- Impreza?
Gon i Killua popatrzyli zdziwieni na Bunny, która kiwnęła głową, szczerząc się jak głupia. Jej dwie blond kitki do bioder poruszyły się delikatnie, wraz z ruchem ciała.
- Widzicie, to ostatnia i za razem pierwsza impreza tego typu. Chcemy uczcić ostatecznie odbicie miasta i przy okazji was pożegnać. Widać, jak was nosi. Chcieliście dzisiaj wyruszyć dalej, prawda?
Chłopcy kiwnęli zgodnie głowami. To prawda, chcieli tego dnia wyruszyć w dalszą podróż. W tym mieście już zrobili swoje, nic ich tu już nie trzymało. Mogli z czystymi sumieniami ruszyć dalej.
- Nie jestem przekonany - powiedział Killua po chwili zastanowienia. To opóźniało ich podróż, po za tym, perspektywa spędzenia jeszcze jednego dnia bezczynnie jakoś go nie przekonywała.
- Oj, no weź. Nell już się zgodziła!
- To tylko argument żebym się nie zgadzał.
- A ja myślę, że to dobry pomysł - odezwał się Gon. - Nie codziennie mamy okazję się rozerwać, a jeden dzień nas nie zbawi.
Zoldyck westchnął cicho i wzruszył ramionami.
- Jeśli tak bardzo Ci zależy...
Bunny pisnęła i rzuciła się bialowłosemu na szyję. Ten zdrętwiał, w ostatniej chwili powstrzymując instynkt zabójcy. Kątem oka wychwycił zaniepokojone spojrzenie Gona. Uśmiechnął się więc uspokajająco i wystawił zabawnie język na bok.
Oczywiście Gon zrozumiał to jak chciał, grunt jednak, że nie był dłużej niespokojny. Killui tylko tego by brakowało, by przyjaciel przestał mu ufać. I tak już powstała między nimi nić niezgody spowodowana przez Nell. Zoldyck wiedział, że teraz jej osoba będzie tematem tabu między nimi. No chyba że...
- A tak w ogóle, Mirai przebrała Nell w coś dziewczęcego! Chcecie zobaczyć?
Zaciekawieni chłopcy pokiwali głowami. Zoldyck szczerze liczył na to, że się przynajmniej pośmieje i w sumie nie dużo mu brakowało, gdy zobaczył dziewczynę.
Jej strój leżał na niej idealnie. Ciemnoczerwona sukienka do kolan, bez rekawów, podkreślała szczupłą talię Nell oraz nikły biust i odkrywała zgrabne nogi. Na stopy nałożyła złote gladiatorki, które naprawdę ładnie prezentowały się z resztą stroju.
Jednak mina dziewczyny była komiczna i to dlatego Killua ledwo co powstrzymywał śmiech. Wyglądała jakby połknęła cytrynę i kwaśny smak nie chciał zniknąć z jej ust.
- I jak? - Mirai uniosła dumnie podbródek, najwidoczniej dumna ze swoich starań.
- Nell, wyglądasz ślicznie! - powiedział zafascynowany Gon, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko i z niewiadomego mu powodu, zarumieniła.
- Cóż, teraz jak na dłoni widać dlaczego brałem cię za chłopaka - odparł Killua z wrednym uśmiechem, a twarz Nell z lekko różowej zmieniła kolor na wściekle czerwoną. Wiedziała o czym mowa.
- Zabiję cię Zo... Killua - przez szybką zmianę na jaką się zdecydowała, gniew jaki włożyła w to zdanie jakoś wyparował. Jednak bialowłosemu odechciało się żartów, gdy zorientował się, że Nell miała na celu jego dobro.
Zoldyck.
To nazwisko wzbudzało skrajne emocje u ludzi. Od podziwu, przez gniew i niechęć, aż do obrzydzenia i strachu. Jednak najgorsza w tym wszystkim była nieufność. No bo jak zaufać płatnemu zabójcy? W jeden dzień mógł być twoim przyjacielem, a w drugi dostać zlecenie na zabicie cię i wbić ci nóż w plecy. W ich pracy nie było miejsca na sentymenty. Killua doskonale to rozumiał. Dlatego między innymi nie chciał być taki jak reszta rodziny. Nie chciał mieć z rodzinnym interesem nic wspólnego... Jednak czy było to możliwe?
- Pasuje ci ten strój, paskudo - powiedział po chwili białowłosy, a słysząc to Nell po raz kolejny zrobiła się czerwona, tym razem ze wstydu.
- D-Dziekuję - odpowiedziała cicho, wyraźnie speszona. Killua nie zrozumiał tej reakcji. Jakby Nell w ogóle nie usłyszała, że nazwał ją paskudą...
- A teraz na bal! - Bunny zaklaskała w dłonie, uradowana. Można było zgadywać, że uwielbiała tego typu zabawy.
Już pomijając fakt, że wcale nie szli na bal, a na zwykły festyn, piątka osób wyszła z domu.
- A gdzie reszta? - spytała Nell, gdy szli już ulicami miasteczka.
- Musieli coś załatwić - odpowiedziała Mirai wymijająco. Nell słysząc to, kiwnęła głową, o nic więcej nie pytając.
To już nie była jej sprawa.
Gdy doszli na miejsce, oczy szkarłatnowłosej zaświeciły się z ekscytacji, a chłopcom mimowolnie opadły szczęki.
Plac główny... był wielkim targowiskiem najróżniejszych rzeczy. Kolorowo przyozdobione stragany i stoiska przyciągały wzrok, a klauny, kuglarze i inni ludzie pracujący w branży rozrywkowej, kręcili się między przybyłymi, zachęcając do zabawy.
To miejsce tętniło życiem. Było to dla chłopców nie do pomyślenia. Miasteczko podniosło się na nogi w przeciągu tygodnia! Gdyby nie byli świadkami tego, co się tu działo, nigdy nie pomyśleli by, że wydarzyło się tu coś poważnego.
- Pełna mobilizacja - wyjaśniła Mirai z rozbawieniem, widząc ich zszokowane miny. - Mistey jest miasteczkiem typowo handlowym. Tak większość ludzi zarabia tu na życie.
- Tak jak Oregon, Mistey żyje całą dobę - dopowiedziała Nell, rozglądając się podekscytowana. - Dlatego tak kocham to miasteczko. Mam nadzieję, że szybko wróci do siebie... Yay! - pisnęła nagle. - Lody!
- Lody? - podchwycił Killua, a ona chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę stoiska.
- Chodź Gon! - krzyknęła w biegu, a chłopak zaśmiał się i ruszył za nimi.
- Poczekajcie na mnie!
Nastepne kilka godzin kręcili się między stoiskami, ogladając wystawy, niekiedy kupując jakieś smacznie wyglądające jedzenie i duperele typu zestaw gumek do włosów czy breloczki. W pewnym momencie natrafili jednak na coś ciekawszego od wszystkiego, co tego dnia widzieli.
Na jednym ze stoisk, którego szyld głosił ,,rzeczy egzotyczne i kolekcjonerskie" najbardziej wyróżniał się ciemnoniebieski klosz, a w nim... Oczy. Skrzące się, wściekle czerwone oczy.
Nell jak poparzona podbiegła do stoiska i oparła się z impetem o ławkę tak, że starszy straganiarz o mało co nie dostał zawału.
- Ile to kosztuje? - spytała, pokazując na szklane naczynie z oczami. - Halo? Proszę pana? Żyje pan? - pomachała trzymającemu się za serce staruszkowi ręką przed oczami. - Chcę kupić te oczka.
- Ah, oczy klanu Kurta? Dobry wybór, niezwykle ciężko ostatnio na nie trafić...
- Ile? - przerwała mu.
- Jesteście z Ruchu Oporu, prawda? - spytał staruszek. Killua wzruszył ramionami.
- Tak jakby.
- A więc macie za pół ceny.
Cena według chłopców i tak była wysoka, jednak Nell zapłaciła z uśmiechem, zadowolona. Wiedziała, że miasteczko potrzebuje pieniędzy, więc bez sprzeciwu podała staruszkowi należytą cenę i cała trójka odeszła od stoiska.
- Po co ci one? - spytał po krótkiej chwili Killua. Nell spojrzała na niego z oburzeniem i niedowierzaniem.
- ,, Po co mi one"?! Czy ty wiesz, co się właśnie stało?! Nabyłam OCZY KLANU KURTA, na ZWYKŁYM TARGU. - powiedziała, akcentując słowa. - Normalnie musiałabym się o nie licytować na aukcji, nie mówiąc już o tym, że cena wzrosłaby piętnastokrotnie, a tu dostałam je praktycznie za darmo!
- Klan Kurta... -mruknął Gon zamyślony. Brzmiało mu to dziwnie znajomo...
- Dobra, ale do czego są ci potrze-
- Nie pogrążaj się - przerwała Killui Nell, po czym westchnęła cicho. - Oczy klanu Kurta to jeden z siedmiu cudów świata. Są bezcenne... Eh, szkoda, że wszyscy zostali zamordowani. Chętnie bym zamieszkała w wiosce, gdzie wszyscy mają czerwone oczka... W każdym razie - powiedziała nagle, wracając do tematu. - To jest bardzo rzadki, kolekcjonerski przedmiot. I niezwykle dla mnie cenny.
- Czemu? - zdziwił się Killua.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Ale oni nie mają czerwonych oczu na codzień - zaoponował Gon, nagle rozumiejąc skąd nazwa brzmi znajomo. - Po za tym, nie wszyscy zostali zamordowani.
Nell przystanęła i popatrzyła zdumiona na Gona.
- Nikt nie miał prawa przeżyć - odpowiedziała powoli. - Trupa Fantonu nie zostawia po sobie żywych.
- Ale Kurapiki nie było wtedy w wiosce.
Zamilkła, patrząc na bruneta z szokiem.
- W sumie wypadałoby sprawdzić, co u niego - odezwał się Zoldyck, korzystając z chwili ciszy. - Co ty na to, Gon?
- Dobry pomysł - przytaknął Freecss, a szkarłatnowłosa zaczęła skakać i piszczeć z radości.
- Jak ja się cieszę, że was poznałam! - zaśmiała się w końcu, przytulając Gona. Killua popatrzył się na nią z pode łba.
,,Szkoda że w drugą stronę tak nie jest" - pomyślał poirytowany.
Dlaczego miał wrażenie, że Nell sprowadzi na nich tylko kłopoty?
**
- No to na nas już czas - powiedział Gon, patrząc na Mirai i ekipę RO z uśmiechem. Reszta stała za nim, starając się wzajemnie ignorować.
- Wszystko macie? Jedzenie? Pieniądze? Ubrania na zmianę? Pamiątki? - Mirai zasypywała ich pytaniami, na co oni uśmiechnęli się ciepło.
- Wszystko mamy.
- Wziełaś sukienkę? - spytała Bunny, patrząc na Nell groźnie, na co ta zaśmiała się cicho.
- Wzięłam.
Mirai popatrzyła na bruneta z troską i położyła dłoń na jego policzku.
- Wyrosłeś na przystojnego i naprawdę fajnego chłopaka, Gon - powiedziała czule. - Pozdrów tatę, jak go znajdziesz.
- Jasną sprawa! - Gon uśmiechnął się szeroko.
- Ah. I byłabym zapomniała. - szatynka zaczęła intensywnie grzebać w kieszeni, by po chwili wyciągnąć z niego naszyjnik ze srebrnym serduszkiem. - Daj to swojej cioci, jak zajdziesz do domu. Powinna wiedzieć o co chodzi.
Gon po raz kolejny przytaknął i wtedy z domu wyskoczył Nero, cały czerwony. Wyglądał już na zdrowego, co wszyscy przyjęli z wyraźną ulgą.
- Prawie zabiłem się na schodach - wyjaśnił, widząc pytające spojrzenia. Ignorując wszystkich, podszedł do Killui i wyciągnął rękę w jego stronę.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś.
Zoldyck spojrzał na niego zdziwiony, jednak chwilę później uśmiechnął się z ulgą i chwycił dłoń dziewiętnastolatka.
- Odwiedźcie nas kiedyś! - poprosił Mitsu, opierając się o ścianę.
- Z wami było zabawniej - przyznał Garou.
- Nie zdążyliśmy się lepiej poznać, Nell - zaskomlał Daiki.
- Ja ci dam ,, lepiej poznać", podrywaczu od siedmiu boleści! - krzyknęła Neriti, a brunet słysząc ten ton czmychnął w głąb domu. Blondynka pożegnała się i podjęła pościg.
Zapewne Yuuki i Nail dodaliby swoje trzy grosze do tego wszystkiego, jednak wyjechali z kupcami jako ochrona i nie zapowiadało się, żeby szybko wrócili.
- Koniec końców nie poznaliśmy się dobrze, więc mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedział Nero na koniec, patrząc na trójkę nastolatków. - Szerokiej drogi!
Podziękowali z uśmiechami na twarzach i ruszyli w swoją stronę, śmiejąc się i przepychając.
Teraz mogli iść dalej, z czystymi sumieniami.
No, prawie.
Ale każdy człowiek ma coś na sumieniu, czyż nie?
- Dlaczego mu nie powiedziałaś? - spytał Garou Mirai, gdy Nell, Gon i Killua znikli za horyzontem. Szatynka uśmiechnęła się smutno i uniosła głowę.
- Kto wie? - zaśmiała się, patrząc w błękitne niebo. - Cholerny Ging... Specjalnie go tu przysłał!
- Mirai.
Poważny ton głosu chłopaka sprawił, że westchnęła. Usiadła na schodkach i oparła łokcie na kolanach, przemyślając to, co chciała powiedzieć.
- Ja wybrałam takie życie, Garou. By poświęcić się dla innych, zrezygnowałam z własnej rodziny i wspólnej podróży z Gingiem. Jeżeli Gon będzie chciał się czegoś o mnie dowiedzieć, Ging na pewno powie mu, ze umarłam.
- Co?! Tak nie można! - oburzył się Garou.
- Tak będzie lepiej - odpowiedziała spokojnie. - Mito wspaniale go wychowała. Wyrósł na silnego i odważnego chłopca. Nie muszę się już o niego martwić. ...Cholerny Ging - zaśmiała się ponownie, unosząc głowę ku niebu. - Naprawdę specjalnie go tu przyprowadził.
Garou odwrócił wzrok, gdy po jej twarzy spłynęły pierwsze łzy.
###
No nareszcie. Miałam dobrą passę, ale oczywiście nie skończyłam ostatniego rozdziału tak jak chciałam i koniec końców nie wiedziałam od której strony ,, ugryźć" nowy wątek i zakończyć stary.
Co do klanu Kurta... Lub Kuruta. Jeszcze muszę to sprawdzić, najwyżej poprawie (na wiki są obie wersje -_-*) Kto się cieszy, że Kurapika pojawi się w następnym rozdziale? :D
*Kurapika fangyrl mode on*
Paaaa~! ^^
Kocham twoje opowiadania. Nigdy nie mogę się domyślić co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mnie to cieszy <3
Usuńkiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńkiedy następny???
OdpowiedzUsuńkiedy następny???
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać w tym tygodniu, jak mi się nie uda to w następnym XD
Usuń