sobota, 13 maja 2017

14: Więzi x Czy x Obowiązek?

Nell zdecydowanie nie lubiła ciemnych miejsc. Nie przepadała też za pająkami. Miała za to całkiem niezłą skalę i wytrzymałe gardło.

— Przestań w końcu! — wrzasnął poirytowany Killua, kiedy Nell po raz kolejny krzyknęła, gdy coś szybko przebiegło jej niedaleko nóg. — To tylko robak!

— No właśnie, robak. — odpowiedziała sykiem, rozglądając się na boki. — Obrzydlistwo.

— Jesteś niemożliwa. Nie wiemy, czy w tym zakichanym tunelu nie ma jakiś wrogów, ale oni na pewno już wiedzą, że my tu jesteśmy.

— Co może być w takim zapuszczonym miejscu? Chyba tylko więcej pająków.

Oby tylko — pomyślał Killua.

Korytarze były naprawdę stare. Na wszelki wypadek starał się nie dotykać ścian w obawie, że się skruszą i sklepienie runie im na głowy. Coś mu definitywnie nie pasowało. Może to, że było za prosto. Dostali mapkę do tego miejsca, ale od kogo, skoro ostatni strażnik był martwy? Nell twierdziła, że to jej ptak, ale skąd miała pewność, że tak naprawdę było skoro nic nie pamiętała? Intuicja to czasem za mało, żeby komuś zaufać. Skąd Nell znała Kurapikę? Co najważniejsze, skąd znała Trupę? Wcześniej była członkinią Red Riders... To wszystko nie miało sensu. To jakby ktoś wrzucał ją do najgorszych band które znał, dla własnej zabawy. Nikt nie chciał nic powiedzieć. Wszyscy twierdzili że ją znali, ale gdy pytała o szczegóły, milczeli. Dla Killuy było to co najmniej irytujące. Nie cierpiał nie wiedzieć z kim ma do czynienia. Gdyby nie Gon, już dawno olałby to wszystko. W końcu, mieli szukać Ging'a, a nie pakować się w życie jakiejś przypadkowej nastolatki...

— Kill, stój!

Zrobił krok i jego stopa zapadła się kilka centymetrów razem z podłogą. Odskoczył błyskawicznie, prawie wpadając na Nell. W tym samym monecie kilkadziesiąt trzy metrowych, cienkich kolców wysunęło się z obu ścian i skrzyżowało że sobą. Trwało to zaledwie kilka sekund. Gdyby Killua stał dalej w tym samym miejscu, zginąłby na miejscu.

— Idioto, mówiłam do ciebie od kilku minut, a ty nawet nie raczyłeś wysłuchać co mam do powiedzenia! — warknęła dziewczyna, na co przewrócił oczami. — Gdybyś mnie posłuchał, nie pakowałbyś się w sam środek pierwszej pułapki.

— OH, wiedziałaś o niej?

— Nie. Po prostu umiem czytać.

Kiwnęła głową w bok. Gdy spojrzał w tamtą stronę, jego oczom ukazały się zawieszone w przestrzeni litery, układające się w pytanie.

Jeśli chcesz kroczyć dalej
Odpowiedz na to pytanie:
Jakiego życzenia
nie spełni kamień?


— Wspaniale — mruknął Killua, po czym westchnął ciężko i spojrzał na Nell. — Zakładam, że nie znasz odpowiedzi na to pytanie? 

Pokręciła przecząco głową. 

— Ale Kurapika zna. 

Mimo że nie chciała żeby usłyszał, usłyszał. Powstrzymał się jednak od komentarza, że on też wcale nie cieszy się z jej towarzystwa. Ostatnie czego im było trzeba, to kłótnia.

Zamiast tego spojrzał uważnie na podłogę. Mniej więcej pięć metrów korytarza poprzecinane było w prostokąty, na których widniały litery łacińskiego alfabetu. To mu się nie spodobało, w końcu oznaczało, że odpowiedź muszą podać w innym języku. Jakby już nie mieli wystarczającego problemu z samym zadaniem. 

— Myślisz, że Kurapika i Gon mają takie same pytania? — spytała nagle Nell. Killua wzruszył ramionami.

— Nie wiem, możliwe. Skup się, Nell. Nie pamiętasz niczego, co mogłoby nam pomóc?

W świetle płomienia zobaczył w jej oczach lęk. Wiedział, że bała się wspomnień. On sam chyba wolał, żeby nigdy sobie nie przypomniała dawnego życia. Sądząc po jej znajomościach, nie mogło być ono zwyczajne. Po za tym, Kurapika też się tego obawiał. A to już było niepokojące. Ale mieli inne wyjście? Oczywiście po za śmiercią, ponieważ tą opcję odrzucali. 

— Okej, postaram się — powiedziała nagle Nell. W jej głosie było tyle strachu, że przez chwilę chciał jej odpuścić, jednak milczał. Gdzieś tam czekał na niego Gon. 

Czerwonowłosa stanęła w lekkim rozkroku, wzięła głęboki oddech, poruszyła dłońmi i zamknęła oczy. Nie wiedziała jak ,,odblokować'' swoje wspomnienia, jeżeli taka opcja była w ogóle możliwa. Bała się i nie chciała tego robić, ale nie widziała innego wyjścia. Gdzieś tam czekał na nich Gon i Kurapika. Niedługo się spotkają... Zakładając, że bez Strażnika uda im się dotrzeć do kamienia, lub nie zostali już zabici. 

Przestań — nakazała sobie w myślach. To nie był czas na czarne scenariusze. — Kamień życzeń. Ishi no Yume. Czego nie wykona coś, co może wszystko? Jakiego życzenia nie spełni? Dlaczego?

Wspomnienia wyciągnęły ją aż zbyt niespodziewanie. Powinna była to przewidzieć, w końcu to chciała osiągnąć. Mimo to ogarnął ją strach.


— Zamyśliłaś się. 

Spojrzała na chłopaka obok i uśmiechnęła się przepraszająco. Fioletowowłosy potrząsnął głową w rozbawieniu, przez co grzywka opadła mu na szmaragdowe oczy. 

— Jak tak dalej pójdzie, niczego nie zapamiętasz. Skoro już się zgodziłaś, to przynajmniej posłuchaj. 

— Wybacz — zaśmiała się. — To co z tym kamykiem? 

— Kamieniem — poprawił ją chłopak automatycznie, na co przewróciła oczami. 

Siedzieli na pagórku, z którego mieli dobry widok na miasto. Była piękna pogoda, wiał letni wiatr. Nell pomyślała, że fajnie byłoby tak spędzić resztę życia. Taki spokój musiał być przyjemny. Szkoda, że takie rzeczy nie były dla niej. 

— Widzisz, nawet Kamień Życzeń, czy tam Snów, whatever, ma swoje zasady. Może wiele, ale nie da ci na przykład ,,nieskończonej ilości pieniędzy'' czy ,,wiecznego szczęścia". Ale to można ominąć. Ci co chcą, tak zrobią. Więc tak naprawdę jest jedno życzenie, którego Kamień na pewno nie spełni. 

— O, ciekawe. Tak w ogóle, to głodna jestem. Nie wyczarowałbyś nam sushi? 

— Nell...

— Dobra, dobra. Skupiam się. Więc co to za ,,życzenie zakazane''? 

— Zabójstwo.


Gwałtownie otworzyła oczy i zachłysnęła się powietrzem. Dopiero po chwili zorientowała się, że leży na podłodze, a nad nią nachyla się Killua. 

— Wystraszyłaś mnie — powiedział z ulgą, gdy posłała mu pytające spojrzenie. — Zamknęłaś oczy i padłaś. Nie mogłem cię dobudzić.

— Ah, czyli to dlatego boli mnie głowa — mruknęła, podnosząc się z ziemi. Pomasowała obolałą część czaszki i jęknęła cicho. Jakby nie mógł jej złapać! Miała nadzieję, że po prostu nie zdążył tego zrobić. 

— Zabójstwo — odpowiedziała, a on kiwnął głową. Następnie popatrzył na sekwencje liter i westchnął. 

— Jak myślisz, po jakiemu... 

— Angielski? — przerwała mu. 

— Niby czemu? Alfabet łaciński nie obejmuje jednego języka. Wręcz przeciwne.

— Tak, ale załóżmy, że to angielski — upierała się. — Popatrz na te litery. To jest jak wykreślanka. Po angielsku zabójstwo to murder. Jeśli się przyjrzysz zauważysz, że to słowo biegnie od dołu do góry. No i tylko litera r się powtarza.

Jakby nie patrzeć, Killua musiał przyznać jej rację. Nie miał pewności, ale innego pomysłu również nie posiadał. Musiał jej zaufać. 

— Pójdę pierwsza...

— Mam lepszy refleks — odpowiedział na to. — Ja pójdę.

Jak masz taki ,,dobry refleks", trzeba było mnie złapać — pomyślała uszczypliwie. Ale zamiast odpowiedzieć, kiwnęła tylko głową. 

Wiadomym było, że od obojga wiele wymagała ta współpraca. Nell że zdziwieniem zauważyła, że gdy jest przy nich Gon, wszystko jest prostsze. Niechęć znika. Mogą rozmawiać normalnie. Chociaż może cały sęk w tym, że wtedy rozmawiają dużo mniej. Nie muszą współpracować razem, tylko oboje współpracują z Gonem. I to im pozwala nie pozabijać się wzajemnie. 

Patrzyła na skaczącego Killuę ze spokojem. Nie wiedziała dlaczego, ale była pewna swojej odpowiedzi. Nie bała się o niego. Po chwili Killua był już na drugiej stronie, a ona sama skakała po literach. Gdy skoczyła na ostatnią literę noga jej się omsknęła i nadepnęła na dwie płytki. Igły błyskawicznie wysunęły się z otworów.

— Nell!

Gwałtownie rzuciła się przed siebie, cudem unikając przeszycia szpikulcami. Podniosła się z ziemi i otrzepała spodenki. Zdarła ręce i kolana, ale żyła.

— I kto tu ma lepszy refleks, Zoldyck. 

— Dalej ja — odpowiedział Killua że śmiechem. Była biała jak kreda. Nie mogła tego widzieć, ale on już tak. — Jak można się poślizgnąć  na ostatniej literze?

— Oh, odczep się — mruknęła. 

Ruszyli dalej. 

Okazało się, że to nie było to jedyne zadanie. Po kilku godzinach zaatakowały ich pająki. Wielkie, zmutowane i zapewne preferujące ludzkie mięso kreatury. Killua potraktował je kilkoma wiązkami elektrycznymi, ale to nie wystarczyło. Nell natomiast okazała się niezdatna do współpracy. Po kilku nieudanych próbach zabicia pająków, Killua chwycił dziewczynę za nadgarstek i zaczęli uciekać. Koniec końców zgubilili je, chowając się do ślepego zaułka i siedząc cicho. Oczywiście Zoldyck musiał zakryć Nell usta, bo dziewczyna cały czas się darła. Ciekawe ile fobii jeszcze miała! Dziękował szczęściu, że mu nie zemdlała. Jeszcze tego by brakowało, żeby musiał uciekać i nieść ją ze sobą.

Następnie musieli przeprawić się przez jezioro pełne kwasu. Łodzią. Drewnianą. Killua nie miał pojęcia jak mieli to zrobić. Nell zaproponowała, żeby wykorzystać nen — użyć go do oplecenia spodu łódki i tym samym uniknięcie kontaktu z cieczą. Kosztowało ich to naprawdę dużo pracy i skupienia, ale koniec końców przeżyli. Łódź już nie miała tyle szczęścia. 

Unikali spadających stalaktytów, dziwnych popiersi smoków ziejącym ogniem, gdzieś po drodze znów natknęli się na pająki... Kiedy w końcu dostrzegli fioletowy blask na końcu korytarza, nie posiadali się że szczęścia. Ich ubrania były w drastycznym stanie – poszarpane, brudne od rzucania się nie raz na ziemię i przewracanie, nadpalone skutkiem zbyt wolnego refleksu. Byli wykończeni. 

Wolnym krokiem weszli do przestronnej groty mieniące się kolorami błękitu i purpury. W jej centrum, nad Skała wisiał jasno fioletowy kamień wielkości dłoni, zawieszony w przestrzeni. 

— Kamień Życzeń — sapnął Killua uradowany. 

— Udało nam się — wycharczałs Nell. Gardło zaschło jej z nadmiaru emocji i pragnienia. Usta spierzchły i lekko popękały. 

Oboje padli na ziemię i leżeli tak przez chwilę, uspokajające oddechy. 

— Nie ma ich — mruknął po chwili Killua, podnosząc się do siadu. Nell zrobiła to samo i kiwnęła głową. Fakt, Kurapika i Gona nie było w zasięgu wzroku. Widziała niepokój w błękitnych oczach Zoldyck'a i w pełni go zrozumiała. Jeżeli musieli przejść to co oni...

Nagle usłyszeli kroki. Poderwali się szczęśliwi z ziemi. Nell rzuciła się do przodu, ale Killua szybko złapał ją za koszulkę i szarpnął do tyłu.

— Nie bądź zazdrosny — zaśmiała się z rozdrażnieniem.

— Nie o to chodzi. 

Po chwili z korytarza wyłoniły się sylwetki Gona i Kurapiki. Niestety nie byli sami. Brunet o ostrych rysach z chustą zakrywającą pół twarzy, którego Killua kojarzył pod imieniem Feitan, przytykał ostrze do szyi Gona Różowowłosa dziewczyna o imieniu Machi stała za Kurapiką, który był wyprostowany jak strzała. Gdy Killua przyjrzał się dokładniej, błysnęła mu praktycznie niewidoczne nić, oplatająca się wokół szyi blondyna. 

— Gon... — Zoldyck poczuł, jak strach ściska mu gardło. 

— Wyglądacie okropnie — zaśmiał się brunet nerwowo. — Nic wam nie jest? 

Killua pokręcił przecząco głową. 

— Daliśmy radę, a wy? 

— Tylko Strażnicy mają utrudnioną ścieżkę — odezwał się nagle inny głos. Zza czwórki stojącej przez wejściem do tunelu, wyszedł Chrollo. Nell cofnęła się odruchowo. — Mieliśmy pusty korytarz. Ale droga była trzy razy dłuższa, dlatego mieliśmy opóźnienia. 

— Czego chcecie? — warknęła Nell. Starała się brzmieć wrogo, ale jej strach słychać było w głosie. Killua podzielał jej uczucia. Dobrze wiedział, że mimo nielicznej przewagi liczebnej, nie mieliby szans z Trupą. To po prostu nie była ich liga. 

Wszystko w nim rwało się do ucieczki. Nie mógł jednak się ruszyć. Nie. On nie chciał się ruszyć. Nie mógł przecież zostawić Gona na pastwę Pająków. 

— Dobrze wiesz, czego chcemy — po grocie rozległ się głos Feitan'a, częściowo stłumiony przez chustę zakrywającą mu usta. 

Nell zacisnęła szczękę.

— Nie mogę wam tego oddać.

— A więc twoi przyjaciele zginą — odparła Machi z uśmiechem. Nici wokół szyi Kurapiki zacisnęły się nieznacznie. Blondyn syknął i zacisnął zęby, a po ciele spłynęły mu pierwsze krople krwi. 

— Nie! — przeniosła wzrok pełen furii na lidera grupy. — Nie możemy tego załatwić bez osób trzecich?!

Chrollo uśmiechnął się delikatnie i polecił głową.

— Moja droga Nell, ze Strażnikami inaczej się nie da. Jesteście zbyt szlachetni... chociaż ty stanowiłaś wyjątek od tej reguły. Sam ciągle się zastanawiam dlaczego twój poprzednik powierzył ci tę rolę. Niemniej, zostajemy przy stałych procedurach. Są o wiele ciekawsze. 

Ciekawsze? — syknęła. — Jesteście nienormalni

— Jesteśmy Trupą, Nelliel — odpowiedział jej lider.  — A ty grasz główną rolę w naszym przedstawieniu. A więc, wybieraj. Oddasz nam Kamień... czy poświęcisz przyjaciół?


####


Polsat!
Dziękuję za uwagę :*