więc uczuć. Innych niż to, że wycieczka do Fallen to samobójstwo. To, że Killua próbował ją powstrzymać, tylko to potwierdzało.

Nazwa Fallen wywoływała w niej tęsknotę, ale i niepokój. Słowo ,,Rodzina" smutek i dziwne, duszące uczucie. Miała wrażenie, że robi dokładnie to, co powinna. Jakby jej przyjazd do Fallen był już dawno zaplanowany. Gdy o tym pomyślała, lekko się zestresowała. Jednak powinna poprosić chłopaków, żeby jechali z nią... Ale przecież wiedziała na co się pisze. I właśnie z tego powodu chciała, żeby zostali.

Dziwnie było jechać samej. Przez ostatnie kilka miesięcy przyzwyczaiła się już do stałej obecności Killui i Gona wszędzie, gdzie by nie poszła. Tymczasem jechała sama, w pustym przedziale. Nikt nie krzyczał. Nie szeleścił papierkami po ciastkach. Nie opowiadał historii z wcześniejszych wypraw. Była tylko ona, ostatnie promienie słońca wpadające przez brudną szybę i metaliczny, rytmiczny dźwięk pociągu sunącego po torach. Przed nią kilka godzin jazdy i marszu. Powinna odpocząć, ale nie czuła się zmęczona. Gdyby miała książkę, zapewne by już czytała, ale przy Killui i Gonie nie dało się czytać, więc po prostu nie brała żadnej lektury. Niesamowite jak szybko zdążyła się przyzwyczaić do tej dwójki. I jak bardzo ciążył jej ich brak.

— Tak jest lepiej — powiedziała do siebie, rozkładając się na szerokość siedzeń. — Jest cisza, spokój i nie musisz się nikim przejmować. Co ci nie pasuje?

No właśnie to.

Niech żyją sprzeczności.

Na przekór sobie, zamknęła oczy. Skoro myśli nie dawały jej spokoju, postanowiła się zdrzemnąć. Zawsze miała czujny sen, więc krótka drzemka nie powinna stanowić problemu. A przynajmniej taką miała nadzieję. Myślała, że będzie miała problem z zaśnięciem, jednak monotonny dźwięk jazdy szybko sprawił, że poczuła się senna. W dodatku słodkawy zapach, sprawił, że całkowicie się rozluźniła. Przez chwilę w głowie zapaliła jej się czerwona lampka - taki zapach w pociągu nie był niczym normalnym. Nim jednak zdążyła otworzyć oczy, sen spadł na nią niczym kurtyna.

**

— Dalej uważam, że to zły pomysł.

Gon przeniósł wzrok z widoku za oknem na Killuę i uśmiechnął się, łącząc ze sobą podeszwy stóp, przez co jego nogi przybrały kształt rombu.

— Przecież to ty chodziłeś za nią i namawiałeś, żeby nie jechała. Martwiłeś się o nią.

— Martwiłem się o ciebie — sprostował białowłosy, kładąc się na siedzeniach. — Wiedziałem, że wpadniesz na tego typu pomysł, a wolałem uniknąć jazdy do Fallen. To naprawdę nieciekawa okolica. Dziwię się, że ktoś tam jeszcze w ogóle żyje.

— Być może się nie mylisz — odpowiedział na to Freecss, momentalnie markotniejąc. — Może rzeczywiście nikt tam nie żyje.

 Killua kiwnął głową, zgadzając się. On też podejrzewał, że to wszystko było zbyt piękne, by było prawdziwe. Nell nie patrzyła na to obiektywine, ponieważ chodziło o nią i jej przeszłość. Jednak oni mieli szersze pole widzenia. No bo czy to nie dziwne? Kogokolwiek by nie spotkali, nikt nie chciał powiedzieć Nell nic o jej przeszłości. Każdemu zaszła jakoś za skórę. Według jej wrogów, była potężna, ale w wyniku utraty pamięci używała nenu tylko w ekstremalnych sytuacjach. I nagle, na balu maskowym w losowym miasteczku pojawia się gość, który coś o niej wie i mówi, gdzie może znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania. I ze wszystkich miejsc jest to akurat Fallen. Pułapka jak nic. Tylko dlaczego?

— W sumie nic konkretnego o niej nie wiemy — stwierdził Killua. — Poznaliśmy ją prawie pół roku temu. Mieszkała z lalakami o sztucznej inteligencji. Ma amnezję, jej wspomnienia wracają stopniowo. Była członkiem Red Riders — wyliczał, patrząc na Gona. — Nie wiemy w jakim calu dołączyła do tej grupy. Dodatkowo, ma zatargi z Trupą. A kiedy odzyskuje wspomnienia, czasem potrafi używać nenu...

— A co ona wie o nas? — przerwał mu Gon. Killua uniósł brwi.

— Co to ma do rzeczy?

— Chcesz wiedzieć o niej wszystko, bo boisz się tego, czego ona sama o sobie nie pamięta — oświadczył zielonowłosy. — Ale ona wie o nas o wiele mniej niż my o niej, a mimo to nam zaufała. Zaprzyjaźniła się z nami.

— Ale...

— Przeszłość nie ma znaczenia, Killua — ponownie wszedł mu w słowo Gon. — To czyny świadczą o człowieku. Nie ważne, jaka była, ważne, jaka chce się stać. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i to się nigdy nie zmieni, ale Nell... też jest dla mnie ważna. Daj jej szansę.

Zoldyck milczał przez chwilę, by ostatecznie westchnąć na znak poddania się.

— Niech ci będzie.

Wcale nie podzielał tego zdania. Dla Killuy przeszłość miałą znaczenie. W końcu to, przez co ludzie przechodzą, kształtuje ich charaktery. Z Nell nie mogło być inaczej. Podejrzewał, że to właśnie dlatego ktoś usunął jej pamięć.

Ktoś chciał, żeby Nell taka była. Bezbronna, lekko dziecinna. Bojąca się ciemności. Przemądrzała. Kochająca książki. Pyskata. Lekko tchórzliwa. Lekkomyślna. Żeby naturalnie, z entuzjazmem podchodziła do życia, sprawiała wrażenie beztroskiej. Usunięcie pamięci mogło oznaczać, że w jej życiu coś się stało, przez co nie była już taka. Pozostawało pytanie, dlaczego ktoś zadał sobie trud wymazania jej wspomnień, by była taka, a nie inna. Co miał na celu? Dla dobra wszystkich miał nadzieję, że chodziło o samą dziewczynę. Może ktoś to zrobił, by po prostu była szczęśliwa. Ale bez nenu i jakiejkolwiek umiejętności posługiwania się bronią, była wręcz bezbronna.

Główkowałby dalej, gdyby nie słodki zapach, unoszący się w powietrzu. Poczuł zmęczenie, a w jego głowie zapaliła się czerwona lampka.

— Gon nie wdychaj tego! — krzyknął, zrywając się na nogi. Freecss podążył za jego przykładem i wstał, po czym zasłonił sobie nos i usta koszulką.

— Co się dzieje?!

— To gaz usypiający!

— Musimy znaleźć Nell!

Nim Killua zdążył zareagować, Gon już wyskoczył z wagonu, przez co nie miał wyjścia i musiał ruszyć za nim. Przez chwilę miał nadzieję, że Nell nie zasnęła, ale szybko pogodził się z myślą, że już była pod działaniem gazu - w końcu uwielbiała spać podczas podróży. Na szczęście znalezienie jej nie zajęło im dużo czasu; była zaledwie dwa przedziały dalej.

Na Killuę gaz działał z pewnym opóźnieniem, ponieważ był wytrenowany pod tym względem, jednak Gon radził sobie o wiele gorzej. Oczy kleiły mu się coraz bardziej, mimo że bardzo z tym walczył. Podszedł do Nell i uklęknął przed nią, czując uderzające go zmęczenie. Tak bardzo chciało mu się spać...

Zoldyck nie zastanawiał się długo. Wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi, zaraz wszyscy zasną. Podszedł do szyby i zamachnął się, chcąc wybić okno. Nim jednak jego pięść dosięgła celu, poczuł ostry ból. Coś cienkiego wbiło mu się w szyję. Jak to możliwe, że nie usłyszał wroga za sobą?!

— Killua!

Cholera...

Ostatnim co zobaczył było przerażone spojrzenie Gona. Potem runął na ziemię, nieprzytomny.

**********

Przepraszam za tak długą nieobecność :3 Sesja prawie zaliczona, na razie mam trochę wolnego, więc będę pisać częściej :)

Co do pytań, tak, będę jeszcze coś pisać. Piszę w większości na wattpadzie, ale tam w większości jest shonen-ai, soł, jeśli lubicie. Jeśli was to ciekawi odsyła do profilu, tam jest link do mojego konta wattpadowego.
 Niektóre opowiadania zapewne przerzucę na bloggera, ale raczej te ,,zwykłe".
Nie wiem czy będę pisać coś o tematyce HxH :3 Ale jeśli chcecie o czymś poczytać, piszcie śmiało. Kto wie, może znam i coś napiszę?

#Meiko