środa, 27 lipca 2016

6: Ruch x Oporu x Aka x Banda x Idiotów

Odkąd usłyszała o Ruchu Oporu miała złe przeczucia. Kiedy jednak padła nazwa grupy, z którą miejscowi mieli problem, była przekonana, że muszą jak najszybciej się zmyć z miasta.

- I mówisz, że ta cała grupaa... Red Riders - zaczął Zoldyck, siedząc po turecku na podłodze. - Zabiła większość tego ogromnego miasteczka?

Nero wzruszył ramionami i oparł się łokciami o kolana. To, że siedział na ladzie barowej nikogo zbytnio nie dziwiło... No dobra, może dziwiło wszystkich, ale nikt nic nie mówił. Bo co by to dało?

 - Nadeszli znikąd - mruknął chłopak. -Po prostu wpadli do miasta i nie pozwolili nikomu uciec. Otoczyli miasto jakąś barierą, przez którą nie mogliśmy wyjść po za jego granice... A potem podporządkowali sobie wszystkich ludzi.

- Dużo roboty z tym nie było - zaśmiała się Mirai z goryczą. - Są jak trucizna. Strach sparaliżował wszystkich i nie trzeba było wiele, by się podporządkowali.

- Początkowo prowadziliśmy otwartą walkę, ale ponosiliśmy zbyt duże straty w ludziach, żeby ciągnąć to dalej - kontynuował czerwonowłosy. - Więc ukryliśmy się i czekamy na właściwy moment... Który teraz nadszedł.

- A co się teraz stało? - spytał zaciekawiony Gon.

- Jak to co? Mamy was! - zaśmiał się Nero.

Nell poderwała się gwałtownie słysząc to i pokręciła przecząco głową.

- Nie ma mowy - powiedziała stanowczo. Spojrzała na Killuę uważnie, by upewnić się, że zwróciła jego uwagę. - Red Riders są niebezpieczni. Łowcy nie łowcy, nie macie z nimi szans. Wynośmy się stąd.

Zapadła cisza. Mirai i Nero patrzyli się na trójkę dzieciaków niespokojnie, z niecierpliwością czekając na ostateczną decyzję. Szczerze chcieli by nowi przybysze im pomogli, jako że zdawali sobie sprawę z jednej rzeczy o której Killua, Gon i Nell nie mieli pojęcia. Bariera, którą otoczone było miasto działała w dwie strony - nie można było wyjść... Ani wejść. Tylko ludzie z nieprzeciętną mocą mogli przedostać się do miasta, tymczasem trójka nastolatków weszła do środka nawet nie zdając sobie z tego faktu sprawy.

,,To nie są normalni łowcy" - wyczytał Nero ze spojrzenia kasztanowłosej kobiety. Dobrze o tym wiedział. Już po samym kontakcie z przybyszami był zdumiony poziomem ich aury.  Domyślała się, że skoro dwójka chłopców była łowcami, będą potrafili ją kontrolować, ale nie był pewny co do czerwonowłosej. Utrzymywała że jest zwykłą dziewczyną, jednak wszystko temu zaprzeczało. Również znajomość grupy Red Riders nie była podejrzana.

Kim była Nell, że miała z nimi jakiekolwiek kontakty?

- Mamy zostawić wszystkich bezbronnych ludzi i sobie iść? - spytał w końcu Gon. Jego ton głosu się zmienił - po dziecinnym i niewinnym głosiku nie było już śladu. Lodowaty  ton chłopaka przyprawiał o dreszcze.

Killua  zdziwił się lekko, jako że jeszcze nie słyszał by przyjaciel mówił w ten sposób, jednak na Nell nie zrobiło to większego wrażenia. Kucnęła przed brunetem, który siedział na dywanie po turecku i uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła.

- Właśnie tak - przytaknęła. - Nie jesteśmy w stanie im pomóc. Trochę was polubiłam i nie uśmiecha mi się zbierać waszych flaków z podłogi, wiesz?

- Mówisz tak jakby tobie nie groziło niebezpieczeństwo - zauważył Nero zaciekawiony.

Czerwonowłosa coraz bardziej go intrygowała. Całą swoją postawą dawała do zrozumienia, że nie bała się grupy Red Riders, a o życie swoich towarzyszy.

A może to też było na pozór?

- Cóż, nie ma o czym dyskutować - westchnął w końcu Killua, splatając dłonie z tyłu głowy. - Gon już podjął decyzję... Mi w sumie też nie uśmiecha się zostawiać ludzi na pastwę typów, którzy mają o sobie zbyt duże mniemanie. Po za tym... - nagle jego oczy zabłyszczały, a on uśmiechnął się zadziornie. - Chcę zobaczyć jak jest naprawdę silna ta grupa, skoro mają się za takich ważniaków.

Nell jęknęła zdruzgotana i wplotła dłonie we włosy, po czym wykonała gest jakby chciała je sobie wyrwać z głowy.

- Czy do was nie dociera, co mówię? Zabiją was! I to nie tak normalnie! Oni będą was torturować, dopóki nie zaczniecie błagać o litość! A jak już zaczniecie, będą wam odrywać kończyny, kawałek po kawałku, na żywca! To nie są ludzie! To kreatury, które czerpią radość z ludzkiego cierpienia!

- Nie krzycz, smarku - zganiła ją nagle Mirai, zeskakując ze stołka barowego. Popatrzyła na dwójkę nastolatków i  zatrzymała wzrok przez chwilę na Gonie, jakby sama zastanawiała się, czy przyjęcie ich do zespołu było dobrym pomysłem. Nie miała jednak wątpliwości co do tego, że byli silni. A Ruch Oporu potrzebował silnych ludzi. - Podjęliście w końcu decyzję?

Killua i Gon kiwnęli głowami i popatrzyli na kobietę z determinacją w oczach.

- Dołączamy! - krzyknęli obaj jednocześnie. Nell westchnęła i podeszła do towarzyszy, całkowicie się poddając. Juz od początku ich znajomości podejrzewała, że ma do czynienia  ze zbyt dobrymi ludźmi... Ale zbytnia dobroć i chęć zbawienia świata równała się śmierci, prędzej czy później. Wystarczyło poczytać trochę książek, by o tym wiedzieć.

- Jesteście naprawdę lekkomyślni - burknęła, czochrając ich po głowach.

- Nikt ci nie każe zostawać z nami - odparował Killua. - Nic dziwnego, że tchórzysz, skoro są tacy potęęęęęęęęęęężni...

- Nie, zostaję - przerwała mu dziewczyna z rozbawieniem. - Może uda mi się uratować chociaż Gona. Bo ciebie na pewno nie będę ratować, białasie...!

- Spadaj, buraczany łbie.

- Kretyn.

- Idiotka.

- Dupek.

- Przemądrzała krowa.

- Ogarnijcie się dzieciaki - zaśmiała się Mirai, po czym dała przez głowę kłócącym się nastolatkom. - Skoro dołączacie, wypadałoby żebyście poznali resztę grupy.

- Resztę? - zdziwił się Gon.

- No chyba nie myśleliście, że Ruch Oporu składa się tylko z naszej dwójki! - zaśmiał się Nero i chwycił Nell za rękę, po czym pociągnął w stronę dużych, drewnianych drzwi po lewej stronie. - Chodźcie!

Nell mimo wewnętrznego protestu nie wyrwała ręki z uścisku. Nie protestowała, mimo że wszystko w niej wrzeszczało, by uciekać. Żeby się dopasować, musiała zignorować instynkt.

Zdawała sobie sprawę, że Red Riders są naprawdę niebezpieczni, jednak nie wiedziała po co przyjechali do Mistey. Wiedziała, że pakuje się w kłopoty, które mogą ją naprawdę sporo kosztować. Miała ochotę uciec i mieć o wszystko gdzieś, jednak pierwszy raz w życiu czuła, że nie mogła zostawić towarzyszy. Nie chciała, żeby umarli.

Czy to właśnie to nazywali przyjaźnią? Bycie przy drugiej osobie bez względu na sytuację? Nie porzucenie jej w kłopotach, niezależnie od tego ile mogło to kosztować?

- Zobaczycie, mamy naprawdę fajną ekipę! - zaśmiał się Nero, po czym pchnął drzwi, które zaskrzypiały przy otwieraniu.

Po chwili ich oczom ukazał się kolejny wielki pokój, jednak trochę mniejszy niż poprzedni, a także bardziej zadbany. Czerwone ściany były czyste i nienaganne, oraz ozdobione różnego rodzaju obrazami od portretów po krajobrazy . Zielony dywan, którym wyłożony był cały pokój nie posiadał w sobie dziur i można było się domyślać, że jeszcze nie tak dawno był czyszczony. W kominku po prawej stronie palił się ogień, dając poczucie przytulnego zakątka, który dopełniały trzy kanapy  wokół obite jasną skórą. Duży stół po lewej stronie zastawiony był rozmaitymi potrawami przez co trójce nastolatków zgodnie zaburczało w brzuchach, zwracając uwagę ośmiu osób, które przy owym stole siedziały i rozmawiały luźno.

- O, szefowa - Blondyn o jasnych oczach zmierzył wzrokiem kobietę i westchnął. - Nareszcie.

- Odczep się, Nail - żąchnął się Nero, robiąc dziubek z ust. - Wiesz, niektórzy ludzie pracują, kiedy ty czekasz i siedzisz bezczynnie.

- Chwila! - zaoponował czarnowłosy nastolatek, siedzący na samym końcu stołu. - Byłem dzisiaj z Nailem i Bunny na patrolu i Oczyszczaniu!

- No właśnie, Nero-chan! - przytaknęła blondynka siedząca naprzeciw czarnowłosego. Nell szybko oceniła, że nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat, ale przez zachowanie nie była pewna czy ma chociaż tyle. - Garou-chan ma rację! Dużo dzisiaj zrobiliśmy! Jesteś niesprawiedliwy...

- Daj spokój, Bunny, to nie ma sensu - odezwała się dziewczyna siedząca w rogu stołu. Odgarnęła złociste włosy spięte częściowo z tyłu i przeciągnęła się, jakby znudzona.

- Neri-chan!

- Powiedziałam: daj sobie spokój - powtórzyła nastolatka spokojnie, po czym przeniosła wzrok na Nero i uśmiechnęła się wrednie. - Ten chodzący pomidor nie ma pojęcia ile my dzisiaj zrobiliśmy, bo chodził za szefową jak jakiś ratlerek dla ozdoby.

- Coś ty powiedziała?!

Zawarczeli na siebie, jak gdyby byli co najmniej psami a nie ludźmi.

- Będą się bić - stwierdziła białowłosa nastolatka o zielonych oczach.

- Oj będą - potwierdził drugi czarnowłosy nastolatek, jednak raczej trochę młodszy od pierwszego. Zapewne był to jego młodszy brat , jako że byli podobni, a przynajmniej takie myśli nasunęły się trójce nowo przybyłych.

- Może się pozabijają, będzie spokojniej - zaśmiał się rudzielec siedzący obok białowłosej.

- No chyba nie! - warknęła Mirai, najwyraźniej nie humorze. Jak na zawołanie wszyscy się uspokoili.

Brązowowłosa kobieta zmierzyła zebranych groźnym spojrzeniem, po czym przeniosła wzrok na Killuę Gona oraz Nell i jej zabójcza aura momentalnie znikła.

- To nasz Ruch Oporu, zwany czasem przeze mnie po prostu bandą idiotów - wyjaśniła rozbawiona kobieta. - Ta kłócąca się z Nero dziewczyna wabi się Neriti. Mistrzyni w sztukach walk.

- Nie jestem psem! - żąchnęła się dziewczyna, jednak Mirai postanowiła ją zignorować.

- Blondynka w kucykach to Bunny, najszybsza osoba w naszych szeregach.

- Hejo!

- Ten czarnowłosy naprzeciwko niej to Garou, mózg zespołu.

- Witam.

Ten drugi czarnuch to jego młodszy brat, Daiki. Babiarz jakich mało.

- To było niemiłe! - jęknął nastolatek.

- Blondyn wabi się Nail, i to najbardziej bezczelna bestia jaką w życiu spotkałam.

- Też cię kocham - zaśmiał sie chłopak.

- Rudzielec to Mitsu. Zazwyczaj nie sprawia problemów, ale lubi zgrywać chojraka, przez co ciągle jest kontuzjowany.

- To prawie jak pochwała! - zauważył wymieniony i uśmiechnął się zadowolony.

- I tak dzisiaj sprzątasz kibel - mruknęła Yuuki, popijając herbatę. Reszta grupy ryknęła śmiechem, gdy Mitsu zrobił nieszczęśliwą minę w geście protestu.

- Nom, ogarnęliśmy formalności - stwierdziła Mirai. - A więc teraz słuchać, bałwany!

Posłusznie wszyscy zamilkli i osiem par oczu skierowało na nią wzrok.

- Zaatakujemy jutro po południu. Macie być gotowi i nie wygłupiać się, zrozumiano?!

- Tak jest! - krzyknęli zgodnie.

- Mitsu???

- Załapałem, nooo - burknął chłopak.

Kolejny głośny dźwięk z brzucha Gona przerwał ponury temat organizacyjny i rozweselił towarzystwo.

- Pewnie jesteście głodni - stwierdziła Mirai, na co tylko trójka nastolatków pokiwała głowami. Kobieta machnęła w stronę stołu i zaśmiała się.

- Czym chata bogata! Smacznego!

Dwa razy powtarzać nie musiała.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Nom, jest dzień wcześniej!

Chociaż jest dużo dialogów co mi mocno nie pasuje;A;

Sorka za buendy ;A;

Ps, Jakbyście chcieli podpatrzeć jak wyglądają plus minus ludzie z GO (Grupa Oporu) to zapraszam do zakładki postacie XD Zaraz ją uzupełnię XD

#Meiko