czwartek, 8 grudnia 2016

10: Festyn x Oczy x I x Sumienie.

- Impreza?

Gon i Killua popatrzyli zdziwieni na Bunny, która kiwnęła głową, szczerząc się jak głupia. Jej dwie blond kitki do bioder poruszyły się delikatnie, wraz z ruchem ciała.

- Widzicie, to ostatnia i za razem pierwsza impreza tego typu. Chcemy uczcić ostatecznie odbicie miasta i przy okazji was  pożegnać. Widać, jak was nosi. Chcieliście dzisiaj wyruszyć dalej, prawda?

Chłopcy kiwnęli zgodnie głowami. To prawda, chcieli tego dnia wyruszyć w dalszą podróż. W tym mieście już zrobili swoje, nic ich tu już nie trzymało. Mogli z czystymi sumieniami ruszyć dalej.

- Nie jestem przekonany - powiedział Killua po chwili zastanowienia. To opóźniało ich podróż, po za tym, perspektywa spędzenia jeszcze jednego dnia bezczynnie jakoś go nie przekonywała.

- Oj, no weź. Nell już się zgodziła!
- To tylko argument żebym się nie zgadzał.

- A ja myślę, że to dobry pomysł - odezwał się Gon. - Nie codziennie mamy okazję się rozerwać, a jeden dzień nas nie zbawi.

Zoldyck westchnął cicho i wzruszył ramionami.

- Jeśli tak bardzo Ci zależy...

Bunny pisnęła i rzuciła się bialowłosemu na szyję. Ten zdrętwiał, w ostatniej chwili powstrzymując instynkt zabójcy. Kątem oka wychwycił zaniepokojone spojrzenie Gona. Uśmiechnął się więc uspokajająco i wystawił zabawnie język na bok.

Oczywiście Gon zrozumiał to jak chciał, grunt jednak, że nie był dłużej niespokojny. Killui tylko tego by brakowało, by przyjaciel przestał mu ufać. I tak już powstała między nimi nić niezgody spowodowana przez Nell. Zoldyck wiedział, że teraz jej osoba będzie tematem tabu między nimi. No chyba że...

- A tak w ogóle, Mirai  przebrała Nell w coś dziewczęcego! Chcecie zobaczyć?

Zaciekawieni chłopcy pokiwali głowami. Zoldyck szczerze liczył na to, że się przynajmniej pośmieje i w sumie nie dużo mu brakowało, gdy zobaczył dziewczynę.

Jej strój leżał na niej idealnie. Ciemnoczerwona sukienka do kolan, bez rekawów, podkreślała szczupłą talię Nell oraz nikły biust i odkrywała zgrabne nogi. Na stopy nałożyła złote gladiatorki, które naprawdę ładnie prezentowały się z resztą stroju.

Jednak mina dziewczyny była komiczna i to dlatego Killua ledwo co powstrzymywał śmiech. Wyglądała jakby połknęła cytrynę i kwaśny smak nie chciał zniknąć z jej ust.

- I jak? - Mirai uniosła dumnie podbródek, najwidoczniej dumna ze swoich starań.

- Nell, wyglądasz ślicznie! - powiedział zafascynowany Gon, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko i z niewiadomego mu powodu, zarumieniła.

- Cóż, teraz jak na dłoni widać dlaczego brałem cię za chłopaka - odparł Killua z wrednym uśmiechem, a twarz Nell z lekko różowej zmieniła kolor na wściekle czerwoną. Wiedziała o czym mowa.

- Zabiję cię Zo... Killua - przez szybką zmianę na jaką się zdecydowała, gniew jaki włożyła w to zdanie jakoś wyparował. Jednak bialowłosemu odechciało się żartów, gdy zorientował się, że Nell miała na celu jego dobro.

Zoldyck.

To nazwisko wzbudzało skrajne emocje u ludzi. Od podziwu, przez gniew i niechęć, aż do obrzydzenia i strachu. Jednak najgorsza w tym wszystkim była nieufność. No bo jak zaufać płatnemu zabójcy? W jeden dzień mógł być twoim przyjacielem, a w drugi dostać zlecenie na zabicie cię i wbić ci nóż w plecy. W ich pracy nie było miejsca na sentymenty. Killua doskonale to rozumiał. Dlatego między innymi nie chciał być taki jak reszta rodziny. Nie chciał mieć z rodzinnym interesem nic wspólnego... Jednak czy było to możliwe?

- Pasuje ci ten strój, paskudo - powiedział po chwili białowłosy, a słysząc to Nell po raz kolejny zrobiła się czerwona, tym razem ze wstydu.

- D-Dziekuję - odpowiedziała cicho, wyraźnie speszona. Killua nie zrozumiał tej reakcji. Jakby Nell w ogóle nie usłyszała, że nazwał ją paskudą...

- A teraz na bal! - Bunny zaklaskała w dłonie, uradowana. Można było zgadywać, że uwielbiała tego typu zabawy.

Już pomijając fakt, że wcale nie szli na bal, a na zwykły festyn, piątka osób wyszła z domu.

- A gdzie reszta? - spytała Nell, gdy szli już ulicami miasteczka.

- Musieli coś załatwić - odpowiedziała Mirai wymijająco. Nell słysząc to, kiwnęła głową, o nic więcej nie pytając.

To już nie była jej sprawa.

Gdy doszli na miejsce, oczy szkarłatnowłosej zaświeciły się z ekscytacji, a chłopcom mimowolnie opadły szczęki.

Plac główny... był wielkim targowiskiem najróżniejszych rzeczy. Kolorowo przyozdobione stragany i stoiska przyciągały wzrok, a klauny, kuglarze i inni ludzie pracujący w branży rozrywkowej, kręcili się między przybyłymi, zachęcając do zabawy.

To miejsce tętniło życiem. Było to dla chłopców nie do pomyślenia. Miasteczko podniosło się na nogi w przeciągu tygodnia! Gdyby nie byli świadkami tego, co się tu działo, nigdy nie pomyśleli by, że wydarzyło się tu coś poważnego.

- Pełna mobilizacja - wyjaśniła Mirai z rozbawieniem, widząc ich zszokowane miny. - Mistey jest miasteczkiem typowo handlowym. Tak większość ludzi zarabia tu na życie.

- Tak jak Oregon, Mistey żyje całą dobę - dopowiedziała Nell, rozglądając się podekscytowana. - Dlatego tak kocham to miasteczko. Mam nadzieję, że szybko wróci do siebie... Yay! - pisnęła nagle. - Lody!

- Lody? - podchwycił Killua, a ona chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę stoiska.

- Chodź Gon! - krzyknęła w biegu, a chłopak zaśmiał się i ruszył za nimi.

- Poczekajcie na mnie!

Nastepne kilka godzin kręcili się między stoiskami, ogladając wystawy, niekiedy kupując jakieś smacznie wyglądające jedzenie i duperele typu zestaw gumek do włosów czy breloczki. W pewnym momencie natrafili jednak na coś ciekawszego od wszystkiego, co tego dnia widzieli.

Na jednym ze stoisk, którego szyld głosił ,,rzeczy egzotyczne i kolekcjonerskie" najbardziej wyróżniał się ciemnoniebieski klosz, a w nim... Oczy. Skrzące się, wściekle czerwone oczy.

Nell jak poparzona podbiegła do stoiska i oparła się z impetem o ławkę tak, że starszy straganiarz o mało co nie dostał zawału.

- Ile to kosztuje? - spytała, pokazując na szklane naczynie z oczami. - Halo? Proszę pana? Żyje pan? - pomachała trzymającemu się za serce staruszkowi ręką przed oczami. - Chcę kupić te oczka.

- Ah, oczy klanu Kurta? Dobry wybór, niezwykle ciężko ostatnio na nie trafić...

- Ile? - przerwała mu.

- Jesteście z Ruchu Oporu, prawda? - spytał staruszek. Killua wzruszył ramionami.

- Tak jakby.

- A więc macie za pół ceny.

Cena według chłopców i tak była wysoka, jednak Nell zapłaciła z uśmiechem, zadowolona. Wiedziała, że miasteczko potrzebuje pieniędzy, więc bez sprzeciwu podała staruszkowi należytą cenę i cała trójka odeszła od stoiska.

- Po co ci one? - spytał po krótkiej chwili Killua. Nell spojrzała na niego z oburzeniem i niedowierzaniem.

- ,, Po co mi one"?! Czy ty wiesz, co się właśnie stało?! Nabyłam OCZY KLANU KURTA, na ZWYKŁYM TARGU. - powiedziała, akcentując słowa. - Normalnie musiałabym się o nie licytować na aukcji, nie mówiąc już o tym, że cena wzrosłaby piętnastokrotnie, a tu dostałam je praktycznie za darmo!

- Klan Kurta... -mruknął Gon zamyślony. Brzmiało mu to dziwnie znajomo...

- Dobra, ale do czego są ci potrze-

- Nie pogrążaj się - przerwała Killui Nell, po czym westchnęła cicho. - Oczy klanu Kurta to jeden z siedmiu cudów świata. Są bezcenne... Eh, szkoda, że wszyscy zostali zamordowani. Chętnie bym zamieszkała w wiosce, gdzie wszyscy mają czerwone oczka... W każdym razie - powiedziała nagle, wracając do tematu. - To jest bardzo rzadki, kolekcjonerski przedmiot. I niezwykle dla mnie cenny.

- Czemu? - zdziwił się Killua.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami.

- Ale oni nie mają czerwonych oczu na codzień - zaoponował Gon, nagle rozumiejąc skąd nazwa brzmi znajomo. - Po za tym, nie wszyscy zostali zamordowani.

Nell przystanęła i popatrzyła zdumiona na Gona.

- Nikt nie miał prawa przeżyć - odpowiedziała powoli. - Trupa Fantonu nie zostawia po sobie żywych.

- Ale Kurapiki nie było wtedy w wiosce.

Zamilkła, patrząc na bruneta z szokiem.

- W sumie wypadałoby sprawdzić, co u niego - odezwał się Zoldyck, korzystając z chwili ciszy. - Co ty na to, Gon? 

- Dobry pomysł - przytaknął Freecss, a szkarłatnowłosa zaczęła skakać i piszczeć z radości.

- Jak ja się cieszę, że was poznałam! - zaśmiała się w końcu, przytulając Gona. Killua popatrzył się na nią z pode łba.

,,Szkoda że w drugą stronę tak nie jest" - pomyślał poirytowany.

Dlaczego miał wrażenie, że Nell sprowadzi na nich tylko kłopoty?
**

- No to na nas już czas - powiedział Gon, patrząc na Mirai i ekipę RO z uśmiechem. Reszta stała za nim, starając się wzajemnie ignorować.

- Wszystko macie? Jedzenie? Pieniądze? Ubrania na zmianę? Pamiątki? - Mirai zasypywała ich pytaniami, na co oni uśmiechnęli się ciepło.

- Wszystko mamy.

- Wziełaś sukienkę? - spytała Bunny, patrząc na Nell groźnie, na co ta zaśmiała się cicho.

- Wzięłam.

Mirai popatrzyła na bruneta z troską i położyła dłoń na jego policzku.

- Wyrosłeś na przystojnego i naprawdę fajnego chłopaka, Gon - powiedziała czule. - Pozdrów tatę, jak go znajdziesz.

- Jasną sprawa! - Gon uśmiechnął się szeroko.

- Ah. I byłabym zapomniała. - szatynka zaczęła intensywnie grzebać w kieszeni, by po chwili wyciągnąć z niego naszyjnik ze srebrnym serduszkiem. - Daj to swojej cioci, jak zajdziesz do domu. Powinna wiedzieć o co chodzi.

Gon po raz kolejny przytaknął i wtedy z domu wyskoczył Nero, cały czerwony. Wyglądał już na zdrowego, co wszyscy przyjęli z wyraźną ulgą.

- Prawie zabiłem się na schodach - wyjaśnił, widząc pytające spojrzenia. Ignorując wszystkich, podszedł do Killui i wyciągnął rękę w jego stronę.

- Dziękuję, że mnie uratowałeś.

Zoldyck spojrzał na niego zdziwiony, jednak chwilę później uśmiechnął się z ulgą i chwycił dłoń dziewiętnastolatka.

- Odwiedźcie nas kiedyś! - poprosił Mitsu, opierając się o ścianę.

- Z wami było zabawniej - przyznał Garou. 

- Nie zdążyliśmy się lepiej poznać, Nell - zaskomlał Daiki.

- Ja ci dam ,, lepiej poznać", podrywaczu od siedmiu boleści! - krzyknęła Neriti, a brunet słysząc ten ton czmychnął w głąb domu. Blondynka pożegnała się i podjęła pościg.

Zapewne Yuuki i Nail dodaliby swoje trzy grosze do tego wszystkiego, jednak wyjechali z kupcami jako ochrona i nie zapowiadało się, żeby szybko wrócili.

- Koniec końców nie poznaliśmy się dobrze, więc mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedział Nero na koniec, patrząc na trójkę nastolatków. - Szerokiej drogi!

Podziękowali z uśmiechami na twarzach i ruszyli w swoją stronę, śmiejąc się i przepychając. 

Teraz mogli iść dalej, z czystymi sumieniami.

No, prawie.

Ale każdy człowiek ma coś na sumieniu, czyż nie?

- Dlaczego mu nie powiedziałaś? - spytał Garou Mirai, gdy Nell, Gon i Killua znikli za horyzontem. Szatynka uśmiechnęła się smutno i uniosła głowę.

- Kto wie? - zaśmiała się, patrząc w błękitne niebo. - Cholerny Ging... Specjalnie go tu przysłał!

- Mirai.

Poważny ton głosu chłopaka sprawił, że westchnęła. Usiadła na schodkach i oparła łokcie na kolanach, przemyślając to, co chciała powiedzieć.

- Ja wybrałam takie życie, Garou. By poświęcić się dla innych, zrezygnowałam z własnej rodziny i wspólnej podróży z Gingiem. Jeżeli Gon będzie chciał się czegoś o mnie dowiedzieć, Ging na pewno powie mu, ze umarłam.

- Co?! Tak nie można! - oburzył się Garou.

- Tak będzie lepiej - odpowiedziała spokojnie. - Mito wspaniale go wychowała. Wyrósł na silnego i odważnego chłopca. Nie muszę się już o niego martwić. ...Cholerny Ging - zaśmiała się ponownie, unosząc głowę ku niebu. - Naprawdę specjalnie go tu przyprowadził.

Garou odwrócił wzrok, gdy po jej twarzy spłynęły pierwsze łzy.

###

No nareszcie. Miałam dobrą passę, ale oczywiście nie skończyłam ostatniego rozdziału tak jak chciałam i koniec końców nie wiedziałam od której strony ,, ugryźć" nowy wątek i zakończyć stary.

Co do klanu Kurta... Lub Kuruta. Jeszcze muszę to sprawdzić, najwyżej poprawie (na wiki są obie wersje -_-*) Kto się cieszy, że Kurapika pojawi się w następnym rozdziale?  :D

*Kurapika fangyrl mode on*

Paaaa~! ^^

sobota, 26 listopada 2016

9: Nie x Jesteś x Zła.

- Toast za RO!

- Tajeeest!

Mężczyźni i kobiety, siedzący w największej tawernie jaką  szczyciło się Mistey, unieśli w górę kufle piwa by po raz któryś wznieść toast za swoich wybawców. W tle ludowa muzyka grała na całego. Niektórzy tańczyli radośnie na parkiecie nieopodal, inni gawędzili pogodnie z barmanem i kelnerkami. Radości nie było końca.

Po odbiciu Mistey i uratowaniu tylu ludzi ile byli w stanie, Ruch Oporu był na ustach wszystkich. Red Riders zostali wybici do cna. Mimo że byli dużo silniejsi, nie spodziewali się ataku - dzięki tej karcie oraz zwinności, Mirai i reszta zdołali odbić ratusz i uwolnić więźniów. Następnie odbyło się chowanie zamordowanych, czemu towarzyszyło naprawdę dużo płaczu.

Jednak po czterech dniach ludzie stanęli na nogi. Zaczęli sprzątanie i odbudowę miasta. Kupcy brali co mieli i wyjeżdżali, by handlować i na nowo rozsławić Mistey. Gospodynie i dzieciaki krzątały się dosłownie wszędzie, a ludzie, którym udało się uciec na czas, wracali by pomóc w powrocie miasteczka do stanu sprzed najazdu Red Riders.

Po akcji ratunkowej Mirai, która przygarnęła ich po swoje skrzydła Killua, Gon i Nell oraz sam Ruch Oporu również powoli wracali do siebie.

Gon obudził się wieczorem następnego dnia, stwierdzając że jest głodny. Gdy Killua spytał się go czy pamięta cokolwiek, zaprzeczył. Nell odmówiła jakichkolwiek informacji, tłumacząc że sama nie wie, co dokładnie się wydarzyło.

Z Nero jednak było najgorzej. Nie wychodził praktycznie z pokoju. A gdy już postanowił pokazać się światu, sunął po ziemi niczym cień, powoli, noga za nogą. Prawie nie jadał i prawdopodobnie mało sypiał, czego efektem był wygląd przywodzący na myśl ludziom narkomana na odwyku.

Killua dopiero po kilku dniach zdał sobie sprawę, że to duszące uczucie, towarzyszące mu przez te kilka dni, to najzwyklejsze w życiu wyrzuty sumienia. Czuł się winny, że chłopak był w takim stanie.

Podczas najazdu Red Riders zginęło wielu ludzi, jednak tylko Nero stracił całą rodzinę. Ojca, starszego brata, matkę i młodszą siostrzyczkę, na której punkcie miał totalnego świra... I której Killua odciął głowę, centralnie na jego oczach. Co prawda gdy reszta wysłuchała opowieści Zoldycka każdy twierdził, że postąpił dobrze. Garou mruknął nawet, że na jego miejscu zrobiłby to szybciej, ale białowłosy wiedział, że było to kłamstwem. Tak naprawdę tylko on był w stanie to zrobić. Ponieważ tylko on nie liczył się z emocjami czerwonowłosego.

Dlatego teraz, siedząc w tawernie i popijając sok, jako że na alkohol był jeszcze za młody, nie mógł wykrzesać z siebie ani trochę entuzjazmu. Gon wręcz przeciwnie - śmiał się i wznosił kolejne toasty razem z resztą ludzi, oczywiście również sokiem porzeczkowym. Nell z kolei wydawała się nieobecna, co zaciekawiło chłopaka. Dlatego gdy po raz kolejny szklanki i kufle poszły w górę, Killua chwycił dziewczynę za nadgarstek i wymknęli się z pomieszczenia, odprowadzeni rozbawionym wzrokiem Mirai.

Noc była ciepła i spokojna, a nieliczne palące się światła domów sprawiały, że nastolatkowie czuli przyjemne ciepła na sercach. W końcu, mimo wszystko trochę pomogli przy ratowaniu ludzi.

- Ciepła noc - zaczął chłopak od niechcenia. - Idealna na zwierzenia, co nie?

Nelly parsknęła śmiechem, obrzucając Killuę rozbawionym spojrzeniem.

- Nie dajesz za wygraną, co?

- Chcę wiedzieć co się tam stało - odpowiedział poważniej. - Gon utrzymuje, że nic nie pamięta, ale jest kiepski w kłamaniu. Dzięki temu wiem tylko, że Cię kryje. Przede mną.

W jego głosie Nell dosłyszała nutę goryczy i z jakiegoś powodu poczuła okropne wyrzuty sumienia. Miała wrażenie jakby przez nią między Gonem a Killuą zaczęła tworzyć się nić niezgody.

- Eeeeeej! Czekajcie!

Słysząc znajomy głos, dwójka nastolatków odwróciła się, by zobaczyć Gona biegnącego w ich stronę.

,, I to tyle jeżeli chodzi o rozmowę" - westchnął Killua w myślach. Kątem oka spojrzał na Nell, która na widok bruneta uśmiechnęła się ciepło. Relacja między tą dwójką zaczęła go naprawdę intrygować.

- Dlaczego mnie nie zabraliście? - spytał z wyrzutem Gon, patrząc na dwójkę z wyrzutem.

- Wyglądało na to, że dobrze się bawisz - wyjaśnił Killua. - A Nell źle się poczuła, wiec postanowiłem wyprowadzić ją na spacer.

- Co? - dziewczyna uniosła brwi. - Nie jestem psem, palancie!

- Sama to powiedziałaś - zaśmiał się białowłosy, przez co Nell zdzieliła go w ramię. Po chwili westchnęła cicho i schowała ręce do kieszeni. - W sumie, dobrze że przyszedłeś, Gon - powiedziała ze zmęczeniem słyszalnym w głosie. - Myślę że wam obu należą się wyjaśnienia.

¤¤

Siedząc na dachu budynku, dwójka nastolatków czekała aż siedząca pośrodku nich Nell zacznie mówić. Dziewczyna wiedziała, że są ciekawi, jednak sama bała się powiedzieć na głos to, czego się domyślała. To, o czym wiedziała, pozostawało po prostu smutnymi faktami, przerażająymi ją, ile by o nich nie myślała.

- Nie jestem pewna, co się stało w podziemiach fabryki - zaczęła powoli, zaraz po tym biorąc głębszy oddech. - Ten gość, z którym walczyłam... Twierdził, że mnie zna.

- Nazwał cię Ognistym Kosiarzem - przypomniał sobie Gon.

Kiwnęła głową, potwierdzając.

- Powiedział również... Że należałam do Red Riders. I że zamordowałam połowę członków grupy.

- Czyli kłamałaś - skwitował Killua oschle, przypominając sobie zarzekanie się dziewczyny, jakoby nie ma z grupą nic wspólnego.

- Poniekąd - mruknęła. - Dlatego należą wam się wyjaśnienia.

- A więc słuchamy.

Wzięła kolejny głębszy oddech, a dwójka chłopców spięła się w oczekiwaniu na wytłumaczenie wszystkiego. Nell czuła negatywne nastawienie Killui wręcz na własnej skórze, mimo to postanowiła kontynuować. Chociażby dla Gona.

- Kiedy obudziłam się dwa lata temu w łóżku, nie miałam pojęcia kim jestem - zaczęła cicho. - Na biurku leżały kartki z projektami robotów ze sztuczną inteligencją, a moja ,, rodzina" już istniała. Siro powiedział, że miałam wypadek i długo spałam. I w to musiałam uwierzyć. Zaczęłam żyć w Oregonie jako Nell, ponieważ tak zwracała się do mnie reszta. Nie chodziłam do szkoły i nie miałam przyjaciół. Zarówno ja jak i moja ,,rodzina" nie istnieliśmy w społeczeństwie. Ale żyliśmy. - Zamilkła na chwilę, patrząc z uwagą na towarzyszy. Killua nie patrzył na nią, wiedziała jednak, że słucha uważnie. Gon z kolei poświęcał jej całą swoją uwagę. - Można powiedzieć, że mam amnezję. Nie pamiętam niczego i nikogo. I była to prawda, aż do ostatniego pół roku. Wtedy wspomnienia zaczęły wracać. W snach najczęściej. Zazwyczaj są to urywki wspomnień, nie układające się w żadną logiczną całość. Twarze ludzi, których spotkałam, ale których nie pamiętam. Zakrwawione dłonie trzymające czyjeś gardło. Krzyki. Błagania. Krótko mówiąc, nigdy nie śni mi się coś dobrego.

- I co z tego? - spytał Gon. - Koszmary jeszcze nie robią z ciebie złej osoby.

- Skoro to mogą być wspomnienia, znaczy to że musiała brać w tym udział - powiedział Killua ponuro.

- Boję się, że jestem złą osobą, Gon - dopowiedziała Nell. - Naprawdę... Złą osobą.

- Nie nie jesteś - stwierdził Freecss z przekonaniem. - Może i byłaś zła, ale teraz nie jesteś.

- Gon...

- Nie jesteś złą osobą, Nell - powtórzył uparcie. - Nie jesteś złą osobą.

Uśmiechnęła się przez łzy i kiwnęła głową.

- Dzięki Gon.

- Nie ma za co! - zaśmiał się radośnie. - Chodźmy stąd, bo zacznął nasz szukać.

Z trochę lepszymi na strojami zeszli z dachu i skierowali się w stronę bazy Ruchu Oporu. Gon zaczął opowiadać różne zabawne anegdotki z ich podróży i egzaminu na łowcę, dzięki czemu już po kilku minutach Nell śmiała się do łez. Killua jednak nie podzielał ich nastrojów. Idąc trochę z tyłu, z rękami włożonymi do kieszeni, myślał intensywnie.

Jego ponura mina zdradzała charakter jego myśli, jednak ani Gon, ani Nell, nie zauważyli zmiany w nastroju Zoldyck'a.

¤¤

- Gon, musimy pogadać.

Brunet podniósł głowę, nieprzytomnym wzrokiem patrząc na przyjaciela.

- Killua, jest środek nocy...

- Musimy pogadać. 

Gon westchnął i wygrzebał się z łóżka, uważając, żeby nie obudzić Nell. Dziewczyna mruknęła coś cicho, gdy odsunął się od niej i obróciła na drugi bok.

Dwójka chłopców wyszła przed pokój i zamknęła za sobą mosiężne drzwi.

Zapanowała pełna napięcia cisza.

- Gon, ona musi zostać - powiedział Killua.

- Ale kto?

- Nell.

- Niby dlaczego? - spytał Gon zdziwiony. Zoldyck westchnął i oparł się o ścianę.

- Ona jest szalenie niebezpieczna.

- Skąd wiesz?

- Intuicja - wzruszył ramionami. - Jestem zabójcą. Wyczuwam takie rzeczy. Już w pierwszy dzień gdy ją spotkaliśmy wiedziałem, że nie jest zwyczajną dziewczyną...

- Ona nie chce być taka, za jaką ją masz - przerwał mu Gon gniewnie. - Ty też nie chcesz być zabójcą, tak jak twoja rodzina. Jesteście podobni. Dlaczego nie dasz jej szansy?

- Bo przez nią ciągle się kłócimy.

- I tylko dlatego?

- Nie rozumiesz. Wszystko, dosłownie każda komórka mojego ciała krzyczy żeby od niej  uciekać.

- Nie zostawimy jej - powiedział brunet stanowczo. - To koniec rozmowy.

Killua westchnął i kiwnął głową. Podejrzewał, że brunet się nie zgodzi. Już kilka dni temu zauważył że chłopak dziwnie się zachowywał. Przy Nell był nadmiernie entuzjastyczny, poświęcał jej więcej uwagi z każdym dniem. Jego oczy błyszczały, gdy na nią patrzył, a teraz stanowczo odmówił zostawienia jej. A Gon rzadko kiedy był stanowczy i nie zgadzał się z Killuą.

Dlatego właśnie Zoldyck był przekonany, że jego najlepszy przyjaciel po prostu się zakochał, jednak nie był tego świadomy.

A to oznaczało naprawdę poważne kłopoty...

xx xx xx

Krótki, ale jest :3

czwartek, 10 listopada 2016

8: Po x Za x Kontrolą.

Niech będzie, jednak po długim zastanowieniu, nie zawieszam XD Łapcie :*

xXxXxXxXx

- Gon!

Chciał odpowiedzieć, jednak organizm odmawiał mu posłuszeństwa.

- Błagam, Gon, powiedz coś!

Roztrzęsiony głos nastolatki dawał mu do myślenia.

,,Dlaczego się martwisz, Nell?"

- Jest sparaliżowany, debilko - zaśmiał się obcy mu głos. - Nawet jeśli żyje, nie odpowie Ci.

Nell zmierzyła Gona wzrokiem, a do jej oczu napłynęły łzy. Był cały zakrwawiony, a porządna rana na prawym boku wymagała natychmiastowego opatrzenia. Mniejsze nacięcia nie były groźne, jednak w tym wypadku tylko przyspieszały wykrwawianie się nastolatka.

- Gon...

Miała go ochronić. Jeszcze przed wejściem do tego cholernego budynku obiecała mu to. Obiecała, że nie pozwoli go skrzywdzić...!

- Cholera!

Wszystko działo się tak szybko... Zaraz po tym jak żelazne drzwi opadły z hukiem, ktoś ich zaatakował. Nie zauważyła tego. Atak był wymierzony w nią, mimo to nie wyczuła morderczych intencji. Jednak Gon zareagował natychmiastowo,  zasłaniając dziewczynę własnym ciałem. Oberwał za nią.

Świadomość takiego stanu rzeczy doprowadzała ją do szału. Koniec końców, to ona powinna tak leżeć... A teraz musiała patrzeć jak jej przyjaciel umiera.

Odwróciła wściekłe spojrzenie ku napastnikowi. Stał, ubrany cały na czerwono, z rozbawieniem wręcz wymalowanym na twarzy. Biała grzywka opadała mu na intensywnie szmaragdowe oczy, w których widziała zadowolenie.

- Znów się spotykamy, Nell.

Mimo że był pewny swoich słów, ona nie pamiętała by miała z nim kiedykolwiek do czynienia.

- Znów?

Uniósł brwi, zaskoczony.

- Nie pamiętasz mnie?

- A powinnam? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Oj, zdecydowanie powinnaś.

Zadrżała, słysząc to. Może i powinna, jednak nie pamiętała. Po raz kolejny miała wrażenie, że umykało jej coś naprawdę ważnego.

- Co mu zrobiłeś? - spytała, zmieniając temat. Mężczyzna zaśmiał się, jakby niedowierzając.

- Gdybyś pamiętała, wiedziałabyś co mu zrobiłem. Wiedziałabyś, że dając się zasłonić, skazałaś go na powolną śmierć.

Spojrzała przerażona na Gona, nie chcąc wierzyć w to, co usłyszała. I nie wierzyła. Podświadomie miała pewność, że nie tak się przedstawiała sytuacja.

- Da się go uratować - powiedziała spokojnie, wstając z podłogi. Odpowiedź przyszła jakby sama, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. - Używasz na nim swoich mocy, prawda? Nenu, czy jak to tam zwą.

- Nawet tego nie pamiętasz? - zaśmiał się mężczyzna, zaskoczony. - Jakie to zabawne. Najsilniejsza członkini Red Riders teraz stoi przede mną całkowicie bezbronna, nie mając pojęcia o najprostszych rzeczach.

- Członkini...?

- Żałosne - westchnął. - Zdradziłaś nas, wybiłaś połowę naszej grupy, a teraz po prostu sobie nie pamiętasz. Chciałbym poznać człowieka, który wyświadczył mi taką przysługę. Chociaż teraz nie będę miał takiej satysfakcji z zabicia cię.

- A kto powiedział, że dam się zabić?

Uniósł brwi, po czym uśmiechnął się szeroko.

- Ta postawa mi się podoba - odparł, wyciągając nóż. - Może jednak jeszcze zostało coś z naszego Ognistego Kosiarza.

- Może - wzruszyła ramionami.

Czekała na atak, jednak ten nie nastąpił. Nieznajomy stał, bawiąc się nożem, jakby się nad czymś zastanawiając.

- Zawrzyjmy układ - zaproponował nagle, patrząc na Nell uważnie. - Jeżeli zabijesz mnie w przeciągu piętnastu minut, twój kolega przeżyje.

- A jeśli nie? - spytała ostrożnie.

- Jeśli nie... To sam go rozszarpię na strzępy, a ty będziesz musiała patrzeć, jak umiera.

Na te słowa oczy dziewczyny ze złotych stały się jaskrawo pomarańczowe. Mężczyźnie przez chwilę zdawało się, jakby stanął w ogniu, przez co zrobił kilka kroków do tyłu. Zaraz po tym jednak uśmiechnął się szaleńczo i wyciągnął przed siebie ostrze.

- No chodź!

A Nell w dzikiej furii rzuciła się do ataku.

**

Gdyby nie fakt, że Killua nie miał czasu myśleć, zapewne teraz zastanawiałby się po co i dlaczego Red Riders robili tak obrzydliwe eksperymenty na ludziach. Teraz jednak był trochę zajęty unieszkodliwianiem tych ,, eksperymentów" które z jakiegoś powodu chciały go rozszarpać.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że atakujące jego i Nero kreatury jednak trochę przypominały ludzi.

Trochę za bardzo.

Nie sposób było je opisać. Niektóre miały zdeformowaną twarz na zwierzęcą, ostre pazury i łapy zamiast rąk. Inne z kolei miały lekko zdeformowaną twarz, ale ludzką. Jednak tylko pod względem postury i twarzy przypominały człowieka.

Inne mówiły. Płakały, prosiły o pomoc. Idąc w ich kierunku niczym zombie, żebrały o ratunek, którego dwójka nastolatków nie mogła im udzielić.

Killua zabijał automatycznie, nie przejmując się ich słowami. W pewnym momencie zupełnie się wyłączył. Pozwolił przejąć kontrolę instynktowi zabójcy. Mimo wszystko, to dzięki niemu jeszcze żył. Po za tym, miał za sobą wiele trupów. W końcu rodzinny biznes kręcił się wokół zabijania. Jako zabójca na zlecenie nie mógł sobie pozwolić na rozczulanie się nad ofiarą.

Jednak Nero w swoim życiu nigdy nie doświadczył czegoś równie okropnego. Nie musiał zabijać z zimną krwią. Fakt, widział trupy, ale one były martwe. Dla nich nie było już ratunku. Dlatego teraz powoli tracił całe opanowanie, jakim mógł się poszczycić jeszcze chwilę temu.

- Dlaczego?! - wrzasnął w końcu. W kącikach jego oczu zebrały się łzy. - Dlaczego musimy ich zabijać?! Czy to nie im mieliśmy pomóc?!

Miał rację. Killua dobrze o tym wiedział. Jednak prawda była okrutna...

- Dla nich już jest za późno, na ratunek, Nero!

- Łatwo ci mówić! Ty nie znasz tych ludzi! Nie musisz zabijać kogoś, kogo znasz!

- Braciszku...

Czerwonowłosy przestał krzyczeć, wpatrując się skamieniały w postać przed sobą.
Na oko wyglądała na zwykłą dziewczynkę. Maksymalnie osiem lat. Jaskrawo czerwone włoski spięte miała wysoko na głowie, w dwie kiteczki. Zielona sukienka do kolan dodawała jej uroku...  A raczej dodawałaby, gdyby nie owłosione, zwierzęce ręce zakończone szponami, oraz żółte oczy z wąskimi źrenicami.

,,Bazyliszkek" - przemknęło Killui przez myśl.

- Braciszku... pomóż mi... Błagam...

- Karin - powiedział chłopak zdławionym głosem. - Karin... Boże, Karin...!

- Zabij ją! - wrzasnął białowłosy, jednocześnie porażając prądem ostatnich napastników. - Nero..!

- Nie potrafię - odpowiedział szeptem, a po jego policzkach spłynęły łzy.

W tym samym momencie ręka dziewczynki z plaskiem przeszyła go na wylot. Nero kaszlnął, wypluwając jednocześnie krew i upadł na kolana.

- Zabierz mnie do domu - poprosiła płaczliwie Karin. Czerwonowłosy uśmiechnął się słabo i pogłaskał siedmiolatkę po głowie.

- Nie mamy już domu, siostrzyczko.

W tym samym momencie głowa dziewczynki osunęła się spod jego dłoni i upadła z głuchym hukiem na podłogę. Po chwili to samo stało się z korpusem dziecka, pomijając prawą rękę, która została w ciele zszokowanego chłopaka.

- Nero? Nero, mówię co ciebie!

Killua chwycił go zakrwawionymi dłońmi za ramiona, wcześniej wyciągając odciętą rękę z jego ciała. - Nero, słyszysz mnie?!

- Zabiłeś...

- Co?

- Zabiłeś ją - wycharczał osiemnstolatek.

- To już nie była twoja siostra - odpowiedział Killua ponuro. - Jakim cudem jeszcze żyjesz?

- Myślisz, że... tylko wy.. używacie Nenu..., głąbie? - skrzywił się i ponownie splunął krwią. Zoldyck pomógł mu położyć się na ziemi, po czym szybko ocenił stan chłopaka.

Było źle. Bardzo źle. Jeżeli atak uszkodził żołądek, Nero był praktycznie martwy i Killua doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jakich by chłopak nie używał mocy, takiej rany szybko nie zatamuje.

,,Wykrwawi się."

- Nic mi nie będzie - powiedział nagle Nero, jakby czytając w myślach młodszego. - Lepiej spróbuj dostać się do środka - kiwnął głową na stalowe drzwi. - Tam może być krucho.

Zoldyck jednak nie zdążył nawet podejść, gdy przeszkoda została usunięta od drugiej strony... I to nie w zwykły sposób.

Stalowe drzwi zostały stopione.

Po drugiej stronie, Killua zobaczył Nell. Stała w lekkim rozkroku, a większość ciała pokrywała krew. Nie wyglądało jednak na to, by należała do niej.

Jej ubrania były w większości spalone - odkrywały większe fragmenty ciała niż normalnie, jednak nie na tyle, by chłopak odwrócił wzrok.

- Gon!

Białowłosy momentalnie znalazł się przy przyjacielu, oceniając jego stan. O dziwo, nie było wcale tak źle - zaledwie nacięcia na ciele, jedne głębsze, drugie płytsze.

Natomiast na prawym boku widniała sporych rozmiarów blizna, której na pewno wcześniej nie było.

- Co tu się działo? - spytał Killua zdziwiony, odwracając wzrok ku dziewczynie. Gdy spojrzał w jej oczy, przez chwilę zdawało mu się, że emanują ognistym kolorem. Jednak gdy mrugnął, wszystko wróciło do normy więc stwierdził, że mu się przewidziało.

- Czy to ważne? - Nell zaśmiała się cicho, po czym upadła na kolana.

- Ej... - Killua spojrzał na nią zaniepokojony.

- Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczona... - w tej samej chwili przychyliła się w bok i upadła nieprzytomna na brudną od krwi posadzkę.

Zoldyck rozejrzał się z rezygnowany po towarzyszach. Dwóch rannych, jedna nieprzytomna, bez większych obrażeń. Z kawałków ciała rozrzuconych dokoła wnioskował, że również jeden trup. I on, przytomny, bez większych obrażeń.

Nie wiedział, co teraz zrobić.  Musiał iść po pomoc, ale bał się ich zostawić samych. Pozostało też wiele nie wyjaśnionych rzeczy, o których z chęcią by się dowiedział...

,,Przynajmniej żyjemy" - pocieszył się chłopak w myślach. - ,,Przynajmniej... Żyjemy."

xXxXxXx

Nareszcie udało mi się coś napisać :D

Za wszystkie błędy przepraszam, poprawię jak coś znajdę ^^

Dzięki za miłe komentarze, kocham was <3

środa, 14 września 2016

7: W x Paszczy x Lwa.

Tego wieczoru Nell miała gorączkę. Mirai mimo usilnych próśb, rozkazów i gróźb nie przekonała dziewczyny, by spała w innym pokoju niż dwójka towarzyszy. Koniec końców leżeli w trójkę na dużym, małżeńskim łożu, próbując zasnąć.

- Dobrze się czujesz, Nell? - spytał Gon zaniepokojony. Dziewczyna słysząc pytanie zaśmiała się słabo.

- Chyba setny raz już o to pytasz - powiedziała z rozbawieniem. - To tylko gorączka. Nic mi nie będzie.

- Mam nadzieję, że się nie przeziębiłaś - mruknął Killua niezadowolony. - Nie chciałbym wylądować z katarem i gorączką zaraz po tobie.

- Och, zamknij się. Nie jestem chora.

- Skąd wiesz?

- Bo wiem!

- Też mi odpowiedź...

- Czyżbyś się o mnie martwił?

- Ja? - spytał z niedowierzaniem. - O ciebie? Pogrzało, kapuściany łbie?

- Chcesz umrzeć, białasie? - warknęła dziewczyna w odpowiedzi, podnosząc się na łokciu. - Tyle siły jeszcze mam!

- Przestańcie - powiedział nagle Gon,  po czym przyciągnął do siebie dziewczynę i przytulił ją opiekuńczo. - Możemy iść spać?

Nell jak na zawołanie zrobiła się cała czerwona, jednak nic nie powiedziała. Killua natomiast uniósł brwi, patrząc na przyjaciela z niedowierzaniem.

- Co ty robisz?

- Próbuję zasnąć - zaśmiał się brunet. - I tobie radzę to samo, Killua. Czeka nas jutro ciężki dzień. Musimy być wyspani.

- Um. - Białowłosy chłopak kiwnął powoli głową po czym obrócił się plecami do przyjaciela i dziewczyny. - Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziały mu dwa głosy na raz. Po chwili już cicho chrapał, wtulając się w poduszkę.

Nell również zasnęła. Gon czuł na piersi jej miarowy oddech gdy wdychała i wydychała powietrze. On nie mógł zasnąć. Dopiero patrząc na słodko śpiącą dziewczynę zrozumiał co zrobił, przez co jego policzki pokryła czerwień.

Jak dobrze, że było ciemno. Chociaż w sumie nie było komu patrzeć. Zrozumiał jednak zdziwiony wzrok przyjaciela, gdy przyciągnął do siebie szkarłatnowłosą.

Problem polegał na tym, że on naprawdę chciał żeby wszyscy poszli spać. I tyle. Nie miał żadnych innych intencji, gdy przyciagnął dziewczynę do siebie. Mimo że napewno w oczach Zoldyck'a wyglądało to inaczej.

Westchnął i wbił wzrok w czerwony baldachim nad nimi. Podobał mu się pokój który przydzieliła im szefowa. Był mały i przytulny. Jego większość zajmowało łóżko. Naprzeciw łoża postawiono małą, drewnianą komodę, nadgryzioną przez ząb czasu. Nad nią powieszono szerokie lustro, od którego Nell nie mogła oderwać wcześniej wzroku. Miało złotą, zdobioną ramę i według dziewczyny kosztowało naprawdę sporo. Szczerze go zdziwiło, że Nell interesuje się takimi rzeczami.

Pod ścianą po prawej stronie stało dębowe biurko, na którym zostawili plecaki, a przy nim krzesło. Po lewej stronie, były tylko drzwi. Podłogę natomiast pokrywał puchaty dywan, o takim samym kolorze jak baldachim.

Leżąc w ciemnościach, zaczął rozmyślać o ojcu. Zastanawiało go, dlaczego zostawił trop na to miasto. Czy specjalnie go tu przysłał, by sprawdzić czy Gon będzie w stanie pomóc? Ze słów kasztanowowłosej wynikało, że tak. Z drugiej strony niepokoiła go nerwowa reakcja Nell gdy usłyszała z kim miejscowi mieli problem. Od tamtej pory zachowywała się dziwnie. Nie odstępowała ich na krok, jednocześnie co chwilę namawiając niewinnie do wyjazdu z miasta.

Jednak przestała gdy zauważyła, że on tylko utwierdza się w przekonaniu iż powinni zostać. Prawdą było, że Gon nie miał wątpliwości. Musieli pomóc. Skoro Red Riders byli tak niebezpieczni, jak oni, łowcy, mogliby przejść obok obojętnie? Brunet nie wyobrażał sobie takiej sytuacji, mimo że dla Nell nie stanowiło to raczej większego problemu.

Nie rozumiał tego. Z jednej strony bardzo polubił dziewczynę. Miała co prawda trochę dziwny charakter - raz wydawało mu się, że jest urocza innym razem, że nie ma uczuć. Nie potrafił jej rozgryźć i był pewien, że Killua też miał z tym problem. Może to dlatego się tak sprzeczali?

Pogrążony w własnych rozmyślaniach, nawet nie zauważył gdy zmożył go sen.

* * *

Killua obudził się wczesnym rankiem, wraz z pierwszym śpiewem ptaków. Z początku nie mógł sobie przypomnieć gdzie jest, trwało to jednak zaledwie kilka sekund podczas których się rozbudzał. Po chwili wstał, patrząc z rozbawieniem na Gona. Brunet leżał na plecach z rękami rozłożonymi na obie strony. Na jego piersi chrapała cichutko Nell, miętoląc mu koszulkę.

Postanawiając powstrzymać chęć obudzenia przyjaciela, młody Zoldyck bezszelestnie wydostał się z pokoju i ruszył na poszukiwanie kuchni. Nie szedł nawet pięć minut korytarzem, gdy z jednego z pomieszczeń usłyszał rozmowę. I nie zatrzymał by się, gdyby nie padło imię szkarłatnowłosej.

- Wiecie, ona naprawdę może coś wiedzieć... - powiedziała Bunny cicho. Po chwili delikatne zastukanie w drzwi upewniło go, że dziewczyna oparła się o wejście. - Nie bez powodu tak przekonywała chłopców żeby z nami nie szli.

- Pewnie się boi i tyle - odparł Garou spokojnie. - O co tyle hałasu?

- Mirai siedziała wczoraj do późna w gabinecie - wyjaśnił Nero, jakby to tłumaczyło wszystko.

- Ach, więc to tak. Czyli rzeczywiście ta dziewczynka może być niebezpieczna.

Killua mimo szczerych chęci nie miał pojęcia o co chodziło. Postanowił grać wiec va bank - jednym sprawnym ruchem zapukał w drzwi i nacisnął klamkę, po czym wszedł do środka.

Bunny pisnęła i w ostatnim momencie zdążyła odskoczyć, tym samym unikając upadku.

- Dlaczego Nell miałaby być niebezpieczna? - spytał wprost, mierząc trójkę nastolatków czujnym spojrzeniem.

Nero uśmiechnął się zadziornie, patrząc na Killuę z rozbawieniem.
- Nie nauczono cię, że nie ładnie podsłuchiwać?

- Nie podsłuchuję jeżeli temat mnie nie dotyczy.

Zoldyck wzruszył ramionami i zamknął drzwi, po czym po raz kolejny popatrzył na trójkę nastolatków wyczekująco. Garou westchnął jakby wiedział że to właśnie do jego roli należało wytłumaczenie chłopakowi dlaczego jego koleżanka była niebezpieczna.

 - A więc...

* * *
Kolejne spotkanie w salonie miało charakter czysto organizacyjny. Zbliżała się godzina ich "ataku", dlatego wszyscy z uwagą słuchali przywódczyni RO.

- Jako że jest nas trochę więcej, podzielimy się na grupy - powiedziała Mirai, patrząc na zgromadzonych z powagą. -  Killua, Gon, Nell oraz Nero zinfiltrują magazyn i podziemia magazynu.

- Okej, ale po co? - spytał Killua zaciekawiony. Tak naprawdę wszystkich to ciekawiło jednak nikt nie miał odwagi spytać. - Myślałem, że naszym celem jest zrównanie tej całej śmiesznej bandy z ziemią.

- Bo taki jest plan - zaśmiała się kobieta. - Ale wypadałoby też pomóc ludziom których uwięzili. I tym zajmiecie się wy. Reszta rusza ze mną na ratusz. Jasne?

- Tak jest! - odpowiedzieli wszyscy zgodnie.

- A więc do dzieła!

Po chwili cała ekipa podzielona na dwie grupy rozeszła się by przystąpić do działania. Nikt nie zadał żadnego pytania odnośnie planu. Według Nell nie był on ani przemyślany ani nie miał szans na powodzenie. Przypominało to bardziej szamotanie się zwierzęcia złapanego we wnyki.

Dlatego też gdy stanęli przed fabryką, dziewczyna chwyciła Killuę i Gona za nadgarstki, tym samym zatrzymując ich w pół kroku.

- Ostatnia szansa, chłopaki - powiedziała poważnie, patrząc to na jednego to na drugiego. - Jeszcze możemy się wycofać. Nie musimy się w to mieszać.

Jej zaniepokojenie widniejace w złotych oczach dało Killui do myślenia. Jego wzrok automatycznie zwrócił się ku Nero, przez co chłopcy na krótki moment spotkali się spojrzeniami. Wyglądało to jakby obaj myśleli o tym samym, jednak tylko wtajemniczeni wiedzieli o co chodzi. Niestety ani Nell, ani Gon do nich nie należeli.

- A ty dalej swoje? - zakpił białowłosy, wyszarpując rękę z jej uścisku. - Jak się boisz to zostań...

- Nie rozumiesz, że boję się o was kretynie?! - syknęła dziewczyna. - A może twój móżdżek jest za mały by to przyswoić???

- Nie potrzebna nam niańka. Umiemy sami o siebie zadbać! Zapomniałaś już kim jestem?

- To też są zabójcy, ciołku! I też są wyszkoleni! Nie masz pojęcia z kim masz do czynienia, kiedy to do ciebie dotrze?!

- E-Ej ludzie... - zaczął spanikowany Nero, jednak został totalnie zignorowany.

- Skoro jesteś taka doinformowana, może się z nami podzielisz kim są ci cali Red Riders?! I może dodatkowo, co cię z nimi łączy?!

- ...Co?

Zapadła cisza. Nell patrzyła ze zdumieniem to na Killuę to na Nero, nie wiedziedząc jak skomentować słowa które przed chwilą padły.

W tym samym czasie Gon zdążył zauważyć, że dzień jest wyjątkowo ciepły, a niebo bezchmurne. Natomiast czerwona fabryka wyglądała jakby miała conajmniej pięćdziesiąt lat.

Następnie jednak jego wzrok padł na Nell. Była prawie tak samo czerwona jak jej włosy. Widział, że jest zła. Emanowała chęcią mordu. Była to umiejętność którą chłopcy dobrze znali. Zarówno brat Killui jak i Hisoka emanowali taką samą.

- Podejrzewasz, że mam z tym robactwem coś wspólnego? - syknęła, patrząc na Zoldycka lodowato. Chłopak automatycznie pochylił się do przodu, przygotowując do samoobrony.

- Ktoś nas tu wpuścił - odpowiedział spokojnie. - Nie weszliśmy do miasta o własnych siłach. Bariera by na to nie pozwoliła.

- Więc wygodnie było założyć, że mam z nimi coś wspólnego, tak?!

- Ludzie, jesteście za głośni...!

- Dlaczego Nell miałaby im pomagać? - wtrącił się Gon, szczerze zdziwiony. - Gdyby chciała naszej śmierci raczej nie namawiałaby nas do nie mieszania się w sprawę... A gdyby chciała śmierci tych ludzi, wiedząc że Red Riders przebywają w mieście, nie przeprowadziła by nas tu. Gdyby z kolei była członkinią tej grupy, nie podróżowałaby z nami... Jakbym nie myślał, wasze założenie nie ma sensu.

Wszyscy umilkli, wpatrzeni w Gona ze zdziwieniem. W końcu Nell zaczęła się śmiać, po czym rzuciła się brunetowi na szyję.

- Uwielbiam cię, wiesz? - zaśmiała się, zamykając chłopaka w uścisku. - Naprawdę jesteś niemożliwy.

Gon uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk, jakby nigdy nic. Nie czuł wstydu, który normalnie odczuwali chłopcy w jego wieku przy kontakcie z dziewczyną. Killua nie wiedział czy przez to, że jego przyjaciel był po prostu zbyt głupi czy niedojrzały. Już dawno postanowił nie wnikać w logikę Gona... Lub jej brak.

- Koniec tych romansów, mamy robotę do wykonania - westchnął zrezygnowany Nero. Dziewczyna odkleiła się od Gona z uśmiechem na ustach.

- Nie pozwolę, żeby coś co się stało - powiedziała pewnie. Kiwnął głową, dając znak że zrozumiał.

-Ja też nie dam cię skrzywdzić - obiecał.

Nie wahając się dłużej ani chwili, czwórka nastolatków przekroczyła próg starej fabryki.

To co tam zastali nie spełniło ich oczekiwań. Myśleli, że pomieszczenie będzie conajmniej całe we krwi, natomiast nie zastali w nim nic szczególnego. Stare, zardzewiałe maszyny i taśmy produkcyjne zajmowały większość sali. Była ona słabo oświetlona przez promienie słoneczne, wpadające przez brudne okienka umieszczone u góry ścian, co utrzymywało otoczenie w półmroku.

Killua podszedł do ściany i spróbował włączyć światło wyłącznikiem, jednak gdy podniósł go do góry nic się nie stało.

- Światło nie działa - stwierdził spokojnie, jakby nigdy nic. Reszta tylko przytaknęła, rozglądając się na boki.

- Nic tu nie ma - mruknął w końcu Gon zrezygnowany.

- Ale musimy coś znaleźć! Jak ja się pokażę szefowej?! - zaskomlał Nero, łapiąc się za głowę.

W tym samym momencie Nell przyjrzała się uważniej jednej z maszyn. Wyglądała jakby nie stała wcześniej na tym samym miejscu. Wskazywały na to również ślady na podłodze, które ktoś nieumiejętnie próbował rozmazać by nikt nie zauważył.

- Killua - mruknęła, a chłopak bez słowa podszedł do niej. - Patrz.

Wskazała podłogę, po czym oboje podeszli do celu ich zainteresowania. Białowłosy schylił się i przetarł dłonią powierzchnię po której stąpali, natrafiając na osobne wycięcie. Wstał i przetarł butem resztę ,prawdopodobnie, klapy.

- No i mamy wejście - skwitował, sprawnym ruchem podwżając zasypany kwadrat. - Ktoś musiał to kiedyś ukryć pod maszyną, ale nasi "wyszkoleni zabójcy" wiedzieli o tym miejscu i postanowili z niego skorzystać.

- Bardzo śmieszne - odpowiedziała z ironią Nell, wiedząc do czego chłopak nawiązywał.

Nero widząc ich odkrycie ucieszył się jak szalony, po czym jako pierwszy zbiegł na dół po krętych schodach, nie czekając na towarzyszy.

- Czy tylko ja mam wrażenie że za łatwo nam idzie? - spytał Killua zaniepokojony. Nell i Gon przytaknęli mu z niechęcią.

- Spodziewają się nas - odrzekł brunet zmartwiony.

Nell westchnęła, przewracając oczami.

- Teraz nie ma już odwrotu - mruknęła z lekkim uśmiechem. - Skoro już doszliśmy do wniosku, że się nas spodziewają, nie sądzicie, że powinniśmy dogonić Nero zanim coś mu się stanie?

Chłopcy spojrzeli na nią zakłopotani i przytaknęli, po czym całą trójka zbiegła błyskawicznie na dół. Zastali tam czerwonowłosego chłopaka, akurat ziewającego przeciągle.

- I co tak długo? - spytał znudzonym tonem, mierząc towarzyszy pytającym spojrzeniem.

- Musieliśmy to obgadać - wyjaśniła Nell. - Nie wszyscy rzucają się bez namysłu do kryjówki wroga jak co poniektórzy...

- Moim zdaniem za dużo gadacie -  zaśmiał się Nero, po czym poczochrał grzywkę i odwrócił się w stronę korytarza. - Naprzód, ekipa!

Nie mając innego wyboru, ruszyli szerokim korytarzem w głąb podziemi.

Killua z niezadowoleniem zauważył, że całe pomieszczenie śmierdzi rozkładem, z kolei Gon narzekał na bardzo wilgotne powietrze. Nero natomiast tylko rozglądał się na boki, co chwila uciszając chłopaków.

Tylko Nell była przerażona. Całe miejsce napawało ją strachem przed czymś, czego nie pamiętała i wiedziała, że nie chce sobie przypominać. Miała ochotę odwrócić się i wrócić na górę pod byle pretekstem, jednak nie mogła. Zostawiła by chłopców na pewną śmierć.

To nie tak że nie wierzyła w ich umiejętności. Albo że miała wysokie mniemanie o sobie. Wiedziała jednak że przeciwnik jest silny. A nie chciała zakończyć swej podróży tak szybko.

W milczeniu szli przez ciemne, cuchnące korytarze. Zasłaniali nosy rękawami koszul tudzież kołnierzem byleby tylko nie wdychać przykrego zapachu.

Nero jako pierwszy zauważył drzwi po lewej stronie. Mimo targających nastolatków wątpliwości, weszli do środka.

- To się robi coraz dziwniejsze - skomentował Killua, rozglądając się z niesmakiem.

 Pomieszczenie w którym się znaleźli przypominało zrobioną na szybko salę szpitalną.

W centrum stał stół operacyjny, brudny od krwi. Nieliczne półki jak i szafki były w większości puste. Wszystkie pootwierane, niektóre bez drzwiczek, sprawiały wrażenie jakby wyjętych z horroru. Jeszcze gdyby tego było mało, fetor w tym pomieszczeniu był dwa razy mocniejszy.

- Nic tu nie ma, chodźmy stąd - wyjęczał Nero przez rękaw bluzy. Killua zaśmiał się, widząc minę czerwonowłosego.

- A tak nalegałeś żeby pozwiedzać...

- Rozmyśliłem się. Chodźmy, błagam!

Nell ignorując chłopaków uważnie rozgladnęła się po pomieszczeniu. Jej ciekawość przyciagnęła zakrwawiona zasłona po prawej stronie. Ostrożnie podeszła do celu, po czym delikatnie odchyliła materiał. Jej oczom ukazały się zakrwawione ubrania. Różnej wielkości, od czapek po majtki.

- Co tu się dzieje? - spytał cicho Gon, zaglądając Nell przez ramię.

Wtem z daleka usłyszeli jakby warczenie zwierzęcia.

- Oni... - zaczęła dziewczyna, powoli łącząc wątki w całość. - Uciekać! - wrzasnęła nagle i nim Killua i Nero zdążyli się zorientować, jakaś niewidzialna siła mocno wypchnęła ich za drzwi. Ledwo upadli, a blaszana ściana opadła z hukiem na dół, blokując jedyne wejscie jak i wyjście z pomieszczenia.

- Gon!

Killua dopadł zapory i spróbował nieudolnie podnieść "drzwi" jednak przeszkoda ani drgnęła. Zostali siłą podzieleni na dwie grupy, a brunet został w środku z dziewczyną, która prawdopodobnie miała coś wspólnego z tą całą bandą. A on nie mógł mu pomóc.

- Cholera!

- Killua - Nero dotknął jego ramienia, by zwrócić jego uwagę.  Wzrok utkwiony miał w punkcie przed sobą.

- Co?

- Mamy własny problem.

Białowłosy odwrócił się poirytowany, by zobaczyć stado zmutowanych, humanopodobnych zwierząt.

A więc to tak - pomyślał z z niesmakiem.

Wtem napiętą ciszę przerwał pełen bólu krzyk, a zwierzęta jakby na znak ruszyły do ataku.

Killua uderzył na wroga z podwójną furią zły na własną bezsilność jak i na wszytko wokół. Wiedział bowiem, że osobą, która krzyczała... Był Gon.

×××××

Taki trochę dłuższy rozdział po długiej przerwie :) Mam nadzieje, że wam odpowiada :3

Zastanawiam się czy nie przerwać tego opowiadania. Mam na nie pomysł, ale mało czasu... ;-;












środa, 27 lipca 2016

6: Ruch x Oporu x Aka x Banda x Idiotów

Odkąd usłyszała o Ruchu Oporu miała złe przeczucia. Kiedy jednak padła nazwa grupy, z którą miejscowi mieli problem, była przekonana, że muszą jak najszybciej się zmyć z miasta.

- I mówisz, że ta cała grupaa... Red Riders - zaczął Zoldyck, siedząc po turecku na podłodze. - Zabiła większość tego ogromnego miasteczka?

Nero wzruszył ramionami i oparł się łokciami o kolana. To, że siedział na ladzie barowej nikogo zbytnio nie dziwiło... No dobra, może dziwiło wszystkich, ale nikt nic nie mówił. Bo co by to dało?

 - Nadeszli znikąd - mruknął chłopak. -Po prostu wpadli do miasta i nie pozwolili nikomu uciec. Otoczyli miasto jakąś barierą, przez którą nie mogliśmy wyjść po za jego granice... A potem podporządkowali sobie wszystkich ludzi.

- Dużo roboty z tym nie było - zaśmiała się Mirai z goryczą. - Są jak trucizna. Strach sparaliżował wszystkich i nie trzeba było wiele, by się podporządkowali.

- Początkowo prowadziliśmy otwartą walkę, ale ponosiliśmy zbyt duże straty w ludziach, żeby ciągnąć to dalej - kontynuował czerwonowłosy. - Więc ukryliśmy się i czekamy na właściwy moment... Który teraz nadszedł.

- A co się teraz stało? - spytał zaciekawiony Gon.

- Jak to co? Mamy was! - zaśmiał się Nero.

Nell poderwała się gwałtownie słysząc to i pokręciła przecząco głową.

- Nie ma mowy - powiedziała stanowczo. Spojrzała na Killuę uważnie, by upewnić się, że zwróciła jego uwagę. - Red Riders są niebezpieczni. Łowcy nie łowcy, nie macie z nimi szans. Wynośmy się stąd.

Zapadła cisza. Mirai i Nero patrzyli się na trójkę dzieciaków niespokojnie, z niecierpliwością czekając na ostateczną decyzję. Szczerze chcieli by nowi przybysze im pomogli, jako że zdawali sobie sprawę z jednej rzeczy o której Killua, Gon i Nell nie mieli pojęcia. Bariera, którą otoczone było miasto działała w dwie strony - nie można było wyjść... Ani wejść. Tylko ludzie z nieprzeciętną mocą mogli przedostać się do miasta, tymczasem trójka nastolatków weszła do środka nawet nie zdając sobie z tego faktu sprawy.

,,To nie są normalni łowcy" - wyczytał Nero ze spojrzenia kasztanowłosej kobiety. Dobrze o tym wiedział. Już po samym kontakcie z przybyszami był zdumiony poziomem ich aury.  Domyślała się, że skoro dwójka chłopców była łowcami, będą potrafili ją kontrolować, ale nie był pewny co do czerwonowłosej. Utrzymywała że jest zwykłą dziewczyną, jednak wszystko temu zaprzeczało. Również znajomość grupy Red Riders nie była podejrzana.

Kim była Nell, że miała z nimi jakiekolwiek kontakty?

- Mamy zostawić wszystkich bezbronnych ludzi i sobie iść? - spytał w końcu Gon. Jego ton głosu się zmienił - po dziecinnym i niewinnym głosiku nie było już śladu. Lodowaty  ton chłopaka przyprawiał o dreszcze.

Killua  zdziwił się lekko, jako że jeszcze nie słyszał by przyjaciel mówił w ten sposób, jednak na Nell nie zrobiło to większego wrażenia. Kucnęła przed brunetem, który siedział na dywanie po turecku i uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła.

- Właśnie tak - przytaknęła. - Nie jesteśmy w stanie im pomóc. Trochę was polubiłam i nie uśmiecha mi się zbierać waszych flaków z podłogi, wiesz?

- Mówisz tak jakby tobie nie groziło niebezpieczeństwo - zauważył Nero zaciekawiony.

Czerwonowłosa coraz bardziej go intrygowała. Całą swoją postawą dawała do zrozumienia, że nie bała się grupy Red Riders, a o życie swoich towarzyszy.

A może to też było na pozór?

- Cóż, nie ma o czym dyskutować - westchnął w końcu Killua, splatając dłonie z tyłu głowy. - Gon już podjął decyzję... Mi w sumie też nie uśmiecha się zostawiać ludzi na pastwę typów, którzy mają o sobie zbyt duże mniemanie. Po za tym... - nagle jego oczy zabłyszczały, a on uśmiechnął się zadziornie. - Chcę zobaczyć jak jest naprawdę silna ta grupa, skoro mają się za takich ważniaków.

Nell jęknęła zdruzgotana i wplotła dłonie we włosy, po czym wykonała gest jakby chciała je sobie wyrwać z głowy.

- Czy do was nie dociera, co mówię? Zabiją was! I to nie tak normalnie! Oni będą was torturować, dopóki nie zaczniecie błagać o litość! A jak już zaczniecie, będą wam odrywać kończyny, kawałek po kawałku, na żywca! To nie są ludzie! To kreatury, które czerpią radość z ludzkiego cierpienia!

- Nie krzycz, smarku - zganiła ją nagle Mirai, zeskakując ze stołka barowego. Popatrzyła na dwójkę nastolatków i  zatrzymała wzrok przez chwilę na Gonie, jakby sama zastanawiała się, czy przyjęcie ich do zespołu było dobrym pomysłem. Nie miała jednak wątpliwości co do tego, że byli silni. A Ruch Oporu potrzebował silnych ludzi. - Podjęliście w końcu decyzję?

Killua i Gon kiwnęli głowami i popatrzyli na kobietę z determinacją w oczach.

- Dołączamy! - krzyknęli obaj jednocześnie. Nell westchnęła i podeszła do towarzyszy, całkowicie się poddając. Juz od początku ich znajomości podejrzewała, że ma do czynienia  ze zbyt dobrymi ludźmi... Ale zbytnia dobroć i chęć zbawienia świata równała się śmierci, prędzej czy później. Wystarczyło poczytać trochę książek, by o tym wiedzieć.

- Jesteście naprawdę lekkomyślni - burknęła, czochrając ich po głowach.

- Nikt ci nie każe zostawać z nami - odparował Killua. - Nic dziwnego, że tchórzysz, skoro są tacy potęęęęęęęęęęężni...

- Nie, zostaję - przerwała mu dziewczyna z rozbawieniem. - Może uda mi się uratować chociaż Gona. Bo ciebie na pewno nie będę ratować, białasie...!

- Spadaj, buraczany łbie.

- Kretyn.

- Idiotka.

- Dupek.

- Przemądrzała krowa.

- Ogarnijcie się dzieciaki - zaśmiała się Mirai, po czym dała przez głowę kłócącym się nastolatkom. - Skoro dołączacie, wypadałoby żebyście poznali resztę grupy.

- Resztę? - zdziwił się Gon.

- No chyba nie myśleliście, że Ruch Oporu składa się tylko z naszej dwójki! - zaśmiał się Nero i chwycił Nell za rękę, po czym pociągnął w stronę dużych, drewnianych drzwi po lewej stronie. - Chodźcie!

Nell mimo wewnętrznego protestu nie wyrwała ręki z uścisku. Nie protestowała, mimo że wszystko w niej wrzeszczało, by uciekać. Żeby się dopasować, musiała zignorować instynkt.

Zdawała sobie sprawę, że Red Riders są naprawdę niebezpieczni, jednak nie wiedziała po co przyjechali do Mistey. Wiedziała, że pakuje się w kłopoty, które mogą ją naprawdę sporo kosztować. Miała ochotę uciec i mieć o wszystko gdzieś, jednak pierwszy raz w życiu czuła, że nie mogła zostawić towarzyszy. Nie chciała, żeby umarli.

Czy to właśnie to nazywali przyjaźnią? Bycie przy drugiej osobie bez względu na sytuację? Nie porzucenie jej w kłopotach, niezależnie od tego ile mogło to kosztować?

- Zobaczycie, mamy naprawdę fajną ekipę! - zaśmiał się Nero, po czym pchnął drzwi, które zaskrzypiały przy otwieraniu.

Po chwili ich oczom ukazał się kolejny wielki pokój, jednak trochę mniejszy niż poprzedni, a także bardziej zadbany. Czerwone ściany były czyste i nienaganne, oraz ozdobione różnego rodzaju obrazami od portretów po krajobrazy . Zielony dywan, którym wyłożony był cały pokój nie posiadał w sobie dziur i można było się domyślać, że jeszcze nie tak dawno był czyszczony. W kominku po prawej stronie palił się ogień, dając poczucie przytulnego zakątka, który dopełniały trzy kanapy  wokół obite jasną skórą. Duży stół po lewej stronie zastawiony był rozmaitymi potrawami przez co trójce nastolatków zgodnie zaburczało w brzuchach, zwracając uwagę ośmiu osób, które przy owym stole siedziały i rozmawiały luźno.

- O, szefowa - Blondyn o jasnych oczach zmierzył wzrokiem kobietę i westchnął. - Nareszcie.

- Odczep się, Nail - żąchnął się Nero, robiąc dziubek z ust. - Wiesz, niektórzy ludzie pracują, kiedy ty czekasz i siedzisz bezczynnie.

- Chwila! - zaoponował czarnowłosy nastolatek, siedzący na samym końcu stołu. - Byłem dzisiaj z Nailem i Bunny na patrolu i Oczyszczaniu!

- No właśnie, Nero-chan! - przytaknęła blondynka siedząca naprzeciw czarnowłosego. Nell szybko oceniła, że nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat, ale przez zachowanie nie była pewna czy ma chociaż tyle. - Garou-chan ma rację! Dużo dzisiaj zrobiliśmy! Jesteś niesprawiedliwy...

- Daj spokój, Bunny, to nie ma sensu - odezwała się dziewczyna siedząca w rogu stołu. Odgarnęła złociste włosy spięte częściowo z tyłu i przeciągnęła się, jakby znudzona.

- Neri-chan!

- Powiedziałam: daj sobie spokój - powtórzyła nastolatka spokojnie, po czym przeniosła wzrok na Nero i uśmiechnęła się wrednie. - Ten chodzący pomidor nie ma pojęcia ile my dzisiaj zrobiliśmy, bo chodził za szefową jak jakiś ratlerek dla ozdoby.

- Coś ty powiedziała?!

Zawarczeli na siebie, jak gdyby byli co najmniej psami a nie ludźmi.

- Będą się bić - stwierdziła białowłosa nastolatka o zielonych oczach.

- Oj będą - potwierdził drugi czarnowłosy nastolatek, jednak raczej trochę młodszy od pierwszego. Zapewne był to jego młodszy brat , jako że byli podobni, a przynajmniej takie myśli nasunęły się trójce nowo przybyłych.

- Może się pozabijają, będzie spokojniej - zaśmiał się rudzielec siedzący obok białowłosej.

- No chyba nie! - warknęła Mirai, najwyraźniej nie humorze. Jak na zawołanie wszyscy się uspokoili.

Brązowowłosa kobieta zmierzyła zebranych groźnym spojrzeniem, po czym przeniosła wzrok na Killuę Gona oraz Nell i jej zabójcza aura momentalnie znikła.

- To nasz Ruch Oporu, zwany czasem przeze mnie po prostu bandą idiotów - wyjaśniła rozbawiona kobieta. - Ta kłócąca się z Nero dziewczyna wabi się Neriti. Mistrzyni w sztukach walk.

- Nie jestem psem! - żąchnęła się dziewczyna, jednak Mirai postanowiła ją zignorować.

- Blondynka w kucykach to Bunny, najszybsza osoba w naszych szeregach.

- Hejo!

- Ten czarnowłosy naprzeciwko niej to Garou, mózg zespołu.

- Witam.

Ten drugi czarnuch to jego młodszy brat, Daiki. Babiarz jakich mało.

- To było niemiłe! - jęknął nastolatek.

- Blondyn wabi się Nail, i to najbardziej bezczelna bestia jaką w życiu spotkałam.

- Też cię kocham - zaśmiał sie chłopak.

- Rudzielec to Mitsu. Zazwyczaj nie sprawia problemów, ale lubi zgrywać chojraka, przez co ciągle jest kontuzjowany.

- To prawie jak pochwała! - zauważył wymieniony i uśmiechnął się zadowolony.

- I tak dzisiaj sprzątasz kibel - mruknęła Yuuki, popijając herbatę. Reszta grupy ryknęła śmiechem, gdy Mitsu zrobił nieszczęśliwą minę w geście protestu.

- Nom, ogarnęliśmy formalności - stwierdziła Mirai. - A więc teraz słuchać, bałwany!

Posłusznie wszyscy zamilkli i osiem par oczu skierowało na nią wzrok.

- Zaatakujemy jutro po południu. Macie być gotowi i nie wygłupiać się, zrozumiano?!

- Tak jest! - krzyknęli zgodnie.

- Mitsu???

- Załapałem, nooo - burknął chłopak.

Kolejny głośny dźwięk z brzucha Gona przerwał ponury temat organizacyjny i rozweselił towarzystwo.

- Pewnie jesteście głodni - stwierdziła Mirai, na co tylko trójka nastolatków pokiwała głowami. Kobieta machnęła w stronę stołu i zaśmiała się.

- Czym chata bogata! Smacznego!

Dwa razy powtarzać nie musiała.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Nom, jest dzień wcześniej!

Chociaż jest dużo dialogów co mi mocno nie pasuje;A;

Sorka za buendy ;A;

Ps, Jakbyście chcieli podpatrzeć jak wyglądają plus minus ludzie z GO (Grupa Oporu) to zapraszam do zakładki postacie XD Zaraz ją uzupełnię XD

#Meiko



wtorek, 21 czerwca 2016

5: Mistey cz.2

 Gdyby byli zwykłymi ludźmi, zapewne spanikowaliby, w chwili gdy kobieta założyła im opaski na oczy i związała nadgarstki za plecami. Normalnie zadawaliby dużo zbędnych pytań w stylu ,,Gdzie idziemy?'' jednak nie byli pierwszymi lepszymi ludźmi i Killua doskonale wiedział, ze nieznajoma kobieta już to zauważyła. Nie sądził jednak, by wiedziała, kim byli. Zapewne nawet się nie domyślała, co dawało im przewagę.
Irytował go sznur, którym miał związane ręce, jednak nie mógł nic z nim zrobić nie zdradzając się przy tym, więc ta opcja odpadała. Chcieli się przecież czegoś dowiedzieć, a przykrywka ,,nieszkodliwych dzieci" była wręcz idealna do tego zadania.

- Jest pani strasznie nieuprzejma, zawiązując nam oczy - odezwała się w końcu Nell, gdy po raz kolejny została pchnięta w przód.
- Nie odzywaj się niepytana, smarkulo.
- Nie mam w zwyczaju wykonywać czyichś poleceń - prychnęła dziewczyna, a Killua uśmiechnął się pod nosem. Może nie była taka zła, jak przypuszczał? Mimo że coś mu w niej szczególnie nie pasowało...

Nagle zatrzymali się, a kobieta zdjęła im przepaski z oczu, dzięki czemu mogli zobaczyć sporych rozmiarów, obskurne pomieszczenie. Żółty tynk miejscami odpadał z brudnych ścian. Na kryształowym żyrandolu osiadł się kurz, nie wspominając, że wielu kryształów brakowało, przez co ozdoba sprawiała wrażenie ,,nadgryzionego jabłka". Na szerokich i długich półkach za barem świeciły pustki, niektóre były nawet połamane. Nie trzeba było szczególnie się wysilać by domyślić się, że kiedyś pomieszczenie należało do bogatych ludzi. 

- Co tu się stało? - spytał Gon, ze skupieniem rozglądając się po pomieszczeniu, po chwili jednak przeniósł wzrok na brązowowłosą kobietę. - To pani dom?

Szatynka zmierzyła Gona podejrzliwym spojrzeniem, jednak widząc jego zatroskane spojrzenie zaśmiała się i rozwiązała sznur na jego nadgarstkach, zaraz po tym zrobiła to z pozostałą dwójką. 
Nell uśmiechnęła się z rozbawieniem, a Killua skrzywił się nieznacznie, pocierając nadgarstki chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia jakie pozostało po szorstkiej linie.

- Wybaczcie za te środki ostrożności, ale na moim miejscu zrobilibyście to samo - wyjaśniła kobieta, siadając na stołku barowym. Po chwili oparła plecy i łokcie na ladzie, przypatrując się uważnie trójce dzieciaków przed sobą. 

Natomiast nasza urocza trójeczka jakby nic sobie z tego nie robiła. Nell położyła się na podłodze, mrucząc pod nosem uwagi na temat czerwonego dywanu, który miejscami miał ogromne, wypalone dziury. Killua nie widząc większego sensu w całej sytuacji usiadł obok dziewczyny po turecku i podparł się rękami, wlepiając wzrok w sufit, rozumiejąc co dziewczyna chciała osiągnąć.

Gdy Gon uświadomił sobie, że został ,,sam na placu boju" lekko się zaniepokoił. Nie rozumiał, dlaczego ani Killua ani Nell nie wyrażali chęci rozmowy z kobietą, skoro chcieli się czegoś dowiedzieć. Postanowił jednak nie wnikać i sam zająć się sprawą, stwierdzając, że dwójka przyjaciół musiała mieć powód żeby zachowywać się tak a nie inaczej. 

- Kim pani jest? 

Kobieta uśmiechnęła się smutno i popatrzyła na chłopca jakby z lekkim zawodem, nie rozumiał jednak dlaczego. 

- Mówią na mnie Mirai - odpowiedziała lekkim tonem. - Jestem przywódczynią tutejszego ruchu oporu, A wy to?
- To Killua i Nell - wskazał na przyjaciół z uśmiechem. - A ja jestem, Gon!
- Gon Freecss? - dopytała szatynka, a chłopiec skinął głową zdziwiony.
- Skąd pani wiedziała?
- Twój ojciec powiedział, że tu przyjedziesz - zaśmiała się ponownie.
- Czyli tu był - mruknęła sennie szkarłatnowłosa. 

Miała dość tego dnia i najchętniej położyłaby się już spać, a na następny dzień ruszyła w dalszą drogę. Słowa kobiety dawały do zrozumienia, że Ging nie został w mieście, nie mieli więc czego tu szukać. Jednak chłopców zainteresowała zarówno kobieta jak i miasto, więc nie widziała szans by ruszyli się stąd w najbliższym czasie.

- Po co ruch oporu w mieście pełnym trupów? - spytał w końcu Killua. Cała ta sytuacja była podejrzana, dlatego jego ciało było w gotowości do ataku. Widział po Nell, że też nie była wyluzowana, mimo świetnych pozorów. Postanowił więc zaufać przeczuciu i bacznie obserwować sytuację.
- Widzicie wroga nie tam gdzie trzeba, małolaty. Nie musicie być tak spięci w mojej obecności. 
- Na naszym miejscu zrobiła by pani to samo - przedrzeźniła ją Nell, nie okazując jednak ani cienia rozbawienia. - Mogłaby nam pani wytłumaczyć, co się tu dzieje? Jeszcze pół roku temu byłam w tym mieście i tętniło ono życiem, a ludzi było tak dużo, że nie było mowy o przejeździe samochodem przez ulice...
- MIRAAAAAAAAAAAAAIIII!!!! - usłyszeli nagle, a po chwili drzwi z hukiem otworzyły się, uderzając z impetem o ścianę. Do pomieszczenia wpadł czerwonowłosy chłopak z szerokim uśmiechem na ustach. - MIRAI, PONOĆ MAMY NOWYCH!!! PRAWDA TO?
- Nie drzyj się tak, Nero - warknęła kobieta. Po jej luźnym zachowaniu z przed chwili nie zostało ani śladu. To nie nowi, tylko przejezdni, debilu. Jeżeli już podsłuchujesz, rób to dobrze!

Widząc zasmuconą minę chłopaka, szatynka mimowolnie uśmiechnęła się z satysfakcją, a Killua uważnie ją obserwując postanowił zapamiętać ten fakt.

Nero natomiast jakby nic sobie nie robiąc ze słów Mirai, podszedł do Gona i wyszczerzył się radośnie. Chwycił jego dłoń i potrząsnął nią energicznie w geście przywitania.

- Cześć! Jestem Nero, miło was poznać! Witamy w zespole!

Po chwili uścisnął również dłoń Killui, a Nell wyściskał jakby byli dobrymi przyjaciółmi, przez co dziewczyna doznała potężnego szoku, przez co młody zabójca.

- Mimo wszystko dalej nie wiemy co tu robimy.

- Ach, wytłumaczę wam - zaśmiał się Nero. - Wpakowaliście się w wielkie gówno, więc jesteście tu, żeby nam pomóc. 

- Pomóc w czym? - spytał zdezorientowany Gon,

- Dołączycie do Ruchu Oporu - powiedziała poważnie Mirai. - I pomożecie nam odbić miasto.





XDDXBK:<:PR<HQYFDNQWFSVI

Wybaczcie, będą co tydzień krótkie notki. Ale co tydzień! na pewno, inaczej nie dam rady :*






niedziela, 1 maja 2016

5: Mistey.



Podczas ich podróży Nell opowiedziała im trochę o Mistey, do którego zmierzali. Było to miasto o szczególnie rozwiniętym handlu, które żyło dwadzieścia cztery godziny na dobę. Miasteczko tętniło życiem praktycznie przez cały czas i ludzie którzy w nim byli mogli czuć się nie komfortowo ze względu na przeludnienie.

Ponoć.

Ponieważ gdy trójka naszych bohaterów dotarła do Mistey, ich oczom ukazał się niecodzienny widok. A przynajmniej dla Nell był on dosyć dziwaczny.

- Nie rozumiem - powiedziała szkarłatnowłosa, rozglądając się na boki.

- Miałaś całkowitą rację, miasto pęka w szwach - powiedział sarkastycznie Killua, z uwagą lustrując wzrokiem opuszczoną okolicę.

Kiedy przechodzili po obrzeżach Mistey nikogo nie dziwiła mała ilość ludzi. Jednak w tym momencie stali na środku wielgachnego rynku, A nikogo nie było. Dosłownie nikogo.

Miasto wyglądało na opuszczone. Zabite deskami okna sklepów, pootwierane drzwi domów, w których oprócz kurzu i mebli nie było niczego. Stragany zniszczone przez pogodę wyglądały, jakby ich nikt nie używał co najmniej od pół roku,

- Naprawdę nie rozumiem.

Weszła do jednego z domów, a chłopcy bez sprzeciwu poszli za nią, Przez przedpokój i ciemny korytarz dostali się w końcu do kuchni. To co tam zastali nikomu się nie spodobało.

Na podłodze w środku pomieszczenia leżały zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu.

Gon odsunął się z szokiem i zatkał nos, na pozostałej dwójce nie wywarło to zbytniego wrażenia. Nell skrzywiła się nieznacznie, nie przygotowana na taki widok, Killua zaś podszedł do ciała i przyglądnął mu się z uwagą. Chwycił głowę, która z cichym plasknięciem oderwała się od reszty ciała i podniósł lekko.

- Uuuu. Nawet kręgosłup przeżarło! - powiedział zaskoczony, na co Nell tylko przewróciła oczami.

- Wiesz, że to nie jest normalne nawet jak na trupa, prawda panie zabójco? 

- Kto mógł zrobić coś takiego? - spytał Gon słabym głosem. Szkarłatnowłosa spojrzała na niego współczująco. Pewnie nie był przyzwyczajony do takich widoków....

- Gon, może sprawdzisz pozostałą część domu? - zaproponowała z uśmiechem. Brunet kiwnął głową ugodowo i ulotnił się  kuchni. Pozostali w kuchni nastolatkowie skupili się na ciele.

- Gnicie zwłok zaczyna się najwcześniej dwadzieścia cztery godziny po zgonie - szepnęła Nell, kucając nad ofiarą. - Biorąc pod uwagę, że ciało nie może mieć nawet pół roku, jest to naprawdę bardzo dziwne.

- Na moje oko takiego trupa moglibyśmy znaleźć dopiero za kilka lat - skwitował Zoldyck. - Nie znam sie na tym. My zacieramy za sobą ślady, albo ktoś robi to za nas.

- Ta informacja zmieniła moje życie - mruknęła dziewczyna pod nosem już porządnie zniesmaczona. By oderwać wzrok od trupa, a raczej tego co z niego zostało, postanowiła rozejrzeć się po kuchni.

Pomieszczenie na każdym kroku pokrywał sporej ilości kurz. Na stole w prawdopodobnie drewnianych miskach zalegała spora ilość pleśni.

- Kill, spójrz na to - szturchnęła chłopaka i wskazała na blat. Białowłosy podniósł głowę i spojrzał na wskazane miejsce.

- No, blat. I spleśniałe żarcie.

- Zauważ, że miski są trzy...

- ... A ofiara tylko jedna. - Dokończył za nią, rozumiejąc o co jej chodziło. - I sądząc po rozmiarach zwłok, jest to facet. Co się stało z resztą rodzinki?

- Może znajomi?

- Wątpię. Na piecu stoi garnek, co oznacza, że musiała być tu kobieta.

- Skąd ta pewność, że facet nie był samodzielny?

Przewróciła oczami.

- Niech ci będzie. Ale nawet jeśli, to który facet robi obiad... Czy co to tam było, dla znajomych?

- Ej, ludzie! - krzyknął nagle Gon, wpadając do pomieszczenia. Killua i Nell popatrzyli na niego pytająco, nie rozumiejąc o co chodzi. - Wiem kiedy prawdopodobnie miał miejsce ten napad... Czy cokolwiek tu się stało.

Podniósł na wysokość oczu sporych rozmiarów kalendarz, na którym zakreślone były kratki z dniami.

- Byli dosyć solidni jeżeli chodzi o skreślanie.

Nell kiwnęła głową i zmarszczyła brwi w niezrozumieniu. Z daty na kalendarzu wynikało, że od owych okoliczności minęły dwa miesiące. Ale nawet jeśli, to ciało nie miało prawa rozłożyć się do tego stopnia w tak krótkim okresie czasu.

- Cholera, niczego nie rozumiem - mruknął Killua, zapewne dochodząc do tych samych wniosków co ona.

- Proponuję rozejrzeć sie po mieście - powiedziała w końcu. - I tak tutaj do niczego nie dojdziemy. A po za tym, zawsze można tu wrócić, co nie? Mam przeczucie, że... - spojrzała na trupa z niesmakiem. - Ten pan raczej nigdzie się nie wybiera.

**

Następne kilka godzin spędzili za zwiedzaniu Mistey, dowiadując się kilku ciekawych rzeczy i znajdując jeszcze kilkanaście trupów w rozmaitym stanie, dlatego po piątym takim domostwie Gon dostał zakaz wchodzenia do pomieszczenia dopóki Killua i Nell go nie sprawdzą. Chcieli oszczędzić chłopakowi nieciekawego widoku, a jako że im był obojętny, nie widzieli problemu.

Ludzi w całym miasteczku było zaledwie kilkunastu i wszyscy pracowali, nie chcąc powiedzieć co się stało ani dlaczego zostali. Byli wyraźnie przestraszeni.

Teraz, siedząc na schodach jakiejś opuszczonej kamienicy, trójka nastolatków podsumowywała informacje, próbując poukładać to w jakąś logiczną całość.

Był już wieczór, dlatego dalsze dochodzenie uznali za bezsensowne. W ciemnościach i tak za wiele nie zobaczą, a łatwo mogliby przeoczyć istotne szczegóły

- Ludzie są zastraszeni - powiedział Gon w zastanowieniu. - Są zmuszani do pracy na czyjąś korzyść.

- Być może chcieli wyjechać z miasta, jednak ktoś im w tym przeszkodził i zmusił by zostali - zauważył Zoldyck. - Szkoda, że nic nie chcą powiedzieć.

- Eh, czyli reasumując, jesteśmy głodni, nie mamy gdzie spać, uziemieni jesteśmy za to z zagadką, na temat której mamy masakrycznie mało informacji - podsumował Nell, odchylając głowę do tyłu. - Bajecznie!

Użalanie się nad sobą Nell i rozmyślania chłopaków skutecznie przerwał nagły ryk silników który z każdą chwilą był coraz silniejszy.  Zdziwieni popatrzyli po sobie, nie rozumiejąc o co chodzi.

Gang motocyklowy? Zbłąkani wędrowcy? A może miejscowi, na których sie jeszcze nie natknęli? W końcu została im do zwiedzenia jeszcze część miasteczka, w tym ratusz, do którego nie mieli okazji zajrzeć...

Nagle z za rogu wyskoczyła postać i rzuciła się w ich kierunku. Cała trójka zerwała się błyskawicznie, przypuszczając atak.

- Co tu robią dzieci?! - krzyknął niedoszły napastnik kobiecym głosem i po chwili rzeczywiście ujrzeli szczupłą szatynkę w brązowej narzucie z kapturem.

- Przepraszam, my przejazdem - odezwała się Nell. - Mogłaby nam pani powiedzieć co tu się...

- Nie ma na to czasu! - warknęła nieznajoma, wymijając ich. - Musimy stąd spadać i to jak najszybciej! Jak nas znajdą, to po nas!

- Ale o co chodzi? - spytał skołowany Gon.

Kobieta zatrzymała się zirytowana i obróciła w ich stronę.

- Chcecie żyć czy nie, do cholery?! Jak tak to zamknąć mordy i za mną!

- Kultura pierwsza klasa - mruknęła dziewczyna pod nosem, po czym spojrzała na Killuę pytająco. On tylko kiwnął głową, odpowiadając na nieme pytanie Nell.

Nie mając większego wyboru, ruszyli za kobietą, podejrzewając, że to ich jedyne źródło informacji.

Po za tym... W końcu wszyscy chcieli przeżyć.

Cokolwiek im groziło.

##############################################################

Ohayo!

Krótki bo krótki, ale przynajmniej jest. Ugh, nigdy nie piszcie sobie rozplanowania akcji. Potem za cholerę nie chce się tego pisać...

Dedyk dla wszystkich gimnazjalistów, którzy ostatnio pisali gimnazjalne. Ponoć znowu była charakterystyka. Heh, skąd ja to znam... Moje kondolencje. Mój rocznik (97) też trafił na tą zmorę.

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy mają na karku maturę jak ja :3 Trzymam kciuki. Damy radę!

Ps. po maturach jestem cała wasza! Może w końc zacznę rozdziały dodawać co tydzień, jakoś regularnie :p O ile zdam maturę ;A;

Meiko Dragneel

































wtorek, 23 lutego 2016

4: Postój x W x Podróży

Dedyk Dla Roksi XDDD

Krótki, bo krótki, ale jest. Następny pojawi się za tydzień! Mam go już do połowy XD
Za wszystkie absurdy w tym rozdziale wińcie Roksi. To przez jej rozmowy ze mną i wspólne rozkminy... A wierzcie mi. I tak dużo pominęłam XD. Ale musiałam coś z tego dodać... Nie mogłam się powstrzymać xD
Miłego czytania!

*****************************************************

 Podczas swojego czternastoletniego życia, ta trójka dzieciaków przeżyła naprawdę wiele. Widzieli rzeczy, których nie powinni. Doświadczyli sytuacji tak groźnych, że ich rówieśnicy już dawno poumieraliby ze strachu. Ale jeszcze nigdy, przenigdy nie doświadczyli... Takiego upału.

  Chowając się w cieniu jedynego chyba drzewa w okolicy, Killua Nel oraz Gon leżeli na różowym kocyku i wycieńczeni spoglądali na skrawki nieba widoczne pomiędzy liśćmi korony, nie będąc w stanie się ruszyć.

- W takiej temperaturze nawet batony tracą smak - jęknął naburmuszony Zoldyck, odkładając roztopiony przysmak na siatkę. Nell przewróciła oczami i prychnęła cicho.
- Kto je czekoladę w takich temperaturach? Chyba tylko ty - zaśmiała się złośliwie, nawet na niego nie patrząc. Nie mogła więc zobaczyć jak białowłosy skrzywił się nieznacznie w przypływie irytacji.
- Gdybym miał siłę, kopnąłbym cię w nogę - powiedział zezłoszczony. Dziewczyna zachichotała, przyjmując jego nieme wyzwanie.
- Gdybym miała siłę, oddałabym ci kopniakiem w biodro.
- Uderzyłbym cię w ramię.
- Oddałabym w twoje po drugiej stronie.
- Kopnąłbym cię w brzuch.
- Podkosiłabym cię i wyrżnąłbyś głową o ziemię.
- Jakby ci się udało, to zaraz sama leżałabyś na ziemi, głuupia.
- Sam jesteś, głupi!
- Głuupia, głupia,głupia, głupia!
- Zaraz do ciebie wstanę!
- Już się boję!
- A tak po za tym, to rodzice ci nie mówili, że dziewczyn się nie bije?
- No to mamy problem z głowy - zaśmiał się białowłosy. - Bo nie widzę tu żadnej dziewczyny.
- Nie żyjesz!

 Nell błyskawicznie poderwała się z miejsca i rzuciła na chłopaka z pięściami. Killua wstał i zwinnie uniknął ataku szkarłatnowłosej, po czym zaczęli się w zawrotnym tempie gonić wokół drzewa. Gon chciał nawet interweniować, jednak był zbyt zmęczony by zrobić cokolwiek, więc tylko raz poprosił żeby przestali a potem milczał. Po chwili jednak goniącej się dwójce brakło sił i padli na koc, jeszcze bardziej wycieńczeni niż byli.
 Mimo że byli na siebie źli, zaczęli się cicho śmiać, rozbawieni własną dziecinnością.

- Tak właściwie to jak u was jest? - spytała nagle Nell, przewracając się na brzuch by mieć chłopaków na widoku.
- U nas, czyli..? - Gon popatrzył na nią z dezorientacją wymalowaną w oczach.
- W domach, głuptasie - zaśmiała się dziewczyna.

Killua zamyślił się i podłożył dłonie pod głowę, za to Gon zaczął nawijać jak katarynka.

- Ja mieszkam na Wielorybiej wyspie! Jest mała i wszyscy się tam znają. Żyje na niej wiele dobrych ludzi! Mieszkam w małym domku z ciocią Mito i prababcią Abe. Ciocia zawsze robi smaczne obiady i ciągle się uśmiecha! Po praniu składa moje ubrania w równą kostkę i układa je do szafy, po czym mówi, żebym sprzątnął pokój i nie chodził w butach po domu. Babcia lubi spędzać czas w ogródku albo przed domem, patrząc na morze. Obie zawsze ciepło mnie witały jak wracałem z zabawy i się o mnie troszczyły. Są super!

- A mama? - Nell uniosła się na łokciu i zmierzyła bruneta wzrokiem.

- Nie znam mojej prawdziwej mamy - stwierdził chłopak zmieszany, śmiejąc się z zakłopotaniem. - Moją mamą jest ciocia Mito!

,,Dziwna logika'' - pomyślała dziewczyna, uśmiechając się do chłopaka.  Dla niej ciocia była ciocią, a brat bratem i mama mamą. Nie mogła zrozumieć jak można kogoś zastępować w czyjejś roli.

_ A u ciebie, Kill?

- U mnie...? - mruknął pod nosem, zamykając oczy. - Mam dużą posiadłość i ogromny dom. Zawsze panuje w nim półmrok i jest troszkę zimno. Matka lata od pokoju do pokoju między nami wszystkimi i pyta, czy czegoś nam nie trzeba, albo wychwala nasze umiejętności. Czasami robi sobie przerwę na herbatę, dzięki czemu przez chwilę mamy spokój. Nasz czas polega na trenowaniu umiejętności, nie mamy wolnej chwili dla siebie. Albo ćwiczymy, albo chodzimy na misje.

- Na misje?

- Nic ciekawego. - odparł wymijająco. - Co się tyczy rodzeństwa... Mam trzech braci i jedną siostrę.* Najstarszy, Illumi , ciągle wybywa z domu. Milluki siedzi cały czas w swoim pokoju przy komputerze i wyżera nam zapasy, które na jego żądanie przynosi mu służba, przez co ktoś ciągle musi latać po zakupy... Kalluto ciągle trzyma się naszej matki, chodząc za nią jak cień. Przynajmniej ta kobieta interesuje się nim na tyle, żeby dać nam spokój... A Alluka jest zamknięta w pokoju, jako że jest niebezpieczna. Przynajmniej ma światło w pokoju.

Nell patrzyła na chłopaka przez chwilę z totalnym zdezorientowaniem, jednak on miał spokojną minę, co sugerowało, że jednak nie żartuje.

- Nie macie światła w domu? - spytała rozbawiona.
- Rodzice oszczędzają na prądzie, dlatego większość domu jest nie oświetlona. U mojejgo ojca w komnacie nigdy nie widziałem jeszcze zapalonego światła. Zawsze tylko podświetlone jest miejsce, w którym siedzi. Ale Alluka dostałaby chyba kręćka w tak ciemnym pokoju, a tego nikt nie chce, więc u niej pali cię światło całą dobę. A, no i mamy psa Mike'a...
- Jest ogromny! - krzyknął z podekscytowaniem Gon, podrywając się do siadu. - Mówię ci! A żeby wejść do ich domu trzeba pchać potwornie ciężkie bramy!
- Wcale nie takie ciężkie...
- Mów za siebie! Ponoć sam otworzyłeś aż trzy bramy! My z Kurapiką i Leorio ledwo otworzyliśmy jedną!
- Chwilaaa - Nell również usiadła i zamyśliła się.

,,Alluka, Illumi, Milluki, Kalluto... Skąd ja znam te imiona?''

Spojrzała na Killuę podejrzliwie. Kim on był? Te oczy... Ten wygląd... Miała wrażenie jakby coś ważnego jej umykało. Coś naprawdę ważnego. Tak liczna rodzina... Niebezpieczna... Nadludzko silna...

- A gdzie mieszkacie tak dokładnie? - spytała niewinnie, prosząc w myślach, by nie wymienił tej nazwy, o której myślała.
- Na górze Kukuroo - odpowiedział białowłosy, patrząc na nią podejrzanie. Nie podobał mu się ten miły ton głosu. Stanowczo nie pasował do tej wrednej baby z jaką miał przed chwilą do czynienia.

W tym samym momencie złotooka połączyła wszystkie elementy swojej układanki i na jej twarzy pojawił się szok przemieszany z niedowierzaniem. Odsunęła się nieznacznie, jakby bojąc się, że chłopak zauważy i rzeczywiście, nie umknęło to jego uwadze.

- Ty.. - przełknęła nerwowo ślinę, by zmusić się do wypowiedzenia dalszej części zdania. - Ty jesteś Killua Zoldyck, mam rację?

Chłopcy popatrzyli po sobie zdziwieni.

- To ty nie wiedziałaś? - spytał zdezorientowany Gon. Killua uważnie obserwował jak dziewczyna napina mięśnie, jakby przygotowywała się do szybkiej i gwałtownej ucieczki.

Zabójca. Chłopak, który siedział przede mną i przypatrywał jej się w skupieniu był zabójcą na zlecenie.

Słyszała o rodzinie Zoldyck, bo kto nie słyszał? Za samo ich zdjęcie można było zgarnąć sporą sumkę. Najgroźniejsza rodzina na świecie i przez to najsławniejsza. Specjalistycznie wyszkolona, pielęgnująca tradycje fachowego zabijania od pokoleń. Nikt nie chciał mieć z nimi do czynienia, a już szczególnie ona. Jeżeli byłeś ich celem, nie miałeś szans na przeżycie. No chyba że zleceniodawca umarł albo się rozmyślił.
 Nie rozumiała tylko jednego. Bała się w niewielkim stopniu w porównaniu do złości jaka ją ogarnęła. Dlaczego? Przecież de facto on nic jej nie zrobił... I ten potworny żal...

- Boisz się? - bardziej stwierdził niż zapytał białowłosy. Dziewczyna zmierzyła go krytycznym spojrzeniem i poderwała się z miejsca.

- Kpisz sobie, kretynie?!- krzyknęła z niedowierzaniem. - Oczywiście, że się boję! Jesteś zabójcą! Myślisz, że jestem idiotką?! Wiem, że od urodzenia trenujecie zabijanie! Macie to we krwi! Jesteście potworami bez serca! Dla pieniędzy nie oszczędzicie nawet dziecka! - zatrzęsła się na wspomnienie, które brutalnie powróciło ze zdwojoną siłą.

- Nie wszyscy są tacy sami! - krzyknął Gon ze złością. W jego oczach dało się dostrzec determinację i upór. Killua oraz szkarłatnowłosa spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Akurat z jego strony nikt się nie spodziewał wybuchu. - Killua nie jest zły! To mój najlepszy przyjaciel! Nikt nie wybiera sobie rodziny w jakiej się urodził! Nie mamy na to wpływu! - wykrzyczał na jednym dechu co sprawiło, że zrobił się czerwony z braku powietrza. Minęła chwila zanim się uspokoił, jednak gdy to zrobił, dodał na koniec: - Nie oceniaj ludzi zanim ich dobrze nie poznasz.

To zdanie uderzyło zarówno w Nell jak i w Killuę. Popatrzyli na siebie niepewnie, jakby badając reakcję drugiej strony.

- Przepraszam - bąknęła cicho dziewczyna, wbijając wzrok w ziemię. W tym momencie kamyki pod jej stopami wydawały się najciekawszą rzeczą na świecie. - Po prostu... Widziałam kogoś z twojej rodziny w akcji kilka lat temu.

Westchnięcie,

Poderwała głowę i ich spojrzenia się spotkały, jednak chłopak szybko popatrzył w górę, zrywając kontakt wzrokowy.

- Skoro widziałaś kogoś z mojej rodziny przy wykonywaniu zlecenia, to nie dziwota, że się mnie boisz.
- Wcale się ciebie nie boje! - fuknęła odruchowo,
- Jaaasne. Trzęsiesz się ze strachu jak zbity pies! - uśmiechnął się kpiąco.
- Chciałbyś!
- Taka prawda. Mógłbym cię zabić w kilka sekund, głuupia.
- Sam jesteś głupi!
- Głuuuupia, głupia, głupia, głupia! - zaczął powtarzać ze śmiechem.

Nell stała przez chwilę bez ruchu, próbując opanować narastający w niej gniew, jednak po chwili nie wytrzymała.

- Nie dbam o to czy jesteś zabójcą, czy kimkolwiek innym! - warknęła z furią. - I tak cię własnoręcznie uduszę!

- Możesz próbować, głuuupia! - zaśmiał się chłopak, po czym wystawił perfidnie język w jej stronę, doprowadzając dziewczynę do szewskiej pasji. Po chwili na powrót gonili się po polanie, biegając wokół drzewa tudzież skacząc po nich. Gon bezskutecznie próbował ich zatrzymać. Skończyło się na tym, że bezwiednie sam stał się częścią gonitwy.

W pewnym momencie pozbierali w biegu swoje rzeczy i puścili się biegiem przed siebie, próbując uciec przed sobą wzajemnie. Gonitwa z morderczymi intencjami przemieniła się w klasycznego berka, sprawiając, że na ich twarzach zagościły uśmiechy.

I żadne z nich nie zauważyło, że miasteczko Mistey do którego zmierzali jest kompletnie w przeciwnym kierunku.

********

Postanowiłam że przed rozdziałem z akcją wstawię coś luźniejszego. To nie jest w żadnym wypadku zapychacz! Po prostu dodatkowy rozdział, którego miało nie być, bo miałam na niego wenę. Bo czemu nie? Jestę autorę, wolno mi XD XD

Piszcie, czy wam się podobało :)