środa, 14 września 2016

7: W x Paszczy x Lwa.

Tego wieczoru Nell miała gorączkę. Mirai mimo usilnych próśb, rozkazów i gróźb nie przekonała dziewczyny, by spała w innym pokoju niż dwójka towarzyszy. Koniec końców leżeli w trójkę na dużym, małżeńskim łożu, próbując zasnąć.

- Dobrze się czujesz, Nell? - spytał Gon zaniepokojony. Dziewczyna słysząc pytanie zaśmiała się słabo.

- Chyba setny raz już o to pytasz - powiedziała z rozbawieniem. - To tylko gorączka. Nic mi nie będzie.

- Mam nadzieję, że się nie przeziębiłaś - mruknął Killua niezadowolony. - Nie chciałbym wylądować z katarem i gorączką zaraz po tobie.

- Och, zamknij się. Nie jestem chora.

- Skąd wiesz?

- Bo wiem!

- Też mi odpowiedź...

- Czyżbyś się o mnie martwił?

- Ja? - spytał z niedowierzaniem. - O ciebie? Pogrzało, kapuściany łbie?

- Chcesz umrzeć, białasie? - warknęła dziewczyna w odpowiedzi, podnosząc się na łokciu. - Tyle siły jeszcze mam!

- Przestańcie - powiedział nagle Gon,  po czym przyciągnął do siebie dziewczynę i przytulił ją opiekuńczo. - Możemy iść spać?

Nell jak na zawołanie zrobiła się cała czerwona, jednak nic nie powiedziała. Killua natomiast uniósł brwi, patrząc na przyjaciela z niedowierzaniem.

- Co ty robisz?

- Próbuję zasnąć - zaśmiał się brunet. - I tobie radzę to samo, Killua. Czeka nas jutro ciężki dzień. Musimy być wyspani.

- Um. - Białowłosy chłopak kiwnął powoli głową po czym obrócił się plecami do przyjaciela i dziewczyny. - Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziały mu dwa głosy na raz. Po chwili już cicho chrapał, wtulając się w poduszkę.

Nell również zasnęła. Gon czuł na piersi jej miarowy oddech gdy wdychała i wydychała powietrze. On nie mógł zasnąć. Dopiero patrząc na słodko śpiącą dziewczynę zrozumiał co zrobił, przez co jego policzki pokryła czerwień.

Jak dobrze, że było ciemno. Chociaż w sumie nie było komu patrzeć. Zrozumiał jednak zdziwiony wzrok przyjaciela, gdy przyciągnął do siebie szkarłatnowłosą.

Problem polegał na tym, że on naprawdę chciał żeby wszyscy poszli spać. I tyle. Nie miał żadnych innych intencji, gdy przyciagnął dziewczynę do siebie. Mimo że napewno w oczach Zoldyck'a wyglądało to inaczej.

Westchnął i wbił wzrok w czerwony baldachim nad nimi. Podobał mu się pokój który przydzieliła im szefowa. Był mały i przytulny. Jego większość zajmowało łóżko. Naprzeciw łoża postawiono małą, drewnianą komodę, nadgryzioną przez ząb czasu. Nad nią powieszono szerokie lustro, od którego Nell nie mogła oderwać wcześniej wzroku. Miało złotą, zdobioną ramę i według dziewczyny kosztowało naprawdę sporo. Szczerze go zdziwiło, że Nell interesuje się takimi rzeczami.

Pod ścianą po prawej stronie stało dębowe biurko, na którym zostawili plecaki, a przy nim krzesło. Po lewej stronie, były tylko drzwi. Podłogę natomiast pokrywał puchaty dywan, o takim samym kolorze jak baldachim.

Leżąc w ciemnościach, zaczął rozmyślać o ojcu. Zastanawiało go, dlaczego zostawił trop na to miasto. Czy specjalnie go tu przysłał, by sprawdzić czy Gon będzie w stanie pomóc? Ze słów kasztanowowłosej wynikało, że tak. Z drugiej strony niepokoiła go nerwowa reakcja Nell gdy usłyszała z kim miejscowi mieli problem. Od tamtej pory zachowywała się dziwnie. Nie odstępowała ich na krok, jednocześnie co chwilę namawiając niewinnie do wyjazdu z miasta.

Jednak przestała gdy zauważyła, że on tylko utwierdza się w przekonaniu iż powinni zostać. Prawdą było, że Gon nie miał wątpliwości. Musieli pomóc. Skoro Red Riders byli tak niebezpieczni, jak oni, łowcy, mogliby przejść obok obojętnie? Brunet nie wyobrażał sobie takiej sytuacji, mimo że dla Nell nie stanowiło to raczej większego problemu.

Nie rozumiał tego. Z jednej strony bardzo polubił dziewczynę. Miała co prawda trochę dziwny charakter - raz wydawało mu się, że jest urocza innym razem, że nie ma uczuć. Nie potrafił jej rozgryźć i był pewien, że Killua też miał z tym problem. Może to dlatego się tak sprzeczali?

Pogrążony w własnych rozmyślaniach, nawet nie zauważył gdy zmożył go sen.

* * *

Killua obudził się wczesnym rankiem, wraz z pierwszym śpiewem ptaków. Z początku nie mógł sobie przypomnieć gdzie jest, trwało to jednak zaledwie kilka sekund podczas których się rozbudzał. Po chwili wstał, patrząc z rozbawieniem na Gona. Brunet leżał na plecach z rękami rozłożonymi na obie strony. Na jego piersi chrapała cichutko Nell, miętoląc mu koszulkę.

Postanawiając powstrzymać chęć obudzenia przyjaciela, młody Zoldyck bezszelestnie wydostał się z pokoju i ruszył na poszukiwanie kuchni. Nie szedł nawet pięć minut korytarzem, gdy z jednego z pomieszczeń usłyszał rozmowę. I nie zatrzymał by się, gdyby nie padło imię szkarłatnowłosej.

- Wiecie, ona naprawdę może coś wiedzieć... - powiedziała Bunny cicho. Po chwili delikatne zastukanie w drzwi upewniło go, że dziewczyna oparła się o wejście. - Nie bez powodu tak przekonywała chłopców żeby z nami nie szli.

- Pewnie się boi i tyle - odparł Garou spokojnie. - O co tyle hałasu?

- Mirai siedziała wczoraj do późna w gabinecie - wyjaśnił Nero, jakby to tłumaczyło wszystko.

- Ach, więc to tak. Czyli rzeczywiście ta dziewczynka może być niebezpieczna.

Killua mimo szczerych chęci nie miał pojęcia o co chodziło. Postanowił grać wiec va bank - jednym sprawnym ruchem zapukał w drzwi i nacisnął klamkę, po czym wszedł do środka.

Bunny pisnęła i w ostatnim momencie zdążyła odskoczyć, tym samym unikając upadku.

- Dlaczego Nell miałaby być niebezpieczna? - spytał wprost, mierząc trójkę nastolatków czujnym spojrzeniem.

Nero uśmiechnął się zadziornie, patrząc na Killuę z rozbawieniem.
- Nie nauczono cię, że nie ładnie podsłuchiwać?

- Nie podsłuchuję jeżeli temat mnie nie dotyczy.

Zoldyck wzruszył ramionami i zamknął drzwi, po czym po raz kolejny popatrzył na trójkę nastolatków wyczekująco. Garou westchnął jakby wiedział że to właśnie do jego roli należało wytłumaczenie chłopakowi dlaczego jego koleżanka była niebezpieczna.

 - A więc...

* * *
Kolejne spotkanie w salonie miało charakter czysto organizacyjny. Zbliżała się godzina ich "ataku", dlatego wszyscy z uwagą słuchali przywódczyni RO.

- Jako że jest nas trochę więcej, podzielimy się na grupy - powiedziała Mirai, patrząc na zgromadzonych z powagą. -  Killua, Gon, Nell oraz Nero zinfiltrują magazyn i podziemia magazynu.

- Okej, ale po co? - spytał Killua zaciekawiony. Tak naprawdę wszystkich to ciekawiło jednak nikt nie miał odwagi spytać. - Myślałem, że naszym celem jest zrównanie tej całej śmiesznej bandy z ziemią.

- Bo taki jest plan - zaśmiała się kobieta. - Ale wypadałoby też pomóc ludziom których uwięzili. I tym zajmiecie się wy. Reszta rusza ze mną na ratusz. Jasne?

- Tak jest! - odpowiedzieli wszyscy zgodnie.

- A więc do dzieła!

Po chwili cała ekipa podzielona na dwie grupy rozeszła się by przystąpić do działania. Nikt nie zadał żadnego pytania odnośnie planu. Według Nell nie był on ani przemyślany ani nie miał szans na powodzenie. Przypominało to bardziej szamotanie się zwierzęcia złapanego we wnyki.

Dlatego też gdy stanęli przed fabryką, dziewczyna chwyciła Killuę i Gona za nadgarstki, tym samym zatrzymując ich w pół kroku.

- Ostatnia szansa, chłopaki - powiedziała poważnie, patrząc to na jednego to na drugiego. - Jeszcze możemy się wycofać. Nie musimy się w to mieszać.

Jej zaniepokojenie widniejace w złotych oczach dało Killui do myślenia. Jego wzrok automatycznie zwrócił się ku Nero, przez co chłopcy na krótki moment spotkali się spojrzeniami. Wyglądało to jakby obaj myśleli o tym samym, jednak tylko wtajemniczeni wiedzieli o co chodzi. Niestety ani Nell, ani Gon do nich nie należeli.

- A ty dalej swoje? - zakpił białowłosy, wyszarpując rękę z jej uścisku. - Jak się boisz to zostań...

- Nie rozumiesz, że boję się o was kretynie?! - syknęła dziewczyna. - A może twój móżdżek jest za mały by to przyswoić???

- Nie potrzebna nam niańka. Umiemy sami o siebie zadbać! Zapomniałaś już kim jestem?

- To też są zabójcy, ciołku! I też są wyszkoleni! Nie masz pojęcia z kim masz do czynienia, kiedy to do ciebie dotrze?!

- E-Ej ludzie... - zaczął spanikowany Nero, jednak został totalnie zignorowany.

- Skoro jesteś taka doinformowana, może się z nami podzielisz kim są ci cali Red Riders?! I może dodatkowo, co cię z nimi łączy?!

- ...Co?

Zapadła cisza. Nell patrzyła ze zdumieniem to na Killuę to na Nero, nie wiedziedząc jak skomentować słowa które przed chwilą padły.

W tym samym czasie Gon zdążył zauważyć, że dzień jest wyjątkowo ciepły, a niebo bezchmurne. Natomiast czerwona fabryka wyglądała jakby miała conajmniej pięćdziesiąt lat.

Następnie jednak jego wzrok padł na Nell. Była prawie tak samo czerwona jak jej włosy. Widział, że jest zła. Emanowała chęcią mordu. Była to umiejętność którą chłopcy dobrze znali. Zarówno brat Killui jak i Hisoka emanowali taką samą.

- Podejrzewasz, że mam z tym robactwem coś wspólnego? - syknęła, patrząc na Zoldycka lodowato. Chłopak automatycznie pochylił się do przodu, przygotowując do samoobrony.

- Ktoś nas tu wpuścił - odpowiedział spokojnie. - Nie weszliśmy do miasta o własnych siłach. Bariera by na to nie pozwoliła.

- Więc wygodnie było założyć, że mam z nimi coś wspólnego, tak?!

- Ludzie, jesteście za głośni...!

- Dlaczego Nell miałaby im pomagać? - wtrącił się Gon, szczerze zdziwiony. - Gdyby chciała naszej śmierci raczej nie namawiałaby nas do nie mieszania się w sprawę... A gdyby chciała śmierci tych ludzi, wiedząc że Red Riders przebywają w mieście, nie przeprowadziła by nas tu. Gdyby z kolei była członkinią tej grupy, nie podróżowałaby z nami... Jakbym nie myślał, wasze założenie nie ma sensu.

Wszyscy umilkli, wpatrzeni w Gona ze zdziwieniem. W końcu Nell zaczęła się śmiać, po czym rzuciła się brunetowi na szyję.

- Uwielbiam cię, wiesz? - zaśmiała się, zamykając chłopaka w uścisku. - Naprawdę jesteś niemożliwy.

Gon uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk, jakby nigdy nic. Nie czuł wstydu, który normalnie odczuwali chłopcy w jego wieku przy kontakcie z dziewczyną. Killua nie wiedział czy przez to, że jego przyjaciel był po prostu zbyt głupi czy niedojrzały. Już dawno postanowił nie wnikać w logikę Gona... Lub jej brak.

- Koniec tych romansów, mamy robotę do wykonania - westchnął zrezygnowany Nero. Dziewczyna odkleiła się od Gona z uśmiechem na ustach.

- Nie pozwolę, żeby coś co się stało - powiedziała pewnie. Kiwnął głową, dając znak że zrozumiał.

-Ja też nie dam cię skrzywdzić - obiecał.

Nie wahając się dłużej ani chwili, czwórka nastolatków przekroczyła próg starej fabryki.

To co tam zastali nie spełniło ich oczekiwań. Myśleli, że pomieszczenie będzie conajmniej całe we krwi, natomiast nie zastali w nim nic szczególnego. Stare, zardzewiałe maszyny i taśmy produkcyjne zajmowały większość sali. Była ona słabo oświetlona przez promienie słoneczne, wpadające przez brudne okienka umieszczone u góry ścian, co utrzymywało otoczenie w półmroku.

Killua podszedł do ściany i spróbował włączyć światło wyłącznikiem, jednak gdy podniósł go do góry nic się nie stało.

- Światło nie działa - stwierdził spokojnie, jakby nigdy nic. Reszta tylko przytaknęła, rozglądając się na boki.

- Nic tu nie ma - mruknął w końcu Gon zrezygnowany.

- Ale musimy coś znaleźć! Jak ja się pokażę szefowej?! - zaskomlał Nero, łapiąc się za głowę.

W tym samym momencie Nell przyjrzała się uważniej jednej z maszyn. Wyglądała jakby nie stała wcześniej na tym samym miejscu. Wskazywały na to również ślady na podłodze, które ktoś nieumiejętnie próbował rozmazać by nikt nie zauważył.

- Killua - mruknęła, a chłopak bez słowa podszedł do niej. - Patrz.

Wskazała podłogę, po czym oboje podeszli do celu ich zainteresowania. Białowłosy schylił się i przetarł dłonią powierzchnię po której stąpali, natrafiając na osobne wycięcie. Wstał i przetarł butem resztę ,prawdopodobnie, klapy.

- No i mamy wejście - skwitował, sprawnym ruchem podwżając zasypany kwadrat. - Ktoś musiał to kiedyś ukryć pod maszyną, ale nasi "wyszkoleni zabójcy" wiedzieli o tym miejscu i postanowili z niego skorzystać.

- Bardzo śmieszne - odpowiedziała z ironią Nell, wiedząc do czego chłopak nawiązywał.

Nero widząc ich odkrycie ucieszył się jak szalony, po czym jako pierwszy zbiegł na dół po krętych schodach, nie czekając na towarzyszy.

- Czy tylko ja mam wrażenie że za łatwo nam idzie? - spytał Killua zaniepokojony. Nell i Gon przytaknęli mu z niechęcią.

- Spodziewają się nas - odrzekł brunet zmartwiony.

Nell westchnęła, przewracając oczami.

- Teraz nie ma już odwrotu - mruknęła z lekkim uśmiechem. - Skoro już doszliśmy do wniosku, że się nas spodziewają, nie sądzicie, że powinniśmy dogonić Nero zanim coś mu się stanie?

Chłopcy spojrzeli na nią zakłopotani i przytaknęli, po czym całą trójka zbiegła błyskawicznie na dół. Zastali tam czerwonowłosego chłopaka, akurat ziewającego przeciągle.

- I co tak długo? - spytał znudzonym tonem, mierząc towarzyszy pytającym spojrzeniem.

- Musieliśmy to obgadać - wyjaśniła Nell. - Nie wszyscy rzucają się bez namysłu do kryjówki wroga jak co poniektórzy...

- Moim zdaniem za dużo gadacie -  zaśmiał się Nero, po czym poczochrał grzywkę i odwrócił się w stronę korytarza. - Naprzód, ekipa!

Nie mając innego wyboru, ruszyli szerokim korytarzem w głąb podziemi.

Killua z niezadowoleniem zauważył, że całe pomieszczenie śmierdzi rozkładem, z kolei Gon narzekał na bardzo wilgotne powietrze. Nero natomiast tylko rozglądał się na boki, co chwila uciszając chłopaków.

Tylko Nell była przerażona. Całe miejsce napawało ją strachem przed czymś, czego nie pamiętała i wiedziała, że nie chce sobie przypominać. Miała ochotę odwrócić się i wrócić na górę pod byle pretekstem, jednak nie mogła. Zostawiła by chłopców na pewną śmierć.

To nie tak że nie wierzyła w ich umiejętności. Albo że miała wysokie mniemanie o sobie. Wiedziała jednak że przeciwnik jest silny. A nie chciała zakończyć swej podróży tak szybko.

W milczeniu szli przez ciemne, cuchnące korytarze. Zasłaniali nosy rękawami koszul tudzież kołnierzem byleby tylko nie wdychać przykrego zapachu.

Nero jako pierwszy zauważył drzwi po lewej stronie. Mimo targających nastolatków wątpliwości, weszli do środka.

- To się robi coraz dziwniejsze - skomentował Killua, rozglądając się z niesmakiem.

 Pomieszczenie w którym się znaleźli przypominało zrobioną na szybko salę szpitalną.

W centrum stał stół operacyjny, brudny od krwi. Nieliczne półki jak i szafki były w większości puste. Wszystkie pootwierane, niektóre bez drzwiczek, sprawiały wrażenie jakby wyjętych z horroru. Jeszcze gdyby tego było mało, fetor w tym pomieszczeniu był dwa razy mocniejszy.

- Nic tu nie ma, chodźmy stąd - wyjęczał Nero przez rękaw bluzy. Killua zaśmiał się, widząc minę czerwonowłosego.

- A tak nalegałeś żeby pozwiedzać...

- Rozmyśliłem się. Chodźmy, błagam!

Nell ignorując chłopaków uważnie rozgladnęła się po pomieszczeniu. Jej ciekawość przyciagnęła zakrwawiona zasłona po prawej stronie. Ostrożnie podeszła do celu, po czym delikatnie odchyliła materiał. Jej oczom ukazały się zakrwawione ubrania. Różnej wielkości, od czapek po majtki.

- Co tu się dzieje? - spytał cicho Gon, zaglądając Nell przez ramię.

Wtem z daleka usłyszeli jakby warczenie zwierzęcia.

- Oni... - zaczęła dziewczyna, powoli łącząc wątki w całość. - Uciekać! - wrzasnęła nagle i nim Killua i Nero zdążyli się zorientować, jakaś niewidzialna siła mocno wypchnęła ich za drzwi. Ledwo upadli, a blaszana ściana opadła z hukiem na dół, blokując jedyne wejscie jak i wyjście z pomieszczenia.

- Gon!

Killua dopadł zapory i spróbował nieudolnie podnieść "drzwi" jednak przeszkoda ani drgnęła. Zostali siłą podzieleni na dwie grupy, a brunet został w środku z dziewczyną, która prawdopodobnie miała coś wspólnego z tą całą bandą. A on nie mógł mu pomóc.

- Cholera!

- Killua - Nero dotknął jego ramienia, by zwrócić jego uwagę.  Wzrok utkwiony miał w punkcie przed sobą.

- Co?

- Mamy własny problem.

Białowłosy odwrócił się poirytowany, by zobaczyć stado zmutowanych, humanopodobnych zwierząt.

A więc to tak - pomyślał z z niesmakiem.

Wtem napiętą ciszę przerwał pełen bólu krzyk, a zwierzęta jakby na znak ruszyły do ataku.

Killua uderzył na wroga z podwójną furią zły na własną bezsilność jak i na wszytko wokół. Wiedział bowiem, że osobą, która krzyczała... Był Gon.

×××××

Taki trochę dłuższy rozdział po długiej przerwie :) Mam nadzieje, że wam odpowiada :3

Zastanawiam się czy nie przerwać tego opowiadania. Mam na nie pomysł, ale mało czasu... ;-;