środa, 25 stycznia 2017

11: Kamień x Życzeń

- Kyaaaaaaaa! Nie wierzę! Nie wierzę! - pisnęła z zachwytem, okręcając się wokół własnej osi. - Kyaaaaa! Jesteś taki słodki!

- Em... Tak... - Kurapika przeniósł wzrok ze skaczącej wokół niego dziewczyny i spojrzał pytająco na dwójkę przyjaciół. Gon uśmiechnął się z rozbawieniem, Killua natomiast był na skraju załamania nerwowego.

- Ej, kapuściany łbie! - westchnął w końcu. - Miałaś się zachowywać!

Nell przystanęła i wyciągnęła oskarżycielsko rękę w stronę Kurapiki.

- Nie powiedzieliście mi! Nie powiedzieliście o tym, że będzie taki śliczny! - powiedziała na swoją obronę. - Jak miałam się niby na to przygotować?!

- Śliczny? - powtórzył brunet z rozbawieniem.

- Tak! No spójrz na niego! - wystawiła obie ręce w stronę zblazowanego Kurapiki, jakby pokazywała eksponat. - Ta buźka! Te włosy! No i oczka! Łagodne, dziewczęce rysy!

- Ejże...

- Jakby się przyjrzeć to fakt, jest ładniejszy od ciebie, brzydulo - zaśmiał się Zoldyck, a ona zmierzyła go ponurym wzrokiem.

- Nie dobijaj.

Cisza, która zapanowała po tym zdaniu była tak przyjemna dla uszu, że nie chcieli jej przerywać. Mimo to musieli, jako że stanie w przedpokoju nie należało do najprzyjemniejszego spędzania czasu.

- Chodźcie, musicie być głodni po tak długiej podróży - powiedział w końcu Kurapika. Starał się ignorować dziwne zachowanie nowej przyjaciółki Gona i Killui,  która wodziła za nim rozanielonym wzrokiem.

Gdy piętnaście minut później trójka towarzyszy skończyła spaghetti, które blondyn przyrządził na szybko, z kubkami herbat czwórka nastolatków przeszła do salonu i usiadła na kanapach.

- A więc? Co was sprowadza do Wonderland, chłopaki? - spytał Kurapika z zaciekawieniem.

- Chcieliśmy cię odwiedzić - wyjaśnił Gon, upijając łyka herbaty cynamonowej. - Nell bardzo chciała cię poznać.

- Czemu? - zdziwił się, przenosząc wzrok na czerwonowłosą.

Pytanie, mimo że tak proste, zbiło dziewczynę z pantałyku.

- Czemu? - zaśmiała się nerwowo. 
No właśnie, czemu? Nie miała na to logicznego wyjaśnienia. Po prostu chciała. Czuła, że musiała. Możliwe że było to powiązane z utraconymi wspomnieniami, jednak tego nie mogła przyznać. Nie im.

- Bo jesteś ostatnim ocalałym ze swojego klanu - powiedziała w końcu. - Jedyną osobą, która przeżyła masakrę Trupy. To fascynujące...

- Nie prawda - zaprzeczył z lekkim, smutnym uśmiechem. - Miałem szczęście.

,, ...miałem szczęście, że Cię poznałem, Nelly"

Jej oczy rozszerzyły się w przypływie szoku, gdy usłyszała głos w swojej głowie. To było... wspomnienie. Niewyraźne, zawierające tylko głos, ale wspomnienie. 

- Nell?

- Tak... A ty co tu tak właściwie robisz, Kurapika? - zmieniła temat. - Pracujesz?

- Aktualnie staram się odzyskać oczy mojego klanu - wyjaśnił. - W tym mieście powinno być ich najwięcej.

- Z jakiej racji? - zaciekawił się Killua.

Nell westchnęła, czując, że znów będzie musiała tłumaczyć rzeczy oczywiste.

- Wiecie chociaż dlaczego to miasto nazywają ,,Wonderland"? - spytała na początek.

- Bo jest... bajkowe? - strzelił Gon, a Kurapika i Nell zaśmiali się rozbawieni.

- Powiedzmy - przyznał Kurapika.

Następnie wytlumaczyli wspólnymi siłami dwójce chłopców istotę rzeczy.

Nazwa ,, Wonderland" była tylko umowną nazwą miasta. Jako że była to po prostu ,,bajkowa kraina", w której można było znaleźć dosłownie wszystko. Aukcje były w mieście głównym dochodem, a przedmioty sprowadzano z całego świata. Trafiało tu wszystko - nawet te najbardziej unikatowe okazy, jak na przykład, oczy klanu Kurta.

- A właśnie - mruknęła nagle Nell, przypominając sobie o istotnej rzeczy. Popatrzyła na Kurapikę i uśmiechnęła się słabo. Następnie chwyciła za plecak i wyciągnęła z  niego klosz owinięty w folię bąbelkową. - Z bólem serca, ale ci to oddaję.

Chłopak popatrzył na nią zdziwiony i odpakował prezent. Gdy zobaczył co dostał, przeniósł na dziewczynę pełen wdzięczności wzrok.

- Dziękuję! Oddam ci...

- Nie trzeba - przerwała mu. - Kupiłam je po zniżce. Jednak w zamian za to staraj się nie patrzeć na mnie jak na wariatkę, zgoda?

- Przepraszam - Kurapika wyraźnie się zmieszał.

Nell uśmiechnęła się promiennie, widząc jego minę. Słodki. Kurapika był po prostu słodki i dlatego tak się nim zachwyciła. Według niej był idealnym materiałem na chłopaka. Przystojny, słodki, opiekuńczy, zdeterminowany do osiągnięcia swojego celu.

- Awwww... - mruknęła pod nosem, na co dostała w potylice od  Killui.

- Błagam cię, ogarnij się w końcu. 
- Odwal się w końcu siwy zgredzie - odwarknęła. - Mam już po dziurki w nosie twojego wymądrzania.

- Ej ludzie, nie kłóćcie się... - Go chciał załagodzić sytuację, jednak został olany.

- Ach tak? Nikt ci nie każe z nami łazić. Koniec końców nikt nie dał co na to nawet pozwolenia...

- Gon dał - weszła mu w słowo. - A ty nie miałeś wyjścia, jak się zgodzić.

Duży salon o kremowych ścianach, na środku którego wszyscy przebywali, zrobił się nagle bardzo ciasny. Nell i Killua warczeli na siebie niczym dzikie psy, zabijając się spojrzeniem.

- No już - Kurapika nie wiadomo kiedy podszedł do nich i poczochrał dwójkę po głowach. - Nie warto się kłócić bez dobrego powodu.

- Ale on jest dla mnie wredny! - Nell uniosła oczy pełne łez ku blondynowi, a Killua uniósł brwi w zaskoczeniu.

- Grasz nieczysto!

Lekko się uśmiechnęła, ale tylko lekko. Tak, żeby nikt oprócz Killui tego nie wychwycił.

"Wszystkie chwyty dozwolone" to przekazywał uśmiech dziewczyny.

- Wredne babsko - mruknął w końcu pod nosem, krzyżując ręce na piersi.

Po następnych kilku godzinach rozmów i opowiadania swoich przygód, Kurapika pokazał im pokoje gościnne w których mogli się przespać. Oczywiście, Nell miała osoby, ale tym razem jej to nie przeszkadzało. Coś czuła że i tak nie będzie mogła zasnąć.

Sypialnia, którą przydzielił jej blondyn zdawała się być dziwnie znajoma. Czerwone ściany, biała szafa, kremowe łoże z baldachimem... Zdecydowanie miała słabość do ostatniego mebla.

Ale skąd wiedziała, na przykład, że pod łóżkiem jest kufer z ubraniami w sam raz na nią? 
Postanowiła jednak nie zaprzątać sobie tym głowy.

Po umyciu się i życzeniu wszystkim dobrej nocy, wskoczyła pod pieżynę, zatapiając się w miękkim materacu.

- Jak wygodnie - mruknęła zdziwiona pod nosem. Znów to znajome uczucie...

Westchnęła, zamykając oczy. Później spyta Kurapikę o co w tym wszystkim chodzi...

Jednak mimo chęci, nie mogła zasnąć. Po kilku godzinach leżenia, nie wytrzymała i wstała, postanawiając iść się napić. Mleka nie cierpiała, jednak woda była dobrym pomysłem. Koniec końców wylądowała z kubkiem herbaty na balkonie, podziwiając panoramę miasta.

Wonderland. Tak śmieszna i tak trafna nazwa dla miejsca, w którym spełniają się marzenia. Wielka metropolia, która nigdy nie śpi. Nigdy nie przebywała w innych miastach. Światła dawały jej poczucie bezpieczeństwa i przewagi. Bez nich czuła się jak ślepiec.

Nie bez przyczyny ludzie bali się tego, czego nie mogli dostrzec, czyż nie?

Czym była ta energia, którą emanowało miasto? Była pewna, że Killua też to poczuł. Miała ochotę uciec i uczucie to było silniejsze niż gdy byli w Mistey.  Poczucie zagrożenia wisiało nad nimi bez konkretnego punktu zaczepienia.

- Nie śpisz.

Odwróciła głowę w stronę Kurapiki, który stał za nią i wzruszyła ramionami.

- Ostatnio zaczynam cierpieć na bezsenność - mruknęła, przenosząc wzrok z powrotem na miasto.

Upiła łyka herbaty dla rozgrzania i poczuła nostalgię. Wszystko było tu tak znajome... Nawet ten konkretny widok miasta. Rozświetlone wieżowce i ulice. Ludzie, których prawie nie było widać w mroku nocy. Zimne powietrze w płucach. Smak herbaty cynamonowej. Dlaczego chciało jej się płakać?

- Wiesz, nie powinnaś tu przyjeżdżać - powiedział po chwili Kurapika ze smutnym uśmiechem, opierając się o barierkę. Uniosła brwi i spojrzała na niego zdziwiona.

- Skąd taki pomysł?

- Trupa Fantomu tu jest.

Zadrżała. Trupa Fantomu. Dwa słowa które sprawiły, że poczuła nagły strach i nie uzasadnioną nienawiść.

- Nic mi do nich - wzruszyła ramionami.

Blondyn zaśmiał się, jakby zaskoczony.

- Więc ty naprawdę... Nie pamiętasz - powiedział w końcu, po czym westchnął. - Ale może to i lepiej? Ja też chciałbym zapomnieć.

- Zapomnieć o czym? I dlaczego udawałeś, że mnie nie znasz, skoro tak nie jest? - uniosła brwi w zdziwieniu.

- Chciałem się przekonać czy tylko udajesz, czy naprawdę nie pamiętasz. - Wzruszył ramionami. - A o reszcie ci nie powiem. I mam nadzieję, że nie spotkamy Trupy na mieście czy na jakiejś aukcji...

- Dobrze wiesz, że to bardzo możliwe - westchnęła, upijając kolejnego łyka herbaty.

- Dlatego wolałbym żebyś nie wychodziła z domu.

- Ojej, to tylko Trupa...

- Której zaszłaś za skórę - dokończył poważnie. - Nie lekceważ Pająków, Nell. Bo skończysz jak Kyle.

- Kto?

Na to pytanie wyraźnie spochmurniał, jednak nie wyrzekł ani jednego słowa.

Odpowiedziała jej głucha cisza.

Killua skrzywił się z niezadowoleniem, po czym cofnął w głąb mieszkania. Podejrzewał, że niczego więcej się nie dowie, dopóki nie spotkają Trupy...

Ale nawet dla zdobycia informacji nie był na tyle głupi, by ich szukać.

**

Mieszkanie Kurapiki nie było duże. Zawierało w sobie tylko trzy pokoje, kuchnie, ogromny salon i sporą łazienkę, a drugie piętro było wyłącznie do dyspozycji blondyna. Gdy Killua spytał, co tam jest, Kurapika tylko uśmiechnął się smutno i odpowiedział ,, wszyscy". Trójka nastolatków domyśliła się szybko o kogo chodziło, więc nie naciskali.

Tego dnia jednak Nell stanowczo zażądała wyjścia na miasto, jako że dusiła się wręcz w tak ,, małym" pomieszczeniu. Była gotowa iść nawet sama, jednak Kurapika natychmiast odrzucił jej pomysł. Koniec końców cała czwórka wylądowała na rynku, chodząc z dziewczyną po sklepach.

Gon szybko domyślił się, że Nell uwielbiała szwendać się po mieście bez konkretnego celu. Dlatego też bez konkretnego powodu chwycił ją z rękę i pociągnął w stronę fontanny na środku placu.

Pogoda dopisywała wycieczkom. Słońce świeciło jasno i intensywnie, niebo było bezchmurne. Delikatny wietrzyk normował jednak temperaturę, dzięki czemu było naprawdę przyjemnie.

Dlaczego więc Killua nie potrafił cieszyć się z panującej pogody?

Przeczucie.

Instynkt przetrwania, instynkt zabójcy podpowiadał mu, że nie może sobie chodzić spokojnie po mieście i cieszyć się pogodą. Zagrożenie było blisko. Zbyt blisko...!

- NELL!

Dziewczyna chwyciła Gona za ubranie i błyskawicznie odskoczyła, unikając ataku z góry. Olbrzymia postać uderzyła z impetem w miejsce, w którym przed chwilą siedzieli, roztrzaskując marmurowy murek w drobny mak.

Ludzie widząc zamieszanie wycofali się w boczne uliczki, by przypadkiem nie zostać ofiarą wielkoluda.

Mężczyzna widząc że nie trafił w cel, zaryczał z niezadowoleniem, przerażając Nelly nie na żarty.

Nen jakim emanował przeciwnik był... Nienormalny. Jakim cudem wcześniej nie wyczuła tak wielkiego zagrożenia?! To wręcz niemożliwe żeby ukryć...! Ale w takim razie jak...?!

- Siedź spokojnie, jak chcę Cię zabić! - ryknął mężczyzna, patrząc gniewie prosto na nią.

Co robić? Uciekać? Walczyć? To nie był przeciwnik z którym mogłaby się mierzyć!

- Uvo, wystarczy.

Unosła wzrok, by zobaczyć właściciela spokojnego głosu, który wydał rozkaz. Gdy ich spojrzenia się spotkały, ogarnęło ją przerażenie.

Czarne włosy, opadające na boki. Biała opaska na czole, zasłaniająca tak charakterystyczny krzyż. Płaszcz do ziemi, chyba jego ulubiony, jako że zawsze go z nim kojarzyła.

Szósty pająk. Lider Trupy.

- Chrollo Lucifer.

Uśmiechnął się do niej delikatnie,  a ona odruchowo zasłoniła Gona własnym ciałem. Mimo że wiedziała iż w prawdziwym starciu na niewiele by się to zdało.

- Miło Cię znowu widzieć, Nell - powiedział mężczyzna.

Uśmiechnęła się wymuszenie, przez co wyszedł z tego bardziej grymas niźli prawdziwy uśmiech.

- Wybacz, nie pamiętam naszego ostatniego spotkania.

Uniósł brwi, a ona rzuciła spłoszone spojrzenie Kurapice, który stał naprzeciwko Uvo. Jego oczy były wściekle czerwone, wyrażały furię i czystą nienawiść wobec napastnika. Nie dziwiła mu się. Na jego miejscu, też chciałaby ich pozabijać.

,,Uciekajcie"

Chciała tak krzyknąć, jednak w chwili gdy otworzyła usta, Gon położył jej rękę na ramieniu i pokręcił przecząco głową.

- To bez sensu.

Przeniosła wzrok z powrotem na Chrollo, nie mając pojęcia co robić. Postanowiła więc grać na zwłokę, modląc się w duchu, by chłopcy wpadli na jakiś plan.

- Czy Trupa ma do mnie jakiś biznes, że próbujecie mnie zabić? 
- A i owszem - przytaknął mężczyzna. - Chociaż twoja amnezja będzie sporym utrudnieniem.

- Ponieważ? - uniosła brwi ku górze, nie rozumiejąc.

- Widzisz... - zaczął, wkładając ręce do kieszeni. - Przy naszym ostatnim spotkaniu weszłaś w posiadanie czegoś, na czym mi zależy. I chciałbym to mieć.

- Aha. A co to? - nie zależało jej na niczym konkretnym, oprócz kart z jej ,, rodziną". Nie posiadała nic wartościowego. Czego mógł od niej chcieć ten człowiek? 

- Ishi no Yume, Nell.

- Co? - spytał Gon, nie rozumiejąc.

Jej oczy rozszerzyły się, słysząc znajomą nazwę. Nazwę, której nie powinna była już nigdy usłyszeć...

- Nie mam go - odpowiedziała drżącym głosem.

"Muszę go strzec, za wszelką cenę"

- Och wiem to. Ale jesteś też jedyną osobą, która jest w stanie określić jego lokalizację.

"Oni nie mogą go dostać, Nell!"

Wspomnienie głosu szumiało jej w głowie, przez co z opóźnieniem doszło do niej co powiedział Chrollo.

- Ja?! - pisnęła cicho.

- Owszem, ty. W końcu Strażnik Kamienia był twoim...

- Zamknij się! - wrzasnął nagle Kurapika. Następnie rozległ się potężny wybuch, a chmura pyłu i kurzu przysłoniła im widok.

Poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstek i poznając znajome ciepło, dała się pociągnąć.

Po chwili Gon i Nell wybiegli z chmury pyłu,  na równi z Kurapiką i Killuą. Nie zatrzymali się jednak. Zrobili to dopiero pół godziny później, będąc w zupełnie innej części miasta.

Zdyszani, cała czwórka oparła się o ścianę najbliższego budynku, by odpocząć.

- Ej, buraczany łbie! Czy ty znasz tylko złych ludzi?! - Killua spojrzał na nią pretensjonalnie.

- Wcale że nie! - oburzyła się czerwonowłosa. - Przecież znam też was!

Na te słowa Gon zaśmiał się, a Kurapika uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

- Też racja.

- Kurapika... - Nell uniosła wzrok na blondyna. - Musisz mi coś wyjaśnić.

Zapadła niezręczna i pełna napięcia cisza.

- Co takiego?

- Kim jest Strażnik Kamienia, i... Co mam wspólnego z Kamieniem Życzeń?

**

Kiedy chmura pyłu opadła, Chrollo był już daleko od miejsca spotkania z Nell. Jako że reszta Trupy wciąż bawiła się na aukcjach, nie miał nic lepszego do roboty jak czytanie. Kiedy jednak otworzył książkę i zerknął na pierwsze litery, z głębi ich ,,bazy", którą było zwykłe mieszkanie, usłyszał zdanie pełne wyrzutu.

- Dlaczego nie dałeś mi jej zabić?

Lider westchnął i rozłożył się wygodniej na kanapie.

- Jak by ci to... Jeszcze nie możemy jej zabić - powiedział w końcu. - Musi nam wskazać drogę do Kamienia Życzeń.

- Ale nic nie pamięta - burknął Uvo. 

Na to Chrollo zaśmiał się cicho, rozbawiony.

- Ktoś, kto kombinował przy jej pamięci, nie usunął jej wspomnień - wyjaśnił cierpliwie. - Po prostu... Zakazał jej pamiętać. Kurapika też się tego domyślił, dlatego nie pozwolił mi dokończyć. 

- Po co ktoś zrobił coś takiego? - zdziwił się wielkolud.

- Nie wiem -  Chrollo wzruszył ramionami. - Ale ludzka pamięć jest jak domino. Gdy poruszysz jeden element, on poruszy następny. Innymi słowy... - uśmiechnął się lekko, z impetem zamykając książkę. - To tylko kwestia czasu, zanim sobie przypomni. A te wspomnienia ją zabiją.

##

Yay, nie wiecie jak mi się to ciężko pisało ;-; Ale nareszcie napisałam! Zaczynamy zabawę z Trupą!  ^^