czwartek, 9 lutego 2017

12: Idziesz x Czy x Zostajesz?

Chłodne powietrze owiało ciało białowłosego, gdy wyszedł na balkon. Ubrany w biały podkoszulek i krótkie, zielone spodenki, z kapciami w misie na stopach, stanął przed przybyszem, czekając na wyjaśnienia. Fakt, że został obudzony o godzinie trzeciej rano niezbyt go zachwycał, więc miał nadzieję że powód był wystarczająco dobry.

Przestąpił z nogi na nogę, ręce wysunął do kieszeni spodenek, po czym uniósł głowę i wbił przenikliwe spojrzenie w osobę stojącą przed nim.

- Czego chcesz, Illumi?

Czarnowłosy zacisnął usta w wąską linię, jakby zastanawiając się, czy odpowiedzieć na to pytanie. W końcu jednak westchnął i uśmiechnął się delikatnie.

- Pamiętasz może jedno wyróżniające się zlecenie, które dostałem kilka lat temu? - zaczął. - Miałem zabić skrytobójców, którzy dostali zlecenie na zabicie mojego klienta.

Killua kiwnął głową.

- Rodzina Hashikaruko.

- Tak, o nich mi chodzi.

- Nie zabiłeś ich?

Illumi parsknął śmiechem, a młodszy Zoldyk przyznał mu rację. Głupie pytanie. Wiadomym było, że czarnowłosy zawsze wypełniał polecenia, jakie by one nie były. W przeciwieństwie do Killui, uwielbiał swój zawód i wykonywał go na różnorakie sposoby.

- Nie w tym sęk. - Starszy zabójca oparł się o barierkę balkonu i spojrzał na młodszego brata. - Oni mieli dwójkę dzieci, które teraz są utrapieniem. 

- Zemsta za rodziców? - Killua uniósł brwi. Podziwiał odwagę dwójki, która postanowiła mścić się na jego rodzinie. Bynajmniej dlatego, że miał o sobie wysokie mniemanie, nic z tych rzeczy. Po prostu znał możliwości reszty swojej rodziny i nie był w stanie wyobrazić sobie kogoś, kto mógłby im naprawdę zagrażać.

- Powiedzmy. Nie wiedzą tylko jak się za to zabrać. Na początku zaatakowali Kalluto, gdy był na misji. Poważnie go zranili, matka wpadła w szał. Mnie też zaatakowali... Ale nie mieli tyle szczęścia. - wzruszył ramionami. - Zabiłem dziewczynę.

Urwał na chwilę, a Killua cierpliwie czekał na dalsze wyjaśnienia.

- Czyli została tylko jedna osoba.

- Tak, chłopak. - Starszy kiwnął głową. - Jednakże...

- Mam się bać? - Killua zaśmiał się z rozbawieniem, ale Illumi nie uśmiechnął się ani odrobinę. Nie miało to jednak większego znaczenia. 

- Ja nie mówię, że jest niebezpieczny - powiedział w końcu brunet. - Cóż, normalnie nie ma umiejętności by nas zabić. Ale pamiętaj, że to skrytobójca, braciszku.

- To znaczy?

Niebo nad nimi było tego dnia wyjątkowo gwieździste i Killua zapragnął pokazać je Gonowi...A nawet Nell. Oddalone o miliardy lat świetlnych konstelacje, zachwycające swoim blaskiem i dostojnością. Nie uchwytne, nieosiągalne.

Starszy Zoldyk wzruszył ramionami, również kierując wzrok na niebo. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Po prostu upewnij się, czy twój cień jest cieniem, Killua.

**

Zbliżało się południe, gdy dziewczyna otworzyła oczy. Usiadła zdezorientowana na łóżku, ziewając przeciągle i rozejrzała się po pokoju, starając się przypomnieć sobie gdzie jest.

Po chwili westchnęła przeciągle,  przypominając sobie wydarzenia z wczorajszego dnia. Miała tyle pytań... Począwszy od Kyle'a, przez Trupe, na sobie i kamieniu skończywszy. Kurapika nie będzie miał życia. Ale na razie... Musiała zjeść śniadanie.

Leniwym ruchem spuściła nogi z łóżka na ziemię i włożyła stopy w różowe papucie, po czym podniosła się z materaca i wyszła z pokoju.

Gdy stanęła na oświetlonym promieniami słonecznymi korytarzu, skrzywiła się nieznacznie i potarła oczy. W jej sypialni panowała ciemność, dlatego różnica w jasności pomieszczeń nie zbyt jej się spodobała. A już jej oczom szczególnie.

Na wpół zaspana ruszyła do kuchni, mając nadzieję że Kurapika będzie łaskawy i w ramach wyjątku zrobi jej kawy.

W docelowym pomieszczeniu zastała całą trójkę chłopców, rozmawiających  swobodnie na jakiś nic nie mówiący jej temat, zapewne z ich wspólnej podróży.

- Dzień dobry - przywitała się ziewając w połowie zdania.

Trójka chłopaków popatrzyła się na nią, jednak nie podobała jej się reakcja, która nastąpiła zaraz po tym.

Gon i Killua momentalnie się zaczerwienili aż po same uszy.

Kurapika zaśmiał się z zakłopotaniem.

- Ojej...

- Co wam? - Nell uniosła brwi, patrząc na przyjaciół, którzy mieli śmieszne wyrazy twarzy.

Gdyby przez chwilę pomyślała, zorientowałaby się, że jej strój składał się z samej koszulki na ramiączkach i majtek, a jedno ramiączko zsunęło jej się z ramienia, odkrywając lekko cześć ciała, której chłopcy wcześniej nie mieli okazji zobaczyć ( oczywiście po za dekoltem).

- Nałóż coś na siebie, poczwaro - mruknął Killua w końcu, a czerwonowłosa uniosła brwi.

- Co powiedziałeś, siwy brzydalu?
- Ubierz się, buraczany łbie! - Warknął, a Nell zaśmiała się, lekko podirytowana. Dopiero rozbawiony wzrok i lekkie rumieńce Kurapiki dały jej do zrozumienia, że jest coś nie w porządku... Ale nie miała zamiaru się tym przejmować.

- Wiesz, sławny knypku... - zaczęła, podchodząc do kanapy. - Nie bądź taki pewny siebie!

W tym samym momencie chwyciła poduszkę i z całej siły rzuciła nią w Killue. Zoldyk odchylił głowę w bok, nie ruszając się z miejsca, a ,,pocisk" przeleciał milimetry od jego ucha i uderzył z impetem w półkę, po czym upadł na szklankę z kawą, przewracając ją. Szklanka poturlała się po blacie i byłaby spadła, gdyby Gon nie złapał jej na krawędzi.

Kurapice uśmiech zastygł na twarzy. 

- Ach tak? - Killua wyszczerzył się złowieszczo, chwytając poduszkę, która zdążyła nasiąknąć już kawą. - A masz!

Mokry podgłówek przeleciał przez całą długość kuchni i salonu, po czym wpadł w wysokiego kwiatka, nie trafiając w cel. W tym samym momencie następna poduszka leciała już w stronę białowłosego, jednak trafiła Gona, który spadł z krzesła barowego i zniknął z pola widzenia. 

Zapadło milczenie.

- G-Gon? - Nell podeszła trochę bliżej stołu, bojąc się spojrzeć na chłopaka po drugiej stronie. - Wszystko...?

W tym samym momencie brunet ze śmiechem poderwał się z ziemi, a na twarzy Nell wylądowała poduszka z takim impetem, że cofnęła się kilka kroków.

- Jeden zero dla nas! - chłopcy przybili sobie piątkę, śmiejąc się z rozbawieniem.

- Ach tak?

Kurapika widząc dziewczynę, trzymającą cztery poduszki i uśmiechającą się wrednie, zaczął żałować że nie kupił ich tydzień później. Na pewno by to zrobił, gdyby wiedział jakich będzie miał gości.

Tymczasem wojna trwała w najlepsze. W kilka minut Killua zbił wazon, Gon powywracał kilka kwiatków, a kryształowy żyrandol trącony przez Nell huśtał się niebezpiecznie. Poduszki latały po salonie niczym pociski, a trójka walczących nastolatków wydawała się jakby głucha na prośby Kurapiki o spokój. Bitwa została przerwana dopiero przez Gona i jego dziwne pytanie.

- Dlaczego na balkonie siedzi sokół?

- Sokół? - Nell zatrzymała się z poduszką uniesioną do ataku, kierując wzrok we wskazane miejsce. Nie napatrzyła się jednak długo, ponieważ chwilę później poduszka którą dostała w twarz przysłoniła jej widok. Killua zaśmiał się z satysfakcją, jednak dziewczyna straciła zainteresowanie zabawą. Podeszła do drzwi balkonowych i wyszła na zewnątrz, po czym niczym w transie wyciągnęła rękę przed siebie. Ptak zręcznie przeleciał na jej ciało, jakby wiedział, że właśnie tak należało postąpić.

Dziewczyna zgięła rękę delikatnie w łokciu i weszła z nowym przybyszem do środka.

- Co robi sokół w tej okolicy? - Killua podszedł do Nell, po czym zaczął przyglądać się ptaku z zaciekawieniem. Był trochę... Nietypowy. Jego grzbiet jak i skrzydła mieniły się intensywną czerwienią, która zmieniała się na kolor złoty w okolicach brzuszka i szyi. Dziób miał blado brązowy, zakrzywiony. Szpony za to - jasnozłote. Najdziwniejsze były jednak jego oczy. Intensywnie złote, sprawiały wrażenie ludzkich. Rozumnych. Jakby ptak zdawał sobie doskonale sprawę ze wszystkiego co się działo.

- Piękny - szepnął z zachwytem Gon, wyciągając rękę by pogłaskać zwierzaka. Ten jednak widząc zamiary chłopaka, przeleciał na ramię Nell, na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Felt nie przepada za dotykiem nieznajomych - podrapała ptaka pod łebkiem, na co ten nadstawił szyję, domagając się pieszczoty niczym kot.

- Dlaczego więc możesz go dotykać? - zdziwił się Gon. 

- To proste - czerwonowłosa uśmiechnęła się delikatnie. - To mój ptak.

Trójka nastolatków spojrzała na Nell z uniesionymi brwiami. Nie dziwiła im się. Sama była w szoku, choć starała się tego nie okazywać. Nie wiedziała skąd brała się pewność, że ptak jest jej, mimo to była o tym przekonana.

- On ma coś przy nóżce - Kurapika wskazał mały rulonik, a Nell zręcznie odwinęła go od kończyny ptaka. Nie mogła zrozumieć kto jeszcze używał ptaków do przesyłania wiadomości w tych czasach, jednak postanowiła nie zgłębiać tematu, który i tak był nieistotny.

Papierek był stary i mocno wyniszczony, jednak słowa na nim zapisane dało odczytać się bez problemu. Nell zmarszczyła brwi w zastanowieniu, sprawiając, że trójka chłopaków spojrzała na nią niecierpliwie. Nell wręcz czując ich ciekawość na ciele, wzgrygnęła się nieznacznie, po czym postanowiła przeczytać wiadomość na głos.

- Kamień jest dobrze ukryty
  Kamień stworzony przez mity
  Kamień ów znajdziesz pod drzewem
Gdzie ziemia styka się z niebem

Ty, coś strażnikiem kamienia
Winieneś zniszczyć marzenia
Uwolnić duszę wiezioną
Klątwą z kamieniem złączoną

Gdy misję wypełnisz, Strażniku
I kamień zostanie zniszczony
Przez duszę uwolnioną
Zostaniesz nagrodzony

Nell zamilkła i położyła papier na blacie, po czym spojrzała na Kurapikę z wyrzutem.

- Mógłbyś mi wreszcie powiedzieć, o co chodzi z tym głupim kamieniem życzeń, marzeń, snów, czy jak kto woli, i  dlaczego znowu jest mowa o Strażniku, no i czemu list trafił do mnie???

- Też chcemy wiedzieć - wtrącił się Gon. Killua zgodnie przytaknął.

Kurapika westchnął przeciągle, jakby właśnie tego się spodziewał. Usiadł na krześle barowym i oparł się o blat, po czym zmierzył trójkę nastolatków czujnym spojrzeniem.

- Zanim zacznę, mam kilka warunków - oznajmił, a oni przytaknęli ze zniecierpliwieniem. - Najpierw posprzątacie ładnie salon, a potem Nell pójdzie się ubrać.

- Co wam tak przeszkadza w mojej piżamie? - jeknęła dziewczyna, naburmuszona.

- Odsłania za dużo - powiedział Kurapika wprost, po czym uśmiechnął się niewinnie, co było lekko niepokojące dla zebranych. - Macie piętnaście minut. Potem nic wam nie powiem.

**

Dziesięć minut, jedno ciche przekleństwo Nell, dwa pomrukiwania Killui i cztery westchnięcia Kurapiki później cała czwórka zebrała się przy stoliku w salonie. Blondyn starał się nie zwracać uwagi na biednego, zniszczonego kwiatka w kącie oraz brak ulubionego wazonu na komodzie. Oparł łokcie o kolana i nachylił ku trójce gości.

- Cóż, nie za bardzo wiem od czego zacząć - mruknął na początek, drapiąc się po policzku z zakłopotaniem. - Ta cała sprawa z Kamieniem Życzeń...

- Po kolei, Kurapika - Killua widząc, że przyjaciel ma problem z ujęciem tematu, postanowił mu pomóc. - Czym jest Kamień Życzeń? I kim są Strażnicy Kamienia?

Blondyn westchnął, po czym posłał Nell smutne spojrzenie. Tak naprawdę nie miał większego problemu z opowiedzeniem wszystkiego co wiedział. Jednak problemem była czerwonowłosa i jej wspomnienia. Bał się, że przypomni sobie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce te dwa lata temu. Ile by dał, by móc zapomnieć tak jak ona! Niestety on nie miał takiego przywileju. Musiał pamiętać, musiał jej pomóc... Musiał, ale z ciężkim sercem to robił. 

Nie powinna była wracać. Szczególnie że Trupa zawitała w mieście... To zagrożenie z ich strony zapoczątkowało to wszystko. Znowu.

- Kamień Życzeń, Ishi no Yume, jest jedynym z siedmiu cudów świata. Jego działanie wykracza po za ludzką logikę. Jak sama nazwa wskazuje, kamień spełnia życzenia...

- Przypisy też będziesz recytował? - Nell uniosła brew ku górze, patrząc na blondyna z rozbawieniem i jednocześnie zdziwieniem. - Nie mów do nas w sposób,  jakbyś połknął encyklopedię.

- A jak mam mówić? - dziwił się chłopak.

- Ano...

- Daj mu mówić jak chce - wtrącił się Killua. - Chodzi nam o treść a nie o sposób mówienia.

- Sposób mówienia ma duży wpływ na zrozumienie treści.

- Bzdura.

- Wcale że nie!

- Wcale że-

- Przestańcie.

Momentalnie zamilkli, słysząc spokojny, ale stanowczy ton Gona. Brunet popatrzył się na nich dziwnie, po czym uśmiechnął wymuszenie.

- Chciałbym się czegoś dowiedzieć, a w ten sposób nie dajecie Kurapice dojść do słowa.

Tak naprawdę Gon czuł się źle. Bardzo źle. I nie chodziło o ból brzucha czy temu podobne objawy. On... Nie potrafił tego określić. Nie rozumiał duszącego uścisku w klatce piersiowej. Nie rozumiał irytacji i niemal złości, gdy patrzył na dwójkę przekomarzajacych się przyjaciół. Czy to przez fakt, że Nell zabierała mu Killuę, jego pierwszego przyjaciela? A może przez to, że poświęcali mu za mało uwagi? A może to Nell stanowiła główny problem tak jak twierdził Killua?
Nie wiedział. Te uczucia były dla niego nowe i trochę przerażające. Najgorsze że patrzenie na nich... Bolało.  Dlatego im przerwał. Było to bardziej spontaniczne niż zamierzone, ale zainteresowało Kurapikę. Już dawno zauważył, że Nelly sporo namieszała w przyjaźni dwójki chłopców. Ale nie mógł się temu dziwić. W końcu dziewczyna świadomie czy nie, wszędzie gdzie się pojawiała siała chaos.

- No a więc... - Dziewiętnastolatek odchrząknął, po czym podjął temat. - Kamień Życzeń spełnia marzenia tego, kto go posiada. Wszystkie, z wyjątkiem morderstw i temu podobnych. Z kolei Strażnicy Kamienia, a właściwie Strażnik, pilnuje by ów kamień nie dostał się w niepowołane ręce. Ostatnim znanym mi Strażnikiem ...był Kyle.

Tu ponownie zamilkł, naprawdę nie chcąc kontynuować. Wspomnienia, które przez ostatnie lata tak usilnie odrzucał, teraz wracały do niego ze zdwojoną siłą. Najgorsza była bezsilność, która wyryła się w jego pamięci. Bezsilność i łzy czerwonowłosej, błagającej go o coś, czego nie mógł spełnić...

- Kurapika?

Wyrwany ze wspomnień spojrzał spłoszonym wzrokiem na trójkę gości i uśmiechnął się przepraszająco. 

- Wybaczcie, zamyśliłem się...

- Nic nie szkodzi - zaśmiał się Gon.

- Po prostu się starzejesz - dodała Nell pół żartem pół serio, na co Killua parsknął śmiechem.

- Pozostaje tylko kwestia listu - białowłosy naprowadził rozmowę z powrotem na właściwe tory, chcąc mieć ją już za sobą. Stanowczo za długo trwało uzgadnianie szczegółów.

- List jest do Nell, ponieważ to jej Kyle przekazał rolę Strażnika. Jednak zadanie nie uległo zmianie. Każdy Strażnik musiał zniszczyć kamień.

Kurapika nie musiał nic więcej mówić i nie chciał nic więcej mówić. Tłumaczenie dlaczego musieli zniszczyć coś, co mogło ich ustawić do końca życia, było oczywiste.

Kamień Życzeń nie mógł dostać się w niepowołane ręce. A już szczególnie nie w ręce Trupy Fantomu.

- Czyli idziemy na poszukiwania - ni to stwierdził, ni to spytał Killua.

Piętnaście minut później wszyscy byli gotowi. Nell z wahania spojrzała za okno, na horyzont.  Słońce powoli chyliło się ku ziemi, a niepokój w jej sercu rósł z każdą chwilą. Wiedziała, że gdy zagłębi się w tę sprawę, wszystko sobie przypomni. Wiedziała też, że są to wspomnienia, których za wszelką cenę nie chciała pamiętać. Jednak jeśli nie zniszczy kamienia i Trupa jakimś cudem go znajdzie, świat stanie na głowie...

- Nell, idziesz czy zostajesz?

Oderwała wzrok od okna i spojrzała na Gona. Na jego uśmiech dodający otuchy i pełne ekscytacji oczy.

A następnie chwyciła wyciagnietą ku niej dłoń, pozwalając brunetowi pociągnąć się ku nowej przygodzie.

###

Za wszystkie błędy przepraszam! Nie sprawdzony :c Ale jest :3

4 komentarze:

  1. Piszesz coraz lepiej.

    P.S. to był komplement :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli rzeczywiście widać poprawę to bardzo mnie to cieszy <3333 dziękuję <3

      Usuń
    2. kiedy następny?

      Usuń
    3. Przepraszam, na razie nie mam zbytnio czasu ;; Ale postaram się jak najszybciej, na pewno pojawi się w tym miesiącu ale jeszcze nie wiem kiedy :'( Będę informować :)

      Usuń