niedziela, 1 maja 2016

5: Mistey.



Podczas ich podróży Nell opowiedziała im trochę o Mistey, do którego zmierzali. Było to miasto o szczególnie rozwiniętym handlu, które żyło dwadzieścia cztery godziny na dobę. Miasteczko tętniło życiem praktycznie przez cały czas i ludzie którzy w nim byli mogli czuć się nie komfortowo ze względu na przeludnienie.

Ponoć.

Ponieważ gdy trójka naszych bohaterów dotarła do Mistey, ich oczom ukazał się niecodzienny widok. A przynajmniej dla Nell był on dosyć dziwaczny.

- Nie rozumiem - powiedziała szkarłatnowłosa, rozglądając się na boki.

- Miałaś całkowitą rację, miasto pęka w szwach - powiedział sarkastycznie Killua, z uwagą lustrując wzrokiem opuszczoną okolicę.

Kiedy przechodzili po obrzeżach Mistey nikogo nie dziwiła mała ilość ludzi. Jednak w tym momencie stali na środku wielgachnego rynku, A nikogo nie było. Dosłownie nikogo.

Miasto wyglądało na opuszczone. Zabite deskami okna sklepów, pootwierane drzwi domów, w których oprócz kurzu i mebli nie było niczego. Stragany zniszczone przez pogodę wyglądały, jakby ich nikt nie używał co najmniej od pół roku,

- Naprawdę nie rozumiem.

Weszła do jednego z domów, a chłopcy bez sprzeciwu poszli za nią, Przez przedpokój i ciemny korytarz dostali się w końcu do kuchni. To co tam zastali nikomu się nie spodobało.

Na podłodze w środku pomieszczenia leżały zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu.

Gon odsunął się z szokiem i zatkał nos, na pozostałej dwójce nie wywarło to zbytniego wrażenia. Nell skrzywiła się nieznacznie, nie przygotowana na taki widok, Killua zaś podszedł do ciała i przyglądnął mu się z uwagą. Chwycił głowę, która z cichym plasknięciem oderwała się od reszty ciała i podniósł lekko.

- Uuuu. Nawet kręgosłup przeżarło! - powiedział zaskoczony, na co Nell tylko przewróciła oczami.

- Wiesz, że to nie jest normalne nawet jak na trupa, prawda panie zabójco? 

- Kto mógł zrobić coś takiego? - spytał Gon słabym głosem. Szkarłatnowłosa spojrzała na niego współczująco. Pewnie nie był przyzwyczajony do takich widoków....

- Gon, może sprawdzisz pozostałą część domu? - zaproponowała z uśmiechem. Brunet kiwnął głową ugodowo i ulotnił się  kuchni. Pozostali w kuchni nastolatkowie skupili się na ciele.

- Gnicie zwłok zaczyna się najwcześniej dwadzieścia cztery godziny po zgonie - szepnęła Nell, kucając nad ofiarą. - Biorąc pod uwagę, że ciało nie może mieć nawet pół roku, jest to naprawdę bardzo dziwne.

- Na moje oko takiego trupa moglibyśmy znaleźć dopiero za kilka lat - skwitował Zoldyck. - Nie znam sie na tym. My zacieramy za sobą ślady, albo ktoś robi to za nas.

- Ta informacja zmieniła moje życie - mruknęła dziewczyna pod nosem już porządnie zniesmaczona. By oderwać wzrok od trupa, a raczej tego co z niego zostało, postanowiła rozejrzeć się po kuchni.

Pomieszczenie na każdym kroku pokrywał sporej ilości kurz. Na stole w prawdopodobnie drewnianych miskach zalegała spora ilość pleśni.

- Kill, spójrz na to - szturchnęła chłopaka i wskazała na blat. Białowłosy podniósł głowę i spojrzał na wskazane miejsce.

- No, blat. I spleśniałe żarcie.

- Zauważ, że miski są trzy...

- ... A ofiara tylko jedna. - Dokończył za nią, rozumiejąc o co jej chodziło. - I sądząc po rozmiarach zwłok, jest to facet. Co się stało z resztą rodzinki?

- Może znajomi?

- Wątpię. Na piecu stoi garnek, co oznacza, że musiała być tu kobieta.

- Skąd ta pewność, że facet nie był samodzielny?

Przewróciła oczami.

- Niech ci będzie. Ale nawet jeśli, to który facet robi obiad... Czy co to tam było, dla znajomych?

- Ej, ludzie! - krzyknął nagle Gon, wpadając do pomieszczenia. Killua i Nell popatrzyli na niego pytająco, nie rozumiejąc o co chodzi. - Wiem kiedy prawdopodobnie miał miejsce ten napad... Czy cokolwiek tu się stało.

Podniósł na wysokość oczu sporych rozmiarów kalendarz, na którym zakreślone były kratki z dniami.

- Byli dosyć solidni jeżeli chodzi o skreślanie.

Nell kiwnęła głową i zmarszczyła brwi w niezrozumieniu. Z daty na kalendarzu wynikało, że od owych okoliczności minęły dwa miesiące. Ale nawet jeśli, to ciało nie miało prawa rozłożyć się do tego stopnia w tak krótkim okresie czasu.

- Cholera, niczego nie rozumiem - mruknął Killua, zapewne dochodząc do tych samych wniosków co ona.

- Proponuję rozejrzeć sie po mieście - powiedziała w końcu. - I tak tutaj do niczego nie dojdziemy. A po za tym, zawsze można tu wrócić, co nie? Mam przeczucie, że... - spojrzała na trupa z niesmakiem. - Ten pan raczej nigdzie się nie wybiera.

**

Następne kilka godzin spędzili za zwiedzaniu Mistey, dowiadując się kilku ciekawych rzeczy i znajdując jeszcze kilkanaście trupów w rozmaitym stanie, dlatego po piątym takim domostwie Gon dostał zakaz wchodzenia do pomieszczenia dopóki Killua i Nell go nie sprawdzą. Chcieli oszczędzić chłopakowi nieciekawego widoku, a jako że im był obojętny, nie widzieli problemu.

Ludzi w całym miasteczku było zaledwie kilkunastu i wszyscy pracowali, nie chcąc powiedzieć co się stało ani dlaczego zostali. Byli wyraźnie przestraszeni.

Teraz, siedząc na schodach jakiejś opuszczonej kamienicy, trójka nastolatków podsumowywała informacje, próbując poukładać to w jakąś logiczną całość.

Był już wieczór, dlatego dalsze dochodzenie uznali za bezsensowne. W ciemnościach i tak za wiele nie zobaczą, a łatwo mogliby przeoczyć istotne szczegóły

- Ludzie są zastraszeni - powiedział Gon w zastanowieniu. - Są zmuszani do pracy na czyjąś korzyść.

- Być może chcieli wyjechać z miasta, jednak ktoś im w tym przeszkodził i zmusił by zostali - zauważył Zoldyck. - Szkoda, że nic nie chcą powiedzieć.

- Eh, czyli reasumując, jesteśmy głodni, nie mamy gdzie spać, uziemieni jesteśmy za to z zagadką, na temat której mamy masakrycznie mało informacji - podsumował Nell, odchylając głowę do tyłu. - Bajecznie!

Użalanie się nad sobą Nell i rozmyślania chłopaków skutecznie przerwał nagły ryk silników który z każdą chwilą był coraz silniejszy.  Zdziwieni popatrzyli po sobie, nie rozumiejąc o co chodzi.

Gang motocyklowy? Zbłąkani wędrowcy? A może miejscowi, na których sie jeszcze nie natknęli? W końcu została im do zwiedzenia jeszcze część miasteczka, w tym ratusz, do którego nie mieli okazji zajrzeć...

Nagle z za rogu wyskoczyła postać i rzuciła się w ich kierunku. Cała trójka zerwała się błyskawicznie, przypuszczając atak.

- Co tu robią dzieci?! - krzyknął niedoszły napastnik kobiecym głosem i po chwili rzeczywiście ujrzeli szczupłą szatynkę w brązowej narzucie z kapturem.

- Przepraszam, my przejazdem - odezwała się Nell. - Mogłaby nam pani powiedzieć co tu się...

- Nie ma na to czasu! - warknęła nieznajoma, wymijając ich. - Musimy stąd spadać i to jak najszybciej! Jak nas znajdą, to po nas!

- Ale o co chodzi? - spytał skołowany Gon.

Kobieta zatrzymała się zirytowana i obróciła w ich stronę.

- Chcecie żyć czy nie, do cholery?! Jak tak to zamknąć mordy i za mną!

- Kultura pierwsza klasa - mruknęła dziewczyna pod nosem, po czym spojrzała na Killuę pytająco. On tylko kiwnął głową, odpowiadając na nieme pytanie Nell.

Nie mając większego wyboru, ruszyli za kobietą, podejrzewając, że to ich jedyne źródło informacji.

Po za tym... W końcu wszyscy chcieli przeżyć.

Cokolwiek im groziło.

##############################################################

Ohayo!

Krótki bo krótki, ale przynajmniej jest. Ugh, nigdy nie piszcie sobie rozplanowania akcji. Potem za cholerę nie chce się tego pisać...

Dedyk dla wszystkich gimnazjalistów, którzy ostatnio pisali gimnazjalne. Ponoć znowu była charakterystyka. Heh, skąd ja to znam... Moje kondolencje. Mój rocznik (97) też trafił na tą zmorę.

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy mają na karku maturę jak ja :3 Trzymam kciuki. Damy radę!

Ps. po maturach jestem cała wasza! Może w końc zacznę rozdziały dodawać co tydzień, jakoś regularnie :p O ile zdam maturę ;A;

Meiko Dragneel